No jestem , jak zwykle wieczorkiem .
Malagosia i Niusia - a ja synka też urodziłam 1 listopada . Wprawdzie zaciskałam kciuki (i nie tylko) - byle nie pierwszego - ale tak wyszło . I we wtorek świętujemy już ósmeurodziny .
I ogólnie - na temat limitu - trzymałam tysiąc przez jakieś 5 tygodni , a potem na 1200 . I dalej chudnę . Wprawdzie coraz wolniej - ale to już taki urok odchudznia . Najpierw lecą kilogramy baardzo szybko 1 kg tygodniowo - a potem spadek zwalnia - teraz jest około 0,5 kg tygodniowo (ostatnio przerwa z racji comiesięcznych rozrywek) . Z tym że ja mam jednak sporo ruchu - 2 razy w tygodniu tai-chi , a codziennie rowerek 40-50 min i czasem dywanowce.
Jak patrzę jak Triskiell chudnieszto własnym oczom nie wierzę
ZNACZNIE szybciej niż ja . Zdecydowanie szybciej - że nie wspomnę o zmianie rozmiarów
Czyli nie limit kaloryczny jest tu decydujący - ale ukierunkowany na spalanie i modelowanie sylwetki wysiłek fizyczny .
Pozdrawiam gorąco ...
Joanna
Zakładki