Pozdrawiam weekendowo
Kochane, żyję tylko pracą i na nic nie mam czasu! Ani na ćwiczenia, ani za bardrzo na jedzenie... Schudłam 1 kg! Waga ostatnio pokazuje 52...
Całuję mocno, pozdrawiam!!!
GRATULUJE SPADKU WAGI.jEDEN KG TO DUZO PRZY TWOJEJ WADZE
Witam Lili Pamiętasz mnie jeszcze? Trafiłam na Twój ślad w wątu częstochowianek Wróciłam, z moimi kilogramami ( ) i własnym pamiętniczkiem...
Gratuluję zgubionego kiloska, to jest właśnie tak jak napisała katson, 1 kg przy 50 to naprawdę dużo, sama mam podobną, jesli nie taką samą wagę i wiem jak to trudno. Sama od dłuższego czasu usiłuję zrzucić parę kilo, żeby tylko dopiąć się w ciuchy z tych "lepszych czasów"
Serdeczne uściski dla częstochowianki
Ciekawa jestem czy nadal biegasz? Pewnie pisałaś o tym w swoim wątku, niestety rozrósł się niemożebnie i chocbym chciała to nie dam rady go przeczytać w całości
Prosze to Ci niespodzianka . JESTEM
Lili świetnie Cię rozumiem ja też ostatnio nawet ni mam czasu zajrzec na formu. Póki co trzymam linię Ale jak długo! Ta jesień jesat straszna chce mi sie ciągle jesc słodycze
Na szczęście mam tak dużo pracy , że nie mam czasu siedzieć w lodówce. Ale z tego powodu też zaprzestałam ćwiczenia ( z tym miałam zawsze problem, teraz mam przynajmiej wymówkę , że jestem zmęczona)
Kochanie ale staram się by przyszłe wakacje były jednak w mniejszym rozmiarze niż tegoroczne
Całuje - oby do lata
Lili pozdrowionka i nie zapracowywuj sie tak!!!
Katsonku, Katlisku, Olifko, Daniczku - dziękuję za wizytę! Dzięki Wam mój pamiętnik jeszcze żyje, a bałam się, że po takiej długiej nieobecności jużnikogo tu nie zastanę...
Kobietki, u mnie bez większych zmian - jedynie pracy wciąż przybywa, ale z tym już koniec: po prostu nie mam już wolnych godzin, w ogóle, nic! No, chyba, że zacznę ludzi umawiać na sobotnie wieczory, ale to mi się nie uśmiecha... Od poniedziałku do piątku jestem zajęta od 8 do ok. 21, w soboty od 8.30 do 15. Nie mam czasu na nic, nie mam życia prywatnego, za mało śpię, niezbyt dużo jem, niewiele ćwiczę - dwa-trzy razy w tygodniu rowerek stacjonarny, no i 2 razy w tygodniu bieganie. Znowu miałam przerwę, ciężko mi je wcisnąć w plan zajęć, ale od jakiegoś czasu próbuję ponownie. Żyję w biegu, walczę z jesiennymi dołkami i tak jakoś to leci...
Waga stoi w miejscu, choć chciałabym, żeby leciała w dół. Mam na tym punkcie obsesję, ostatnio stwierdziłam, że to już się staje chorobliwe, ale o tym napiszę już innym razem, gdy będę mieć więcej czasu.
Póki co pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wsparcie!
I Ty uważasz że mało ćwiczysz?! Rowerek, a do tego jeszcze bieganie. mało komu chciałoby sie wyściubiać nos na to zimno Ja ostatnio nie mogę się przemóc do jakiejkolwiek aktywności fizycznej, jedyne co to szybki marsz na przystanek tramwajwoy (15 minut) w drodzę na uczelnię rano, i ew. potem spacer po zajęciach w AlejeZamieszczone przez lili213
Zakładki