hmm...PSOTKO...
Zgadzam się z tobą jak najbardziejnatomiast to że nie jesteś "chorągiewką" to właśnie zasługa twojego wychowania, ja to rozumiem w ten sposób: Jesteśmy jak glina. Z różnych miejsc glina jest różna, mówiąc jaśniej - glina glinie nie równa, gdzieś jest mocniejsza, gdzie indziej delikatniejsza, z innego miejsca bardziej krucha. To miejsce z którego pochodzi glina to środowisko w jakim żyjemy (nawet bliźniaki rozdzielone i wychowane w różnych miejscach są różne, mają cechy wspólne, ale różnice są widoczne). Natomiast najbliższa rodzina to twórca który z tej gliny robi garnek (czyli nas). Czy jest prosty, czy nieugięty to zasługa właśnie jego. Mówiąc inaczej mniej lub bardziej świadomie naśladujemy naszych rodziców, lub w życiu dorosłym powtarzamy rzeczy które wynieśliśmy z domu (np chęć przypodobania się innym, jeśli musieliśmy zabiegać o względy rodziców, czy niezależność, jeśli tak zostaliśmy wychowani). Ale TU MASZ RACJĘ - to czym jesteśmy teraz zależy od nas. Ten sam wazon może nosić wodę, lub stać z kwiatkami i właśnie od nas zależy jacy będziemy i które cechy będziemy chcieli wyeksponować, bo jesteśmy z nich dumni, a które nie.W RELACJACH Z LUDZIMI WAZNY JEST TEZ TAKT I SPOSOB PRZEKAZYWANIA INFORMACJI NIE MOZNA RANIC LUDZI A NASZE SADY I OPINIE MUSZA BYC BARDZO WYWAZONE
BUZIAKI PIATKOWE
a co do kręgosłupa to ja też uważam że mam prosty i sztywny, ale wolę gębę trzymać na kłódkę niż być szczerą do bólu, jeśli to mogłoby kogoś lub mnie zranić.
ale było miło pogłówkować
Zakładki