Wątek: A herbata czarna myśli rozjaśnia...:)))

No to łamanie chyba normalnym reumatyzmem było, bo ożesz ty dzisiej tragedia do kwadratu... ...3980kcal...no więc teraz to chyba nieźle będzie trzeba górny dzienny limit do końca tygodnia ociosać . Tato dzisiej stwierdził, że mu 4kilosy po świętach przybyło...ano widać, że rodzina to rodzina . W dodatku leń mnie trzyma, źle mi patrzy jak ta chemia wypadnie

Uwaga, Uwaga! ogłaszam pełną mobilizację! Prosimy o niezwłocznie wkroczenie do szeregu odchudzających się!!

Raz, raz, raz :P ino migiem!! :P

Dwa, dwa, dwa ! Ano jak rankiem - pełna optymizmu i dobrej wiary w niakokaloryczny dzień . Ojci, dzisiej po prostu muszę się wziąć w garść...bo urząd pracy groźnyyyyyyy

Optymizm się skończył...zawalam z nauką, zawalam z dietą i to mnie zabija co dnia a czym bliżej egzaminu tym gorzej. Dawno już precz moja chęć i zapał do nauki jakie były przed maturą. Coś się złamało. Zaczęło to powrotem kilogramów i za sobą pociągnęło problemy z psychiką. To już nie lata szkoły średniej, kiedy można wszystko ładnie składnie naplanować, to już nie ten wiek. Zawaliłam, odchodzę. Będę do was wpadać, cośta pisać, ale...wszystko jakieś zagmatwane. Nie tak sobie początek nowego roku i życia uniwersyteckiego wyobrażałam. jest źle...

ej Słonko!! nie możesz tak myśleć!! musisz walczyć!! nie poddawaj się!! wierzę w Ciebie i Twoje możliwości, Ty też uwierz!! :*

Wpadam, bo mi cośtam wątek zaczął zarastać . Hmm...walczyć, walczyć...no cośtam walczę, jest chaotycznie, jest nieprzewidywalnie, szamocę się we własnym ja, ale żyję a waga się jak nara nie podnosi, więc chyba dobrze... . Chcę to już mieć wszystko pomyślnie za sobą

byle do przodu

Ano doprzodu, powoli, po milimetrach

dobre i to

Ha, po milimetrach i jeden kilogram zleciał za tych 6 dni . Oj no nie wiem na ile to jest faktyczna utrata wagi, ale cieszę, się, cieszę szalenie . Okis, to znowu zmykam, bo chemiaaaaa, chemiaaaaa mnie straszy