Czesc Grzybciu!
Ale mnie tu u Ciebie nie bylo... A tu widze sukcesik. Gratuluje.
I zycze checi do wkuwania
Buzka
Czesc Grzybciu!
Ale mnie tu u Ciebie nie bylo... A tu widze sukcesik. Gratuluje.
I zycze checi do wkuwania
Buzka
Przepraszam. Było jakoś tak -
poniedziałek 16.10 - wtorek 24.10 po 1900 aż 2200kcal dziennie
środa - 3000kcal
czwartek - 5600kcal
piątek - 6900kcal
sobota - 4500kcal
niedziela - 3200kcal
Nie ruszyłam mózgiem (po 4dniach dopiero wczorej otworzyłam książki ), nie ruszyłam tyłkiem (dosłownie, bo jedyny mój wielki ruch top było wyjście z domu do ogrodu żeby pranie powiesić ), za to wycieczek po białe bułeczki, placek, czekoladę, słone paluszki, batony, cornflakesy, czekoladowe jogurty, tony kanapek z czymkolwiek a nawet czysty cukier ...hoho było...
Waga poranna jakoś 56,5kg co mnie ani tak nie martw,i bo wiem, że część z tego to zaległe jedzenie, ale gorzej, bo wiem jak łatwo ja tyję a jak żmudnie mi ze zrzuceniem pod te felerne 55kg . Ta waga to tendencja wzrostowa z mózgiem spadkowa. Jak zawalę tą sesję to moje wina. Jestem debilem i tyle.
Dziękuję.
Grzibciu- powiem Ci szczerze że się przeraziłam jak czytałam ile kcal w siebie wpakowałaś Niestety, ale na takiej diecie to na pewno nei uda Ci się schudnąć- spójrzmy prawdzie w oczy... przecież to kilka razy za dużo kcal, które powinnaś jeść w normie... a Ty przecież nei cchesz utrzymać nawet wagi a jeszcze zrzucić trochę sadełka
Widzę, że gubią Cię węgle...a może zrobiłabyś sobie 2 tygodniowy od nich detoks? powiedzmy pierwsza faza sb, a potem normalne i regularne liczenie kcalorii
I codziennie obowiazkowy jakikolwiek ruch- choćby 20 minutowy spacer -ale nie ten do sklepu Choćby dla zdrowia, żeby przewietrzyć mózg przed wkuwaniem
Grzybeńku, musimy skonsolidować siły i walczyć dalej :* Nie chcemy przecież wciaż upadać, prawda A to wymaga zmian...
Grzibek, a co to za ociaganie sie? no ja Ci tu zaraz dam szkole zartuje ofkors ale tak serio - to tak nie schudniesz moja droga; trzeba zacisnac zeby, piesci, pasa i co tam jeszcze chcesz i nastawic na pelna mobilizacje pomysl o tym, ze niedlugo slywester (na mnei dziala) i staraj sie; trzymam za Ciebie kciuki co sil i puszczam wspierajace buziaki :*
No to wyszła prawda na jaw i pokazało się co to znaczy jak się obżeram. Wnerwia mnie jak tutaj nastki płaczą przy zjedzeniu 1500kcal że są straszne i trzeba im minimalnie 2dni głodówki...ale one nie wiedzę co to znaczy żreć . Dzisiej poprawka - 3000kcal ...nie mogę iść na SB bo jestem na wydziale na jakim jestem i niestety bez węgli mój mózg nie pracuje a druga sprawa to, że nie wchodzi w grę żebym przestała jeść w domu obiady z innymi. Po prostu taka rodzina zasadowa, taka matka, nie ma, że mam 20lat i wolno mi, bo niestety nie takie moje życie piękne różowe, beztroskie, miłe...
Nigdy bym nie mogła przejść na wegetarianizm, bo po prostu tak się nie robi, żadnego cięcia na jeża, bo to nie wypada, zero kolczyków w języku, glanów...po prostu nie!!! Dobra dziewczynka z dobrego domu...grrr...i moja dobra matka ciągle kupuje po kilka czekolad, pierników, cukierków, ciastek za jednym zamachem do domu. A ja płaczę, zaklinam...kupuje a potem szyderczo się ze mnie wyśmiewa, że w misia się zamieniam albo zgryźliwe rzuca uwagi, że to kolejny rządek czekolady .
Sylwka mam gdzieś, bo i tak w kilka dni po Sylwestrze mam chyba exama z anatomii czyli zero mi tam zabawy, akurat w trakcie deprechy będę, w sumie już teraz mi wszystko obojętne. Gdyby nie brak komputera na akademiku to bym wcale do domu nie przyjeżdżała, bo da się jakoś przeżyć tamtejsze balangi na 102 pod oknem i brak łazienki normalnej i WC z gromadką innych na poły...
Mam dosyć. Nienawidzę siebie, za tego lenia, za to żrenie okropne, za to zgrywanie., pyskowanie, zgryźliwstwo, za bezczelność i obrażanie całej mojej okolicy. Jestem jak w permanentnym PMS, mam tego dosyć. Źle wybrałam wydział. Miałam w licku przeciwstawić się rodzinie i pójść na fakultety z geometrii wykreślnej i matematyki...ale wygoda wygodą wybrałam chemię i biologię. Trudno, niech teraz cierpię - zamiast planów budowy atlas anatomiczny i ten ohydny wyścig szczurów...a ja mała głupia szara mysz ciągle bardziej w tyle. Leniwa, zrezygnowana .
Co mi tam, że mam najlepszą przeciętną na roku, kiedy dobrze wiem ile mnie szczęścia spotkało przy zeszłorocznych egzaminach - od chemii po biofizykę...wszyscy się ze mnie naśmiewają kiedy skarżę się, że nie potrafię, że mi nie idzie, nie ma sił ani intelektu, ni wytrwałości do kucia. Oni widzą tylko to piękne opakowanie, stopnie w tym kretyńskim indeksie, nikt nie wie co było albo czego raczej nie było kiedy ja szłam na te testy przedegzaminalne...Nikt nie wie kim jestem poza salą wykładów...Nikt nie wie o moich problemach z jedzeniem a jeśli już to po prostu myślą, że ja panikuję po jednej czekoladzie. Nie wiedzą, co to jeść po 7000kcal na dobę i tak kilka dni pod rząd, co to znaczy cierpieć straszne bóle, bo żołądek już przed miesiącem mi wypowiedział takie ekscesy...A ja dalej żrę, wiem, że krok jestem od szpitala, że powinno się już skończyć... . Jadłabym nawet po kilka czekolad dziennie mając cukrzycę i nerki na odpis. Kocham wyniszczać samą siebie.
Nie zasługuję na przyjaciół, ani na miłość, ani na uznanie nie zasługuję, bo jestem karykaturą i nie dziwota, że jedyni moi znajomi to te pseudonimy na internecie na forach. Jestem złym człowiekiem. Już wiem, dlaczego mnie Bóg tak karze...
...
...może nie daję tego dobrze znać, olewam zbyt często odwiedziny u was, olewam wpisy...nie ma na to wystarczającego przepraszam, ale pozwólcie, że choć podziękuję wam za waszą obecność tutej.
Brak takich osób w życiu relnym...
Grzibciu, co Ty tak pesymistycznie; nie gadaj tak - ja bys byla okropna to ja bym tu wcale nie zagladala - bym Cie gdzies miala i juz - a Ty jestes super babka i ja Ci wybaczam zupelnie to rzadkie pisanie - ja wiem jak Ty biedaku sie musisz uczyc na tych studiach; no i mi tui nie gadaj, ze nei zaslugujesz na cos - na wszystko zaslugujesz!!!!!!! ja to mowie
trzymaj sie kochana, nie doluj - bedzie lepiej; ja sie nie poddam - bede tu codziennie!!!
buziule :* :*
Czuj się szczęśliwy.
Dzień dobry, mój kochany.
Znajdź trochę czasu, na to, by być szczęśliwym!
Jesteś cudem, który żyje,
Który rzeczywiście istnieje na ziemi.
Jesteś kimś jedynym, niepowtarzalnym,
nie można cię z nikim pomylić.
Czy wiesz o tym?
Dlaczego się nie zdumiewasz,
nie podziwiasz,
nie cieszysz się swym istnieniem
i istnieniem innych wokół ciebie.
Czy to tak oczywiste,
czy to nic nadzwyczajnego,
że żyjesz,
że możesz żyć,
że dano ci czas,
abyś śpiewał i tańczył,
czas, abyś był szczęśliwy?
Po co więc tracić czas
w bezsensownej pogoni za pieniądzem?
Po co tak się martwić o to, co będzie
jutro, pojutrze?
Po co się kłócić, zanudzać innych,
robić tyle zamieszania,
i spać kiedy świeci słońce?
Znajdź czas na to, by być szczęśliwym.
CZAS TO NIE DROGA SZYBKIEGO RUCHU
POMIĘDZY KOŁYSKĄ, A GROBEM,
LECZ MIEJSCE PRZEBYWANIA W SŁOŃCU.
Żyj dzisiaj!
Śmiej się dzisiaj!
Bądź szczęśliwy dzisiaj!
Uwolnij swoje serce.
Twoja radość i szczęście
nie mogą zależeć
od tysiąca błahostek.
Phil Bosmans
Nic więcej Ci nie napiszę na pocieszenie.
Pozdrawiam i czekam na ciebie Grzibcio
Największe przeszkody to własne nastawienie.
O Grzybku
Przeraził mnie ten wpis, ale cieszę się że to naisałaś i wyrzuciłaś z siebie
Po pierwsze: JESTEŚ wartościową osoba ! Choćbyś nawet nie wiem jak źle sieczuła, jak okrutnie by Cię potraktowano- jesteś SUPER! Zasługujesz na miłość i na przyjaźń!!!Musisz wbić to sobie do głowy i powtarzać co rusz!
Poza tym Bóg Cię nie karze, i choć nie jestem moze człowiekiem o wierze jak skała- to myśle że chyba nie powinnaś Go w to mieszać i obwiniać za swoje kłopoty-w tym żywieniowe.
Nie szukaj winnego- lepiej skup się na naprawie wszystkiego, na posegregowaniu swojego życia i doprowadzeniu go do lepszego stanu....
Grzibciu... nie uraź się ale myślę że może powinnaś odwiedzić jakiegoś dobrego psychologa... po to żeby sobie pomóc.. żeby pozwolić samej sobie uzyskać pmoc od kogoś kompetentnego. Bo my forumki - a bynajmniej ja- będę sercem zawsze z Tobą - ale mimo moich usilnych chęci nie dam rady aby pomóc Ci na odległosć w takiej formie jak tego potrzebujesz... prosze,rozważ to. To nie jest wstyd mieć problem. Wstydem jest nie szukać pomocy aby go rozwiazać
Serdecznie pozdrawiam i przytulam ! :*
Hej Grzibcio Gwiazdeczko nasza Zajrzyj tu chociaż na chwilunię .
Pozdrawiam Buźka
Największe przeszkody to własne nastawienie.
Grzibciu!
Troszke zamarlam czytajac Twoj wpis, bo...nie sadzilam...bo nie znalam wnetrza...przerazil bo skas to znam-z lustra....to karanie siebie i jedzenie jak najwiecej bo przeciez i tak sie nic nie zmieni a ja nie zasluguje na cialo takie jakie wymarzylam...wiesz i ja ostanio dochodze do wnioskku ze jestem na zlym kierunku studiow ...ekonomia bo kochalam matme... aczuje ze moja dusza nie jest stworzona do liczb a do ludzi..l...coz juz mam licencjat nie przerwe w polowie a z drugiej strony mysle ze marnuje zycie, albo ze na innym kierunku moglabym dac co wemnie najlepsze...
Nie sadze ze twoje oceny to tylko przypadek....Tyle fuksa nie da sie miec!!! po prostu jestes inteligentna i pracowita, uwielbiam twoj sposob pisania, ironie i wogole te czesc ciebie ktora poznalam!!!!
Brzibciu ja wiem ze nie lubimy tych slow: bierz sie w garsc , nikt nie przezyje zycie zycia za ciebie, i taka naprawde sama jesates w stanie gory przenosic- GDY POKOCHASZ SIEBIE!!!!!!!
Zakładki