-
więc życzę Ci aby każdy kolejny był coraz lepszy
no i masz rację...czasami warto się wypłakać jak to oczyszcza...
-
No lepszy nie był, dokładniej pogorszyło się o 200kcal , ale w sumie spoko. Jem bardzo dużo, bo koło 3000 dziennie to naprawdę zu viel, ale po prostu inaczej nie daję teraz rady przed tą chemią . Z drugiej strony przynajmniej rganizm cały czas dostaje w sumie tyle samo, trochę to mniejsze zło niż być 2-3dni na 1500kcal, potem raz przez cztery czy pięć tysięcy i znowu koło tysiąca...jakoś lepiej sobie z tym wszystkim organizm radzi. Oczywiście wyglądam jak jakaś kretura galaretkowato-ptysiowata, tak niby żartem dzisiej przymierzałam spodnie od kompletu do egzaminu ... noooo ... taaaakie duże zrobiły się moje oczy na widok sytuacji w jakiej znalazł się guzik tych spodni . Udało mi się w końcu dobrnąć do końca wszystkich tematów, teraz już niby powtarzanko, plus obliczenia, najgorsza część, bo na okrągło czuję, że będę stwierdzać, że pomimo 1000powtórzenia nadal nie umiem pewnych rzeczy . Mykam, mykam poczytać jak tam walka na innych frontach
-
witaj Grzibcio
widzę, że u Ciebie walka na uczelni, tak samo,jak u mnie ja mam w niedziele z logiki ijeszczenie zaczęłam się uczyć. po ostatniej 3+ z socjologii wcale mi się nie chce ale trzeba, trzeba się zmusić. co do dietki, znów zaczynam sobie radzić : zobaczymy co dalej, chcę, żeby już wakacje były i piesza pielgrzymka do Częstochowy piękniuchno było w zeszłym roku, a może przy okazji uda się jeszcze coś zrzucić
-
ja caly czas w dole i jest strasznie ciezko w takim stanie wziac sie za nauke - a sesja sie zaraz zaczyna..... uff.... no nic, przemoc sie nalezy i tyle
powodzenia w egzaminkach
-
Pierwszy termin z chemii - próbowało 20, zdało 6...
Drugi termin z chemii - próbowało 32, zdało 10...same tróje w dodatku...
...boję się nawet myśleć jak będzie wyglądała ta next środa...
...dziękuję kochane za odwiedzinki, tak coś mnie zagrzało przy serduszku, że też kto na mnie myśli w tych niemiłych czasach. Ehh, niemożliwe byśmy nie zdały...ciągle się łudzę, że czuję się tylko po prostu większym debilem niż jestem...
Jeśli, ale nie zdam za pierwszym razem...lepiej nawet nie myśleć...
Z dietą...okropnie, co tu gadać, znowu zaczynam się spuszczać do jeszcze większego bagna niż już byłam, kawy nie mam więc markotna jestem i już drugi tydzień mnie terroryzuje PMS...zła kombinacja na okres sesji...
Zmykam, coś już dzisiej taka zrezygnowana jestem...
-
heheh...u mojego brata kiedyś nikt nie zdał :P masakra z tymi studiami..
-
etam masakra
jako studentka 3. roku mówię, że nie jest tak źle! Po prostu po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja i tak już wszystkiego nie boi. Jak się nie zda za pierwszym razem, to się zda za drugim. Trochę nauki i pozytywnego nastawienia i nie ma bata się zdaje!
Zawsze mówię sobie, że egzaminy są po to, by je zdawać. I tyle. Nie ma innej opcji
pozdrawiam
-
Dzięki Asiontek za looka . No masakra czy nie masakra, zależy od kierunku...Koleżanki na pedagogice mają x-krotnie mniej np.materiału odemnie, ludki na prawach tyle samo, ale znowu jest miejsce do obgadania a przyjacióła na chińskim egzaminów jak trza, ale z drugiej strony...po prostu medycyna u nas chce swoje. W dodatku mam wrażenie, że by podkreślić lepszość Ołomuńca od Pragi, nie tyle, co mamy więcej materiału do kucia, w krótszym czasie, to jeszcze żebyśmy na ambitniejszych wyglądali to zaczęli wobec nas być tak samo niemili jak w Pradze. A zawsze mówiono że w Ołomuńcu jest przyjaźniejsza atmosferka... .
Od dzisiej już tylko powtarzanko, kawa kupiona, relaks kąpiel zaliczona, nic tylko powtarzać i powtarzać i powtarzać ...ehh, ukarać tego co wymyślił pamięć krótkotrwałą .
A więc kochaaaaaaani, kochaaaaane, lecą z drzewa jak liście... ...nie ma jak powspominać na czasy matury . Byeeeeeeeeeeeee
-
hehe Grzibciu, rozumiem z tą ilością nauki-sama studiuję stomę na poznańskiej AM. I niejednokrotnie próbowałam wytłumaczyć moim "nieuczelnianym" znajomym, jak to u mnie jest i zawsze kończyło się to ich niezrozumieniem...
pozdrawiam
-
Gosh! No witam koleżankę po fachu . Fakt faktem, że pierwsze dwa lata na tego typu kierunkach to największa masakra - pierszy rok, bo szok a drugi u nas z egzaminami z histoli, anatomii i biochemii należy do najtrudniejszych. Większość znajomych gada, że jak tylko właściwie zaczynają w 5.semestrze przedmioty kliniczne nie tyle, że jest trochę spokojniej to głównie ciekawiej . Po dzisiejszych autotłumaczeniach przebiegu reakcji moim pseudoczeskim z masą polonizmów żal mi człowieka, który będzie musiał odgadywać moje dwujęzyczne myśli .
Ehh, no mykam trza powoli jeszcze na chwilę mózgowie poćwiczyć
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki