-
nowy rok jeszcze świeży - przecież jeszcze zdążysz spełnić swoje postanowienia!! główka do góry i działaj!! 3mam kciuki :*
-
Zawsze warto zaczynać bo to prawie jakby zacząć się podnosić po upadku. Teraz juz tylko wystarczy się wyprostować i iśc dalej.
-
Zła jestem na siebie. Tak po prostu. Za ten dzisiejszy dzień. We wtorek wyjeżdżam na kilka dni z domu, na akademik... Będzie bolało, bo...ładnie tu i ogólnie , ale...trza się kurak pozbierać i dozaliczać tę szkołę. Gosh! Już tylko 5dni na wysmuklenie przynajmniej takie bym ro sukni balowej jakoś weszła !!!
-
Żeby było weselej to udało mi się jeszcze nakoniec nim wyjadę pokłócić z tatą tak ostro jak już długo nie pamiętam . Znowu dzisiej nawaliłam jedzeniowo, ostro, pełno słodyczy i chleba...ehh, niewarto nawet wspominać . Mam ubezpieczenie zdrowotne teraz w zawieszeniu, bo zapomniałam im załatwić potwierdzenie o mym statusie studenta, grozi, że mnie z tym angielskim wywali przez zamknięte drzwi i okno zarazem, kurza twarz, popierniczyło się znowu za te kilka dni. Postanowiłam być tudzież na samą siebie zła - jutro na grapefruitach i bananach, pojutrze w sumie to samo i czwartek też . Do tego balu muszę, trochę wody pogubić i lekko zeslimowacieć .
Prawdę powiedziawszy nie chce mi soę z domu wyjeżdżać, ale...może 150km daleko od domu nareszcie sobie uświadomię, czym on dla mnie jest, co znaczy mieć rodzinę. Jędzą jestem ostatnio okropną , nazwałm każdego z osobna z rodziców debi.... ...woem, że to przez żarcie, bo kiedy mi w tej dziedzinie nie wychodzi, to lepiej mi z drogi schodzić takie pioruny rzucam .
Dobrej nocy wam życzę. Spokojnej. I pogodnego ranka...
-
ja też przez dietę się jakaś nerwowa zrobiłam masakra... a wczoraj z mamą o studiach rozmawiałam...JA NIE CHCĘ SIĘ WYPROWADZAĆ niby się kłócimy itd...ale ja nie wiem jak ja przeżyje bez mojej rodzinki
-
Mi to wygląda, że czym mniej się widuję z rodzicami tym lepiej...Mama pracuje 400km daleko od domu, jeździ do domu tylko w weekendy i ...no muszę powiedzieć, że o lepiej mi z tym, jak jej większość tygodnia w domu nie ma . Z tatą to nie wiem, co mi już wczorej porąbało .
Kurcze, no zawsze mówiłam, że całe to diecenie mam pod kontrolą na fulla a teraz stwierdzam, że jedzenie ze mną macha jak z chorągiewką .
For Noe - u nas było podobnie z tymi kłótniami...miała mi za złe, że nie chcę nawet się głosić na wydziały lekarskie niektórych uniwerków, bo z góry wiedziałam jak tam jest ogromna konkurencja no i było oczywiście źle. Pokłóciłyśmy się o akademik, współlokatorkę, mój sposób studiowania...
Bez przyciemnania powiem, że się normalnie pobeczałam przez pierwsze kilka dni w cudzym mieście. W dodatku 14dni mieszkałam w tym pokoju zupełnie sama jak palec, urzędnicy uniwersyteccy robili problemy z przeprowadzeniem do mnie koleżanki . Nawet teraz mi strasznie smutno, że znowu tam jadę na kilka dni, ale...z drugiej strony już wiem, że napewno tam są jacyś znajomi, że przynajmniej będę na kilka dni mogła żyć wg.samej siebie .
Czasami lepiej ze starymi nie rozmawiać na takie sprawy . Buziaki, wracam w czwartek wieczorem
-
Grzibciu, to jak ty masz zajęcia, skoro tak sobie na uczelnię dojeżdżasz? Czy może to sesja teraz sprawia, że tak robisz? Heh, jak ja szłam na studia to sobie wybrałam miejscowość prawie 600km od domu...no bo się cały czas kłociłam z rodzicami i chciałam być jak najdalej... Ale teraz to się ładnie ułożyło i już jest lepiej niż dobrze
Ha! A ja od wczoraj noszę szkła kontaktowe i się strasznie cieszę! Jestem osobą dość ruchliwą i w końcu nie będą mi spadać okulary z noska
Pozdrawiam
-
Grzibciu - gratulacje za zdane egzamin; a i angielski tez pojdzie - trzymam kciuki
mi sie ta prawdziwa sesja dopiero 4 lutego zacznie, narazie mialam tylko egzamin z angielskiego, a w ta niedziele z socjologii - i to wierze, ze luzik... ale najbardziej sie boje historii sztuki, bo nie mam ksiazki i nie mam sie z czego uczyc - czuje, ze bedzie poprawka w ogole teraz mnostwo problemow mi sie skumulowalo - jak na zlosc, akurat w czasie sesji, eeeehhh niedobrze - ale trzeba wytrzymac
powodzenia zycze w kazdej dziedzinie zycia
pozdrawiam, buziaczki
-
Thanx wy moje współcierpicielki sesyjne .
U nas sesja rozpoczęła się 6.1 i trwa do 13.2 - początek semestru letniego, ale w sumie to od Nowego Roku do 6.1już zajęć nie było a od 19.12. większość ćwiczeń też już nie była, bo zaczynały przedterminy na egzaminy . A jeżdżę sobie chętnie i rada, bo jest teraz u nas w Czechach taka nowość - wykupujesz jednorazowo 2000km za 1400Kč (coś ze 160zł... , dokładnie nie wiem), co jazda odpisywane mi są kilometry przebyte i nie dopłacam nic za przejazdy pociągami Intercity to w sumie nawet tanio wychodzi. Gdyby nie fakt, że ostatnio miało IC 80min.spóźnienia a koleżanak miast 2h jechała do Ołomuńca 4, przesiadała pośród pół w nocy do innych pociągów, bo co chwila gdzieś sieć spadywała i szyny z mrozu pękały .
For Asiontek - gratuluję szkieł, gdydy nie fakt, że stosunkowo mało mam dioptrii i okulary nie noszę na stałe, też bym sobie zafundowała, bo najgorsze jak się zawsze skłaniałam nad tymi kadziami na prosektorium po preparaty i czułam jak okulary zjeżdżają mi w dół . A z zajęciami to u nas tak, że wykłady nie są obowiązkowe, to tak czy tak sobie w kratkę chodzę na uczelnię .
P.S.: Co słychać u polskich braci i sióstr stomatologów ?
For Siostra20 - super, że wreszcie jakoś udało ci się znowu zacząć tak z tym wszystkim . Głowa do góry, koleżanka prawie się zaklinała, że nie zda chemii za pierwszym razem i ... jutro idzie po wpis do indeksu . Dobra wiara w sukces to już połowa roboty, jedna czwarta to żarliwa modlitwa (nawet Bozi obiecałam, że jak pomoże za pierwszym razem to na wszystkie wykłady przez miesiąc będę uczęszczać ), a reszta to szczęście mieszane z jakimi dobrymi wiadomościami . Będę trzymać kciuki .
O kurka wodna, znowu takie wypracowanie 100str. , lecę już lepiej . Arivederciiiiiiiii
-
Zjedzone...hmm...dużo , za to 1,5h latania na mrozie za sprawunkami po mieście, kuchnia wymyta, ciasteczka napieczone, cały domek (2 piętra )odkurzony, śmieci poodnaszane, zbiórka zaliczona i w ramach zdrowego trybu życia jeszcze znajomy aż do miasta odprowadzony . Nie ma to jak to ciepłe uczucie w serduszku, że się zrobiło wszystko co zaplanowało . Tylko z tym całym odchudzaniem tak jakoś krucho , czarno widzę to ubieranie do kreacji balowej tego 4lutego . Głowo rozmyślaj, rozmyślaj...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki