Gosh! Ale mnie znowu porwało na żarcie, ehh przeklęte ciastka i wypieki na blachę . Obiecałam ostatnio policzyć conieco, więcże
poniedziałek - 1600kcal
wtorek - 1350kcal
środa - 3500kcal
czwartek - 3000kcal... ...a to już zakładam, że dzisiej niczego do ust nie wezmę .
Z nauką kiepsko i gryzie mnie to niesamowicie, obiecam sobie zabrać się do tek przeklętej chemii zaraz o 17, kiedy skończę, nie wiem. Ciągle sobie znajduję jak nara czynności przeróżne byle tylko do tych książek nie musieć patrzeć, ino ciekawe, czy pisanie o pierniku i kulach rumowych miast o wzajemnym oddziaływaniu atomów w różnych typach wiązań chemicznych mi dopomoże do zaliczenia egzaminu za pierwszym razem . Ojki, ojki, jakoś tak nieładnie, tak leniwo mi się teraz powodzi . Ha! Twardo do siebie! Obiecam jutro wpaść ze samymi dobrymi wieściami
Zakładki