Strona 141 z 174 PierwszyPierwszy ... 41 91 131 139 140 141 142 143 151 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,401 do 1,410 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #1401
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzień intensywny do granic.
    Dopiero przed chwilą wróciłam do domu - byłam z małżem na wojskowych Powązkach pod Gloria Victis o 17, a potem wróciliśmy dłuuuuuuuuugim spacerem, via stare Powązki, aż do domku. Mam na koncie dziś 30 minut stania na palcach (buuu, moje łydki biedne) i prawie 4 godziny łażenia, ledwo żyję. Ale zadowolona jestem bardzo
    Idę na 30 minut stepowania i kładę się spac. Refleksje ogólne i astrologiczne może jutro

  2. #1402
    Guest

    Domyślnie


  3. #1403
    Guest

    Domyślnie

    Jutro coś naskrobie,bo mi się coś pomyliło i wkleiłam nie to co trzeba.

    No dobra,skoro już się tu wcisnęłam,zupełnie niechcący,to wkleję tekst,który skopiowałam ze strony [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] -schroniska dla biednych,bezdomnych zwierzaczków w Jeleniej Górze.Mam nadzieję, Hybris,że sie nie pogniewasz,że na twoim wątku,ale mam wrażenie,że tu najwięcej miłośników zwierząt się zebrało.
    Ryczałam jak bóbr,gdyby tak wszyscy ludzie mieli takie miękkie serca...




    Jak mogłeś?

    Kiedy byłam mała, moje błazeństwa śmieszyły cię do łez. Nazywałeś mnie swoją dziewczynką. Zostałam twoim najlepszym przyjacielem pomimo wszystkich pogryzionych butów i zniszczonych przeze mnie poduszek. Kiedy byłam "niegrzeczna" groziłeś mi palcem i pytałeś: "jak tak możesz?", ale już za chwilę ustępowałeś. Przewracałam się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuszku. Trochę długo trwało zanim przyzwyczaiłam się do życia w mieszkaniu. Ty byłeś ciągle okropnie zajęty, ale pracowaliśmy nad tym wspólnie.

    Pamiętam, jak sypiałam w twoim łóżku z nosem wtulonym pod twoje ramię. Kiedy tak zwierzałeś mi się ze swoich najskrytszych myśli i pragnień wierzyłam, że moje życie nie może już być doskonalsze.

    Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałam tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałam sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy.

    Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałam na ciebie cierpliwie, pocieszałam, kiedy spotkało cię rozczarowanie, kiedy miałeś złamane serce. Nigdy nie beształam cię za nieodpowiednie decyzje, i skakałam z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.

    Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałam ją w naszym domu, okazałam jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłam zafascynowana ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałam się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobiła im nic złego, więc spędzałam większość czasu wygnana do innego pomieszczenia. Zostałam "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałam okazać im swoje uczucia.

    Kiedy trochę podrosły, zostałam ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałam ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłabym twoich dzieci własnym życiem.

    Wślizgiwałam się im do łóżek i słuchałam szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałam się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.

    Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłam twoją jedyną rodziną...

    Cieszyłam się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie jej dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.

    Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie.

    Kiedy wyszliście, usłyszałam jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak mógł?"

    W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałam mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałam sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłam się w kącie i czekałam.

    Słyszałam jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwiła. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułam też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zaczęłam martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałam się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej.

    Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałam pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałam ciebie lata temu i polizałam ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułam, jak zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałam w jej dobre oczy i szepnęłam cichutko: "Jak mogłeś?" Kobieta rozumiała psi język. "Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.

    Zbierając resztki energii leciutko poruszyłam ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłam. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie.
    Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja.

    Copyright Jim Willis 2001,

  4. #1404
    karla210 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-06-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    witam kasiu moje gratulacje ze zmaganiami.czytam dzis cie od 2 godzin,nabralam checi na te dietke,obecnie jestem na 1000 i schudlam 5 kg przez 5 tyg.ale martwe sie ze po diecie moj organizm zacznie robic magazynowanie jak zaczne jesc.masz jakies linki o dc.dzieki.buzka

  5. #1405
    mycha32 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    28-07-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj!!!!!!!!
    Wpadam z pozdrowieniami i co widzę?????????? Hybrisek, wróg ruchu, zaczął ćwiczyć. GRATULUJĘ!!!!!!!!!! Wspaniale.
    Gorąco pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!

  6. #1406
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Fraksi- te opowiadanie trafiło w moje serce i tak jak ty popłakałam się , ja nigdy nie zrozumie ludzi, którzy krzywdzą swoich największych i najwierniejszych przyjaciół. U nas we Wrocławiu niedawno była afera (która oczywiście już się skończyła), jak babka wsadziła psa do samochodu na pełnym słońcu i nawet nie raczyła otworzyć okno .

  7. #1407
    glimmy jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-05-2008
    Posty
    0

    Domyślnie

    Witaj hybrisku

    Przyznaję bez bicia że od Ciebie podpatrzyłam zapał do stepperka i bardzo go polubiłam, ćwiczę sobie 15min na nim, bo dopiero zaczynam. Ale wiem jak ważny jest ruch, dlatego ćwiczę praktycznie caly dzień, rano i wieczorem gimnastyka, w południe stepper, po południu rower ,.. i dobrze mi z tym, ciesze się jak głupia

    I nareszcie zrozumiałam jak ważne podczas diety jest dbanie o skórę, oj tak, już widzę małe efekty codziennego masażu, balsamowania, .. no i diety i ćwiczeń oczywiście

    pozdrawiam

  8. #1408
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Oj ja na razie nie ciesze się z tego, że ledwo zipie...

  9. #1409
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Nan, kurcze, młode z Ciebie dziewczę, a gdzie entuzjazm i radość życia?

    U mnie dziś dzień zaczął się roboczo (wreszcie!!!!), więc dopiero teraz mam chwilę, żeby do Was zajrzeć.

    Podsumowanie lipca mogę już zrobić, ale nie wyjdą z niego żadne fajerwerki - dziś rano wazyłam dokładnie 74,6 - 100 gram ponad suwaczek, więc przez lipiec schudłam 2 kg. Buuuuuuuu... No dobra, wiem, że nie powinnam narzekać. Lipiec mi dietetycznie wyszedł tak sobie, czego mam pełną świadomość, niestety. Płakać nad rozlanym mlekiem nie zamierzam, ale sierpień chciałabym zakończyć już z "6" w miejscu "7" - no dobra, wiem, ze to nierealne, ale pomarzyć zawsze można. Załaszcza, że po schudnięciu pełnych 50 kg czeka mnie nagroda, jaka jeszcze nie wiem, bo małż nie chce pary z paszczy puścić. Pozyjemy - zobaczymy. Lubie niespodzianki

    (czuję się zapchana surówką z marchewki, wcale mi z tym nie jest dobrze. Wcale )

    Wczorajsze popołudnie spędziłam bardzo, bardzo miło. Lubie cmentarze. Lubie atmosferę kolejnych rocznic Powstania, widok dość jeszcze licznej grupy starszych ludzi z powstańczymi opaskami na rękach.
    Mimo tego - wczorajsza "impreza" pod pomnikiem Gloria Victis do specjalnie udanych nie należała. Prowadził ją Zelnik, który może i jest przystojny, może i ma głos aksamitny, ale albo ktoś wręczył mu listę składających wieńce w ostatniej chwili, albo dopadła go jakaś pomroczność jasna, bo wszystko to wyglądało na wielką improwizację. Mylił się, jąkał, starał się intonacją pokryć niepewność, Pragę Północ pomylił z Pragą Południe i tym podobne kwiatki. Ale to pół biedy.
    Największym zgrzytem było szumne przybycie prezydenta i premiera, ale sorry, nie wiem, który najpier, bo nie rozróżniam, jak większośc narodu zresztą. Szanowni panowie nie wzięli pod uwagę, że godzina "W" na nich raczej nie poczeka, jeden przybył minute przed, drugi - w trakcie wycia syren. Wyobraźcie sobie - syreny wyją, ludzie stoja na bacznosć, a ten się przepycha przez tłum - nie pomyślał o tym, że wypada się wtedy zatrzymać. Tak samo, kiedy zaczęto grać hymn. Byłam dość mocno zmiesmaczona.

    Fraksi, cieszę się, że się pojawiłaś, ale to, co wkleiłaś, przeczytałam do połowy, dalej nie dam rady i nie chcę dać rady. Zbyt świeżo mam w pamięci umieranie Maćka - to nie była opowieść, to się działo naprawdę. To mnie dotyczyło. Nie mam w sobie tego pierwiastka masochizmu, żebym potrafiła przeczytać w całości "Naszą małą stabilizację" Różewicza, czy to. Nie potrafię i tyle. Cieszę się, że strona już przeskoczyła, może jestem nadwrażliwa, ale proszę - nie wstawiaj mi takich rzeczy. Jesli się rozpędzisz - wklej obrazek, napisz "jestem" - to bardzo dla mnie ważne, bo martwię się o Ciebie bardzo. Ale nie to...

    Karla, miło Cię gościć Coś o DC? Prosze uprzejmie, [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
    5 kg w 5 tygodni to śliczny wynik, gratuluje Ci serdecznie. I wiesz... ja rozumiem, wiem, jak to jest - chce się szybko, efektownie dojść do celu, sama też bym chciała. Ale wiesz, za DC też się płaci odpowiednie frycowe. Nie mówię w tej chwili o jedzeniu, ja jestem po 4 cyklach ścisłej, ostatnio skończyłam z końcem kwietnia - teraz już 3 miesiące utrzymuję dietę konwencjonalną, dalej chudnę. Ale chudnę strasznie, okropnie, niesamowicie powoli. To samo Agula0274, która Cambridge powtarzała 3 razy. Więc jeśli miałabym Ci cos radzić - zrób raz i daj z tym spokój. A jojo? Jojo możesz łapnąć i po Cambridge i po każdej innej diecie. Ba! powiem więcej: żadna dieta nie zagwarantuje Ci, że jojo nie będzie. Wszystko w Twoich rękach Mnie to ostatnie pociesza

    Myszko, wychodzi na to, ze tylko krowa nie zmienia poglądów i że nawet ja - jak zostanę odpowiednio zmotywowana - w końcu potrafię dojść do rozumku

    Glimmy - i SUPER Cieszę się bardzo, że Ci się stepowanie spodobało i że ładnie Ci idzie. 15 minut to jak na początek bardzo dobry wynik Zobaczysz, niedługo się tak rozćwiczysz, że nie zauważysz, jak Ci te godziny będą mijały
    Lubie, bardzo lubie takie radosne, euforyczne posty

    i tyle. A ja dziś cały dzień w biegu, chociaz teraz dla urozmaicenia - usypiam

  10. #1410
    Nantosvelta jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    01-05-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hybrisku- entuzjazm powrócił

    Ja też lubie takie "imprezy" kiedyś byłam w Warszawie, żeby odwiedzić siostrę w szpitaulu w 1-3maja, wtedy jeszcze za Kwaśniewskiego i było bardzo uroczyście i podniośle. Teraz nie wyobrażam sobie jak to wyglądało za Kaczyńskich

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •