Strona 159 z 174 PierwszyPierwszy ... 59 109 149 157 158 159 160 161 169 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,581 do 1,590 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #1581
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzień do kitu. Na szczęście ogólnie, a nie dietetycznie. Znowu przez pogodę. Co ja mam poradzić na to, że jestem chodzącym barometrem: ciśnienie spada, ja zdycham. Dosłownie. Mam zawroty głowy, mroczki przed oczami, muszę się pilnować, żeby trzymać pion. Męczy mnie to. Przy okazji przyplątała się @, co oczywiście w żaden sposób nie poprawia mojej kondycji. W związku z powyższym nawet nie mam specjalnych wyrzutów sumienia, że dzisiaj stepowanie się nie odbyło - bo raczej wolę nie ryzykować skręcenia karku przy okazji zlecenia z machiny... Ok, ok, wiem że marudzę. Ale nie lubię takich dni.

    O, jeszcze o czymś chcę Wam opowiedzieć. Właściwie o małym zwycięstwie nad sobą i - bądź co bądź - moim kretyńskim krytycyzmem. Musiałam załatwić coś dzisiaj w okolicy Galerii Centrum i przy okazji wdepnęłam do H&M. Nie, po nic konkretnego, po prostu chciałam się rozejrzeć. Biorąc pod uwagę dzisiejszy poziom mojej percepcji - nic specjalnego nie wpadło mi w oko, poza jednymi spodniami, które zostały sklasyfikowane jako interesujące/w porywach do "przyzwoite". Znalazłam rozmiar (40 wydawała mi się dosć mała, więc wzięłam 42) i skierowałam się w stronę przymierzalni... Znalazłam jedną wolną, przebrałam się i...
    I tu następuje dygresja Kupowanie spodni to był od zawsze mój największy koszmar ubraniowy. Bywały takie okresy, kiedy chodziłam w spódnicach i marzłam tylko dlatego, że nie chciałam/nie potrafiłam/nie byłam w stanie kupić sobie spodni. W przymierzalniach odbywały się sceny iście dantejskie, ilekroć jakaś dobra dusza chciała podnieść mnie na duchu przekonując, że wyglądam znośnie bądź nie wyglądam tragicznie. A ja patrzyłam w lustro, wyłam z bezsilności i byłam skłonna zamordować każdego, zwłaszcza tego, kto próbował mnie pocieszać - w końcu WIDZIAŁAM siebie i to, co widziałam, doprowadzało mnie na skraj rozpaczy. (koniec dygresji )
    ... spojrzałam w lustro. Trzeba było przyznać, że leżały tak sobie: były opięte na udach (co przy modelu z kantem jest pierwszym powodem do dyskwalifikacji), były za długie i luźnawe w pasie... ale ja wyglądałam w nich znośnie. Po raz pierwszy od wieków po spojrzeniu w przymierzalniane lustro nie miałam ochoty popełnić rytualnego harakiri na miejscu. Muszę wam powiedzieć, że samą mnie to zaskoczyło dość mocno. I ucieszyło. Pewne rzeczy docierają do mnie z dużym opóźnieniem - ale dobrze, że docierają. Do mnie dotarło dziś, ile mam za sobą. Nie popadam z tego powodu w samozachwyt, ale jakoś mi lżej. I dobrze mi to robi na motywację )
    Aha, spodni summa summarum nie kupiłam, bo raz ten kant a drugie to było bardzo niskie biodrówki... za niskie. Niw wyglądały dobrze. Ale efekt terapeutyczny dały pierwszorzędny

    Pyzunia, cóż z tego, że nie jesteś jak mówisz wielkim posiadaczem - niestety człowiek ma to do siebie, że jak chce, to sobie znajdzie coś na etacie "skarbonki". I wtedy ciężej lub lżej zarobiona mamona fruuuunie Pół biedy jak się zlokalizuje "wroga". Potem jeszcze trzeba z nim powalczyć. A przynajmniej spróbować. Chyba do moich noworocznych, niedietetycznych postanowień dopiszę: max. 1 flaszka perfum i 1 nowe oprawki miesięcznie. Zdaję sobie sprawę, że to i tak o wiele więcej, niż przypada na przeciętnego śmiertelnika, ale doskonale znam swoje możliwości i wiem, ile potrafię kupić jak się rozkręcę... Na szczęście z perfumami już się opanowałam, teraz trzeba i w temacie oprawkowym popracować nad soba ...

    EMKR, z tym ratowaniem to był żart oczywiście, acz nie ukrywam, że obecność świetnie pływającej Rewolucji trochę podnosi mnie na duchu
    Na wyprawie pokostiumowej jeszcze nie byłam, szanowny mąż nie ma czasu ze mną pojechać, a ja mam podstępny plan załatwienia za jednym razem i mojego kostiumu i jego spodni & koszuli, dlatego jest mi niezbędny Aż sama jestem ciekawa, co tam na mnie czeka...

    I tyle mojej realizacji pkt. 6 na dziś. Idę się położyć zaklinając cały panteon grecko-rzymski, żeby jutro było choć odrobinę wyższe ciśnienie...

  2. #1582
    maniuta81 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    30-12-2005
    Posty
    7

    Domyślnie

    Hybris,

    z tego co czytam odnosze wrażenie, że to jednak był udany dzień . Spojrzeć na siebie z sympatią i pewna akceptacją, co u nas forumowiczek jest sukcesem! Jak słusznie zauważyłaś razem wyczekujemy majówki. Oby nam się uało

    Wracając do zakupów,ok. 2 lat temu miałam podobną sytuację w przymierzalni H&M. Z niecierpliwością czekam na jej powtórkę

    buziak

  3. #1583
    Awatar bike
    bike jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-09-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,424

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez hybris
    Dzień do kitu. Na szczęście ogólnie, a nie dietetycznie. Znowu przez pogodę. Co ja mam poradzić na to, że jestem chodzącym barometrem: ciśnienie spada, ja zdycham. Dosłownie. Mam zawroty głowy, mroczki przed oczami, muszę się pilnować, żeby trzymać pion. Męczy mnie to.

    Po raz pierwszy od wieków po spojrzeniu w przymierzalniane lustro nie miałam ochoty popełnić rytualnego harakiri na miejscu. Muszę wam powiedzieć, że samą mnie to zaskoczyło dość mocno. I ucieszyło. Pewne rzeczy docierają do mnie z dużym opóźnieniem - ale dobrze, że docierają. Do mnie dotarło dziś, ile mam za sobą. Nie popadam z tego powodu w samozachwyt, ale jakoś mi lżej. I dobrze mi to robi na motywację )
    .
    Witaj Hybris
    przeczytałam pierwsze słowa Twojego postu i aż spojrzałam jeszcze raz na nick, bo nie byłam pewna czy to przypadkiem nie ja sama napisałam ... opisałaś dość obrazowo to, co ja sama czuję przy spadającym ciśnieniu całkiem niedawno miałam taką kilkudniową jazdę, że bałam się wychodzić sama na ulicę a że na dodatek jestem człowiek solarny, no to wiadomo jak się czuję w czasie tych ostatnich szarzyzn
    A teraz z innej beczki... ja też kiedyś myślałam wielokrotnie o dokonaniu jakiegoś sepuku w przymierzalniach spocone, czerwone na twarzy babsko usiłowało się z rozpaczą wyplątać z ciucha, w który minutę wcześniej się wcisnęło na siłę w nadziei że będzie pasował koszmar, który wprawdzie nie śni mi się po nocach, ale na samo jego przypomnienie tracę apetyt na wysokokaloryczne dania
    tak więc ucieszyło mnie ogromnie Twoje zaskoczenie, oby w tym roku spotykało Cię jak najwięcej takich pozytywnych zadziwień
    pozdrawiam serdecznie

  4. #1584
    Awatar pyza
    pyza jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Legionowo
    Posty
    242

    Domyślnie

    A mi tylko pozostaje życzyć by następnym razem te spodnie w kancik się za bardzo na udach nie opinały a raczej nie opinały się wcale...

  5. #1585
    agggniecha jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    20-06-2006
    Posty
    952

    Domyślnie

    Witam po dłuugiej mojej nieobecności...
    Wiesz-co do spodni-to dla mnie ich kupowanie to tez zawsze koszmarny problem-przed dietką,jak miałam te swoje okropne 102 kg to jak szłam do sklepu panie zazwyczaj podawały mi spodnie..z męskiej półki..nie musze chyba mówić ,ze wygladałam w nich tragicznie..wiec często ratowała mnie odiez wysyłkowa..choć i tu zdarzały sie porażki w wyborze..teraz jest już lepiej,ale to jeszcze nie to o czym marze i długo nie bedzie..najgorsze jest to,ze jestem wyskoa(choc dzieki temu tak moich kg nie widac0ale wszystkie spodnie sa na mnie za krótkie i musze odwijac nogawki..
    Ale ostatnio kupiłam sobie pikna spudniczke i wiesz co-jak się zobaczyłam w lustrze pomyślałam sobie to,co Ty...nawet było nieźle he he
    Pozdraiwam serdecznie i życze jak najwięcej takich radosnych chwil przed lustrem

    Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
    Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher

  6. #1586
    Awatar katson
    katson jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-01-2005
    Posty
    514

    Domyślnie

    Ciesze sie ,ze choc powoli, to zaczyna docierac do ciebie ,ze odwalilas kawal dobrej roboty

  7. #1587
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    To ja, to ja... Wydobywam czubek nosa spod zawalającej mnie roboty, bożżże, chyba nigdy się z tym nie obrobię. Ale jak mi się zachciało poleniuchować w listopadzie i grudniu, to teraz nic dziwnego, że mam nawał pracy. Ehh...

    Bynajmniej nie uciekam z forum. Po prostu po spędzeniu kilku godzin przy kompie uciekam od niego jak tylko mogę najdalej, poza tym moi uczniowie znowu sie "obudzili" przed kolejną sesją, semestrem... Sama radość.

    Dietę trzymam. Kalorii nie liczę, jem to, na co mam ochotę z zachowaniem elementarnych zasad przywoitości, tzn. jak najmniej węgli, ile się da mięska, warzyw i owoców, do tego dziecięce kaszki (mniej) i deserki (więcej) i jakoś idzie. 1 stycznia ważyłam 75,8 kg, oczywiście to efekt @, a dziś było już 74,5. Nie wiem, kiedy uda mi się wreszcie ugryźć mój suwaczek, może juz za tydzień. Cały czas liczę na to, że przy dalszym takim pilnowaniu się wreszcie ruszy do przodu. Wieczne oscylowanie między 75-74 mnie już mi się znudziło. Zdecydowanie.

    Perspektywa basenu z EMKR i Rewelacją jak na razie odległa. Szukałam kostiumu kąpielowego, jak na razie bezskutecznie. Jestem w takim idiotycznym momencie odchudzania, że jestem już za szczupła według rozmiarówek dla XXL-ek, a za gruba na rozmiarówkę normalną. Jeśli doda się do tego moja fanaberie pt. fiszbiny... robi się niezły pasztet. Muszę się trochę obrobić i znowu wybrać na zakupy. A... i jeszcze jedno, tym razem sukces: zachęcona przeżyciami w przymierzalni H&M skorzystałam z okazji, że kupowaliśmy jeansy dla mojego męża i sama nabyłam sobie zgrabne Wranglery. Yessss... Wprawdzie jest to rozmiar 32 (jeansowy), więc jeszcze trochę przede mną, ale leżą ładnie, nie opinają się, są wygodne i fajne I bardzo, bardzo się z nich cieszę

    Maniutka, ja już odliczam tygodnie do majówki - zostało ich 16 Nie ma dosłownie momentu w roku za którym tęskniłabym bardziej

    Beatko, niestety pogodę można podsumować krótko: niezłą jesień mamy tej zimy. Ja osobiście od takiej aury wariuję, głównie ciśnieniowo, brak słońca jestem w stanie przeżyć, ale niskie ciśnienie, a jeszcze lepiej skoki ciśnienia mnie dobijają. Tak mam niestety i trzeba z tym żyć, ale sama wiesz, że łatwo nie jest. Dlatego tak bardzo lubię okres między kwietniem a październikiem, kiedy aura jest już w miarę konkretna i bez szaleństw, ba! nawet zniosę upały, no problem. Na dobrą sprawę powinnam jak niedźwiedź: zakopać się na zimę w gawrze i przespać. Co dobre - po takiej kilkumiesięcznej drzemce niedźwiadki wychodzą mocno odchudzone. Krótko mówiąc: same plusy

    Pyza, trochę cierpliwości i do kancika dojdę Aktualnie wierzę w to niezłomnie

    Agnieszko, jak miło Cię widzieć! Ostatnio przeglądając przepisy znalazłam opis nadziewanych papryczek Twojej babci i tak sobie westchnęłam, kiedy znowu będę sobie je przyrządzała, bo sa boskie absolutnie
    Co do reszty - grunt to optymizm i konsekwencja. I zapatrzenie w cel Jeśli wiesz, do czego dążysz, to nawet koszmarek pt. widok własnej osoby w lustrze, nie przeradza się w obsesję. Pamiętam, z jaką radością chwaliłam się tu na Forum w okolicach lutego/marca, że wbiłam się (powtarzam: WBIŁAM) w jeansową spódnicę rozmiar 36 (czyli jakieś 46 normalne), i wtedy to był mój wielki sukces. A teraz tamtą spódnicę zdejmuję bez rozpinania przez biodra. Kiedyś - być może pisałam już o tym na Forum - znalazłam w internecie bardzo mądrą myśl i chyba powoli uczę się wdrażać ją w życie: Nie rezygnuj z niczego tylko dlatego, że upływa czas. On i tak minie, a tylko od ciebie zależy, czy go wykorzystasz. W zeszłym roku moją "życiową tragedią i porażką" było to, że nie zdążyłam schudnąć na majówkę i że wiele spraw potoczyło się nie tak, jak to sobie wymarzyłam. Ale potem zdążyłam dostać niejedną rekompensatę tamtego zawodu, a przy okazji też i niejednego kopa, żebym sobie dobrze zapamiętała i utrwaliła, co to znaczy porażka czy tragedia. I chyba dobrze odrobiłam te lekcję, bo widzę, jak z każdym rokiem nabieram dystansu. Eh, rozgadałam się znowu. Ale Tobie tego dystansu i spokoju w dążeniu do celu właśnie życzę

    Katsonku, a żebyś wiedziała Bo życie bywa piękne, trzeba tylko ubrać właściwe okulary

  8. #1588
    Awatar pyza
    pyza jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Legionowo
    Posty
    242

    Domyślnie

    Okulary oczywiście najlepiej z różowymi szkiełkami
    U mnie też nawał roboty i jak w pracy odchodzę od komputera, to już ten w domu z lekka omijam... a przynajmniej się staram w kwestii pracy w domu, wystarczy te 8 godzin w firmie... Dzień zbyt krótki, popołudnie również... zbyt mało czasu na wszystko, a po pewnym czasie i nie chce się już ciągle siedzieć nad robotą, niezależnie od tego jaka frapująca jest. U mnie nadszedł ten moment, że najchętniej zmieniłabym branżę na coś bardziej spokojnego i wyważonego, bo mam już dosyć szaleństwa i wielotorowości... ale po dwóch tygodniach spokoju pewnie bym ze spokoju zwariowała.... więc pozostanę przy swoim szaleństwie
    A Tobie Hybrisku obrobienia się ze swoją robotą tak, by trochę częściej tu zaglądać i donosić co na froncie słychować
    Co do steperka czuję się na nim w miarę stabilnie - pierwsze ćwiczenia były w butach bo mi nogi zjeżdżały... i po 1000 krokach padłam... Wczoraj 1500 bez butów, w skarpetach, bez jednego zachwiania równowagi... z hantelkami przez 1/4 ćwiczeń w łapce (bo mi jakoś linki nie bardzo podchodzą) i było świetnie... filmik bardzo dobrze mi się oglądało... potem jeszcze 200 dowaliłam po kilku minutach i wyszło mi razem cosik koło 37 minut...

    Już już się zamykam... uśmiech jeszcze tylko w ten słoneczny wiosenny dzień przesyłam... i nie ma mnie

  9. #1589
    agggniecha jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    20-06-2006
    Posty
    952

    Domyślnie

    He he-no ja miałam podobnie-w szpitalu zostawiłam sobie spodnie jeansowe,w których przyjechałam,ale szpital opuszczałam juz w ...dreskach bo tylko w nie się zmieściłam...ale teraz już lepiej jest dziękuje za ciepłe słowa
    A jak Ci sie nie uda ugryżć suwaczka-to ja chętnie pomoge i tez go ugryze więc moze w koncu ruszy he he pozdrawiam

    Zapraszam do siebie: Tak! Mogę! Potrafię! Uda mi się! (czyli ze 130kg na 75kg)
    Ludzie, którzy tracą czas czekając, aż zaistnieją najbardziej sprzyjające warunki, nigdy nic nie zdziałają. Najlepszy czas na działanie jest teraz! Mark Fisher

  10. #1590
    Awatar bike
    bike jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-09-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,424

    Domyślnie



    Hybrisku, dziś chyba byłyśmy obie zadowolone
    słonko wyszło po bardzo, bardzo długiej przerwie i naprawdę można byłoby powiedzieć że piękną wiosnę mamy tej zimy
    nie narzekaj moja droga na mały spadek wagi, to i tak jest duża zmiana
    ja swoj metabolizm jakoś tak zepsułam, że waga stoi mimo usilnych moich starań
    pozdrawiam

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •