Strona 160 z 174 PierwszyPierwszy ... 60 110 150 158 159 160 161 162 170 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1,591 do 1,600 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #1591
    GosiaSzymonek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-01-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Puk Puk , czy można?

    To znowu ja Przyczłapałam się do Twojego wątku piękny (!!!) Hybrisku, bo wskazówka wagi mi się zaczęła odchylać w prawą stronę i stwierdziłam, że początek roku wydaje się być idealnym momentem by znów wpaść w rytm dietowy i stracić kilka kilo... No a jak juz zobaczyłam w tytule Twojego wątku "majówkę" to stwierdziłam, że to głos z góry mnie przyzywa tutaj
    Przez ostatnie pół roku przybyło mi kilka kilogramów. Ważę teraz 68,8 (ważenie z ostatniej soboty) i mam zamiar schudnąć do 60 kg. Zgubiły mnie tylko i aż słodycze, jestem totalnie uzależniona, no koszmar. Na szczęście juz tu jestem, mam dobre chęci i myślę, ze jeśli będę się Ciebie trzymać to w końcu dojdziemy do celu. Od soboty staram sie jak mogę i nie wkładam do ust nic co mogłoby powodować odkładanie sie tkanki tłuszczowej na moich biodrach, pośladkach i brzuchu
    Moje postanowienie: zero słodyczy w tygodniu, dyspensa na jedno COŚ małego w niedziele. Myśle, ze to powinno wystarczyć, bo wszystko inne raczej u mnie gra
    No i oczywiście troszkę ruchu dostałam na urodziny orbitreka to mam na czym skakać niestety, mogę tylko w weekendy, bo stoi w Częstochowie u narzeczonego. U mnie nie miałam gdzie go postawić. Przydałby sie stepper

    Pozdrawiam serdecznie!
    Gosia

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  2. #1592
    GosiaSzymonek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-01-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hybrisiu gdzie sie podziewasz? Podciągam Twój wąteczek, bo za daleko opadł
    Pozdrawiam!

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  3. #1593
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    hybrisku, ja szczerze to zaglądam nie za często do ciebie...ale dziś coś mnie tchnęło, zaczęłam od tego foto od trini i że pod wrażeniem jestem to chyba pisać nie muszę, bo to jasne
    ale twoje słowa są jak miód...(ale w pozytywnym znaczeniu, bo sama za nim nie przepadam, hehehe), chodzi mi o to że czytam i uzmysławiam sobie pare rzeczy...mijający czas, to że mogę zawalczyć, zrobić coś tak jak ty to pięknie piszesz tylko DLA SIEBIE....super się to czyta, to buduje i motywuje...a wizja majówki uskrzydla, już nie mówię o spodniach o rozmiarze 32 które leżą w szafie i czekają na lepsze (stare) czasy, a mam tam dwie piękniste pary w których widzę się oczyma wyobraźni...

    hybrisku pisz tak dalej...

    buziaczki
    4-11-2013 I dzień I fazy dukana
    9-11-2013 I dzień II faza dukana
    tędy do mnie

  4. #1594
    Awatar emkr
    emkr jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    16-05-2005
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    1,108

    Domyślnie

    Witaj Hybris!

    Cos wydalo mi sie znajome - mianowicie to leniuchowanie w listopadzie i grudniu a teraz full roboty i jeszcze ci studenci

    Szkoda ze nie udalo sie kupic kostiumu znaczy sie w piatek jeszcze do nas nie dolaczysz? A moze jednak sie uda?

    Podziwiam za wytrwalosc dietkowa - trzymanie stalej wagi to tez nie lada sztuka - mi to niestety tak srednio wychodzi

    Pozdrawiam
    Start dietkowania (reaktywacja): 11.05.2011 cel 1 -> 99 kg



    // TU JESTEM //

  5. #1595
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Jestem już, jestem
    Z jednej strony zarobiona po uszy, z drugiej - znowu na własne życzenie wkopałam się w kolejna emocjonalna babraninę. Im dłużej żyję, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mam po prostu talent do wyszukiwania sobie osób (delikatnie mówiąc) niestabilnych emocjonalnie, oczywiście cały czas tkwiąc w idealistycznym przeświadczeniu, że coś pozytywnego da się z nich wykrzesać. I przeważnie, Moje Drogie, dostaję za to w d... aż furczy. Aktualnie jestem właśnie w trakcie takiego emocjonalnego łomotu, więc nastrój mam - jakby to powiedzieć - kiepski. Minie.

    Dietetycznie nadal ok. Wreszcie udało mi się zejść trochę poniżej tego, co na suwaczku, ale jeszcze go nie będę zmieniała. Oficjalnym dniem ważenia jest w tym roku poniedziałek, więc jeśli spadek wagi się utrzyma, a nawet - tu się rozmarzam - pogłębi, to się pochwalę. Najbardziej cieszę się z tego, że na nowo udało mi się uwierzyć w to, że jeszcze potrafię zawalczyć i nie jestem skazana na życie powyżej 70-tki ad mortem defecatam. Trochę optymizmu w dość mało optymistycznym świecie dobrze mi robi na cerę - również aktualnie kiepską :

    Pyza, okulary z różowymi ktoś mi bezecnie podwędził i teraz mam takie lekko przyciemniane, jak widać powyżej. Ale i te drugie się znajdą, mam nadzieję, niedługo

    [muszę przerwać pisanie, a nie chcę kasować tego, co już wystukałam - dokończę wieczorkiem]

  6. #1596
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    cdn

    Anieszko, jeśli mowa o gryzieniu suwaczka, to aż mi się zachciało zmienić jego design na te pierniczkowe ludziki Ale nie, nie czas i miejsce, taki look będzie się utrzymywał aż do 70-tki, a potem chyba wrócę do pierwszego, najprostszego i chyba najbardziej ulubionego - z trawką i tulipankiem. A swoja droga to niezła zabawa z tymi suwaczkami Mam nadzieję, że w poniedziałek moje żabsko dostanie solidnego kopa
    Co zaś się tyczy różniastych hospital-story to ja miałabym niejaki problem z wyjściem w spodniach od piżamy, więc byłam bardzo zdeterminowana, żeby się w moje jeansy wpakować

    Bike, ja wcale na nic nie narzekam! Mówię tylko, że koło tych 75-4 kręciłam się już tak długo, że prawie straciłam wiarę, że kiedyś jeszcze zawalczę o upragnioną "6". A teraz ta wiara w jakiś cudowny sposób do mnie wróciła. Jeśli chodzi o metabolizm, to możemy sopie podać łapki - mój też jest udręczony totalnie i niziutki - niestety nasze szanowne organizmy maja taki "feler", że pamiętają czasy "głodu", jakie im serwowałyśmy - aż dziwne, że nie pamiętają okresów obżarstwa Ale to się daje przewalczyć - dziś przynajmniej tak mi się wydaje, bo zobaczyłam juz 73,9 na wadze, zobaczymy, jaka perspektywe przyjme jutro Tak czy inaczej życzę i Tobie takiej lepszej perspektywy

    Gosiu zawsze można i zapraszam w moje skromne progi! Niesamowicie cieszę się, że mi się znalazłaś - mam nadzieję, że mój umajony wątek przywabi Cię na dłużej Ty i Analena jesteście dwiema osobami, które w pewnym momencie się zapodziały i za którymi najbardziej tęskniłam. A teraz nowy rok, nowe motywacje, postanowienia, nadzieje... Tym razem to juz będzie mój maj i nic nie stanie na przeszkodzie moim marzeniom. Nie tym razem.
    Powiedz, jak Twoje kolanowe historie, jak się czujesz? Co w ogóle u Ciebie słychać, poza tymi 68 kg, o których nota bene ja teraz marzę :P Mam nadzieję, że nie zostanie to jednak moją wieczną mrzonka

    Korni, dzięki, że zajrzałaś. Za komplementa także dziękuję, strasznie miło to słyszeć
    A co do moich przemądrzałości - wiesz, odkrycie faktu, że można siebie lubić, kochać, dbać o siebie, etc było jednym z największych przełomów w moim życiu. Głównie dlatego, że wcześniej żyłam w stanie wiecznej wojny z sobą samą: nie potrafiłam siebie docenić, pochwalić, nagrodzić, umiałam za to stawiać sobie kolejne wymagania i popadać w histeryczna irytację, złość i rozpacz, kiedy ich nie spełniałam. Na porządku dziennym było to, że myslałam o sobie źle, nie wspominając juz o tym, co mówiłam. I właśnie z tej walki wynikały napady obżarstwa, a dalej nadwaga, bo w końcu skoro sama sienie nie lubię, to co będzie złego w tym, skoro napcham sie jeszcze ten raz (moje ulubione określenie), a że przytyję? To przeciez przytyje ta moja znienawidzona powierzchownośc, bo przecież ja, ta w środku, jestem szczupła. Przez zbyt długi czas żyłam niemal bez kontaktu ze swoim ciałem, patrzyłam w lustro i widziałam tam obcą osobę. Jak dobrze pisac o tym w czasie przeszłym
    Spodnie w rozmiarze 32 to super sprawa, mówię Ci. I warto o nie powalczyć. Ale przede wszystkim warto powalczyć o siebie. Gdzieś ostatnio usłyszałam w formie pointy znanie: "Warto się postarać". Niby takie trywialnie proste, a przy tym cholernie mądre

    Ewuniu, jak na razie kwestia kostiumu leży i kwiczy. W tym tygodniu jej nie załatwię, bo jeszcze do kompletu szanowny małż raczył się rozchorować, więc mam na głowie sprawy swoje i jego - w tym kontekście latanie po sklepach odpada. Za radą Rewolucji może w sobote wybiorę się do Kapp Ahl'a (czy jak on sie tam pisze) i może znajdę coś adekwatnego. O ile w sobotę nie pojawią się kolejne atrakcje... i tak w kółko. Nie lubię stycznia pos względem zawodowym

    Zajrzę jeszcze do was i spać, bo jutro pobudka o 5.40, i walka o numerek u laryngologa dla Piotrka, kocham ten sport po prostu

  7. #1597
    Triskell jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    12-08-2005
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hybrisku, a pewnie, że wykorzystaj to zdjęcie na avatarek. Ja zresztą też dzisiaj swój zmieniłam, na zdjęcie zrobione mi przez Rewolucję podczas tego samego spotkania. Jakiś taki avatarkogenny był to wieczór.

    Nie rozpieprzanie pieniędzy powinnam chyba też dopisać i do swoich noworocznych postanowień. Ciuchy, kosmetyki, akcesoria do tańca brzucha, herbaty... dać mi fortunę i z uśmiechem na ustach ją na nie przepuszczę. Spośród wszystkich żywiołów, to właśnie z Ziemią mam największe problemy (nie z jej przejawami w świecie naokoło mnie, bo przyrodę uwielbiam, ale z jej aspektami - a raczej ich brakiem - w mojej osobowości. Praktyczna, racjonalna czy twardo stojąca łapkami na ziemi to ja jakoś być nie potrafię).

    Życzę, by wymarzony kostium z fiszbinami jak najszybciej Cię znalazł i już awansem zazdroszczę (ale tak pozytywnie) Wam tych wspólnych wyjść na basen.

    Uściski

  8. #1598
    GosiaSzymonek jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    04-01-2006
    Posty
    0

    Domyślnie

    Hybrisiu :* Wielki buziak dla Ciebie za gościnność i dobre serduszko:* Ja też się za Tobą stęskniłam, od czasu do czasu Cię podczytywałam, wiem wszystko. Mam nadzieje, ze czujesz sie coraz lepiej po zabiegu. Coś się nas chirurdzy uchwycili No i przede wszystkim - wyglądasz pięknie!

    U mnie w miarę w porządku, kolano narazie działa (odpukać w niemalowane), ćwiczę sobie od czasu do czasu na moim orbitku. I tak jak Ty szukam fajnego kostiumu kąpielowego i też mam z tym problem, bo takie zwykłe spłaszczają mi biust i wyglądam jak foczka. Mówisz fiszbiny.... Muszę sprawdzić

    Jeśli chodzi o stan cywilny to nic się nie zmieniło, wciąż jestem panna Jakoś trudno nam się zorganizować Może i lepiej, bo gdy zrobiło sie tak mega poważnie to sprawy mieszkaniowe sie pokomplikowały.(...)
    Muszę znaleźć pracę!!! To moje zadanie na najbliższy czas.

    Hybrisku, 6 jest już w zasięgu Twojej ręki, niebawem ją ujrzysz. Ja staram się trwać w postanowieniach, ale dziś troszkę się złamałam. No ale nie szkodzi, podnoszę się i od teraz koniec słabości. Obie dotrzemy do naszej majówki! Dużo wcześniej przed jej nadejściem!!

    Myślę, że będę teraz Twoim stałym gościem. Taki mam plan Razem jest łatwiej i przyjemniej! Będzie dobrze.

    Słowo o pogodzie - KOCHAM NOWĄ POLSKĄ ZIMĘ!!! Jest cudownie, i tak bezpiecznie

    Pozdrawiam i życzę dobrej nocki Gosia

    [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]

  9. #1599
    Awatar Korni
    Korni jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    03-11-2005
    Mieszka w
    Katowice
    Posty
    134

    Domyślnie

    hybrisku, doskonale wiem o czym mówisz pisząc że patrzałaś w lustro jak na obcą osobę, w środku czując się szczupła...odczuwałam dokładnie to samo, teraz staram się siebie uczyć, swojego odbicia i wsłuchiwać w swój organizm...szukam tego kontaktu powoli zaczyna mi wychodzić....zobaczymy....

    znam również owo emocjonalne zaangażowanie sie w problemy innych, ale tu dla mnie wzorem jest mój d. czasem myślę że jest bezduszny i egoistyczny, ale jak sobie przeanalizuję zyski i straty takiego angażowania się to dochodze do wniosku że to on ma rację żyjąc własnym (co najwyżej naszym) zyciem, a nie życiem innych....ale tego tez się trzeba nauczyć

    miłego dnia....i upoluj wreszcie ten kostium
    4-11-2013 I dzień I fazy dukana
    9-11-2013 I dzień II faza dukana
    tędy do mnie

  10. #1600
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    W Warszawie potworny wiatr. Zmienia się ciśnienie, co - jak już mówiłam - uwielbiam. Od rana zaliczyłam kilka bezdyskusyjnych sukcesów, a największym z nich było złapanie dla Piotrka numerka u laryngologa, co ciekawe w spółdzielni lekarskiej, czyli nie żaden NFZ, tylko za prawdziwa żywa gotóweczkę. Inna sprawa, że to temat powtarzający się od lat - we wszystkich prawie spółdzielniach i prywatnych klinikach można zarejestrować się telefonicznie, na konkretny dzień i godzinę, w wersji full-wypas dodatkowo dzwonia do ciebie i przypominają ci o terminie wizyty. Sama radość. Tam - nie. Inna rzecz, że lekarz jest genialny i wala do niego tłumy, więc zdobycie numerka wymaga warowania pół godziny przed otwarciem rejestracji, a w sezonie grypowym nawet to nie jest gwarancją. Ufff.. najważniejsze, że mi się udało.

    Piotrek chory globalnie, tzn. dziś już nawet nie wstaje z łóżka, całą noc kaszlał - zła jestem, że nie pogoniłam go do lekarza wcześniej, tylko pozwoliłam żreć ApApy i wmawiać całemu światu, że mu przejdzie. Jak widać nie przeszło. Boże, jaka jestem śpiąca

    Aha, nie wytrzymałam i zmieniłam suwaczek - z jednej strony pozazdrościwszy tym z was, które maja takie ładne, wyliczające BMI, a z drugiej - bo 73,9 pokazało się drugi dzien z rzędu. Czyli już raczej moje i chcę się nim nacieszyć Chciałabym jak najszybciej zlikwidować tę "7" z przodu, chociaż już wiem, że przy moim aktualnym odchudzaniu określenie "jak najszybciej" jest dość niekonkretne i często gęsto się rozmywa Dlatego nie wyznaczam sobie żadnych terminów tylko cieszę się, że wszystko idzie w jedynie słusznym kierunku

    Triss, tak, zauważyłam, że zmieniłaś zdjęcie w avatarku, ale nie wiedziałam, że to fotka od Rewelki Zamierzam zmienić swój jak tylko się dokopie do komputera mojego męża, bo tutaj nie mam Photoshopa, żeby zmniejszyć obrazek.
    W rozrzutności widzę w Tobie bratnią duszę Zresztą wierzę święcie w to, co zwykła mawiać Marilyn Monroe, że same pieniądze szczęścia nie dają, a zakupy - owszem Nie jestem typem wolnociułacza, dlatego sama fortuny raczej się nie dorobię. Za to lubię używac tego, co sprawia mi przyjemność, lubię mieć dobry kosmetyk, o perfumach nie wspomnę, fajny ciuch - wolę to niż kolejne zero na koncie. Może fajnie byłoby mieć i to i to, ale gromadzenie na bliżej nieokresloną przyszłość, albo na tzw. czarna godzinę za bardzo kojarzy mi się z odkładaniem życia na później: ja wole tu, teraz i intensywnie. Może i zmieni mi się kiedyś optyka... nie wiem

    Gosiu, teściowie przyszli, obecni i byli to przeważnie temat na epopeję. Ja wprawdzie w momencie naszego ślubu nie miałam już teściowej ani teścia, ale dostałam od nich co moje już wcześniej. Jestem nawet skłonna powiedzieć tak: gdyby moja niedoszła teściowa pożyła dłużej, ja i Piotrek raczej nie bylibyśmy małżeństwem, bo robiła wszystko, żeby nas skłócić a nasz związek rozbić. A mój P, niby taki niezależny i samodzielny, ale był w duzym stopniu od swojej zapatrzonej w niego mamusi uzależniony. Nie emocjonalnie - raczej pragmatycznie. Mamusia zawsze wysłuchała, zawsze pochwaliła, zawsze przyklasnęła, zawsze miała czas i okazywała zainteresowanie. Ja nie byłam ani nie jestem "aż" taka dobra, ba! nawet śmiem stawiać przed Piotrusiem wymagania, i nie traktuję każdej przewalczonej przez niego pierdółki jako miarowego kroku w dziejach ludzkości. Taka jestem niedobra... Ale jakoś całkiem nieźle nam się to wspólne zycie układa, a P przez ostatnie 2 lata mocno się zmienił - nie jest to już enfant terrible a la Piotruś Pan, może jeszcze chce jak najwięcej z tego zachować, ale powoli widzi, że tak się nie da żyć.
    Gosiu, czy ja dobrze rozumiem, że nie mieszkasz jeszcze w tej "sekcie"? A jak do planów rodziców odnosi się Twój narzeczony, czy jemu taki model odpowiada? Rozmawialiście o tym?
    I naprawdę mam nadzieję, że zadomowisz się w moim wątku I to z pobudek czysto egoistycznych: bardzo lubię Twoje towarzystwo to raz, w kupie raźniej to dwa, a trzy: podobna drogę mamy do przebycia, ale Ty jesteś parę kroczków do przodu, więc mogę Cię bezecnie wykorzystać jako mojego zająca-ścigacza Sama natomiast dołożę wszelkich starań, żebyś czuła mój charci oddech jak najbliżej, co też ma w założeniu motywowac Cię do szybkiej ucieczki... Jak Ci się podoba mój patencik?

    Korniku co do zaangażowania emocjonalnego to ja mam w otoczeniu najbliższym, choć od dość dawna zyjemy dość daleko - dosłownie i w przenośni - od siebie: moja matkę. Ona jest niemal transparentna. Stanowi idealne tło dla świata - sama niczym nie chcąc sie wyróżniać czy wybiegać przed szereg jest jednocześnie az do bólu otwarta na innych: na ich potrzeby, problemy, kaprysy i fanaberie. Dla innych jest w stanie zrobić wszystko, dla siebie prawie nic, bo nie widzi potrzeby. Kiedyś, w młodości, bezczelnie to wykorzystywałam, teraz, ilekroć o tym pomyślę - żal mi jej. I zdecydowanie wolę swój egoizm. Bo ona mimo swojej pozornej wesołości i twartości jest w środku bardzo smutna i zgorzkniała.
    I dzięki za to ostatnie zdanie o kostiumie Rzeczywiście - na razie krązy on głównie z sferze werbalno-życzeniowej... a ilez można chrzanić o niczym. Dobra, stanę na uszach a w piatek za tydzień pójdę z Emkaerka i Rewelka na basen a moim kostiumie

    pozdrawiam!

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •