Strona 81 z 174 PierwszyPierwszy ... 31 71 79 80 81 82 83 91 131 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 801 do 810 z 1736

Wątek: cel - nigdy więcej nie utyć ;) do zrzucenia: 6 kg.

  1. #801
    Guest

    Domyślnie

    hybris mnie ostatnio zaatakowala chec na orzechy nerkoce tez wtrabilam co mialam, a na szcescie bylo tylko kilka sztuk i basta nie kupuje bo to zwodnicze male orzeszki, tu przechodzac sie skubnie , to tam i naraz bum niby czlowiek nie zjadl duzo a kcal sie uzbiera
    milego dnia

  2. #802
    Awatar Stella9
    Stella9 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-12-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    71

    Domyślnie

    Masz racje Hybrisku normalnie byłoby głupotą z mojej strony żeby znów zaliczyć jo-jo i nie dobrnąć do celu...
    Dziś czuje sie już znacznie lepiej...silniejsza i gotowa do dietkowania...
    Pozdrawiam

  3. #803
    Awatar pyza
    pyza jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Legionowo
    Posty
    242

    Domyślnie

    Życie jest piękne...
    Ja wróciłam z wyjazdu nad morze z dokładnie taką samą wagą jak w dniu wyjazdu trzy dni wczesniej mimo majóweczkówego odpuszczania sobie doszczętnie... jadłam wszystko w ilościach ograniczonych tylko wielkością skurczonego żołądka i chodziłam po 4 do 5 godzin dziennie po urokliwych górkach i dołkach gdyńskich osiedli
    A dzisiaj już grzeczne 1200 z krupniczkiem na obiad... Trzymam kciuki za pierwsze efekty

  4. #804
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzień zakończony i dietetycznie udany - bilans 1150 kcal, czyli idealnie, jak zaplanowałam.
    Pozadietetycznie? Hmmm... powiedzmy, że też ujdzie. Mógł być lepszy, ale w sumie wdzięczna jestem Fortunie, że nie był gorszy.
    Inna sprawa, że - uwaga - znowu dziś czuję się jak grubas, 20 kg nadwagi mnie przytłacza (śmiech na sali). Wiem, że w mojej sytuacji brzmi to nieomal jak bluźnierstwo, ale dopadł mnie dziś dietetyczny "ból istnienia", będący wypadkową pocambridge'owej "anoreksji" i... sama nie wiem czego. Może słońca mi brakuje? W każdym razie znowu czuję się jak grubas, jakbym znowu była na POCZĄTKU drogi, z którą nie bardzo wiem, jak mam się zmierzyć. Póki było Cambridge - wszystko było jasne i proste: wiadomo - trzy saszetki, dużo pić i tak 21 dni. Luksus po prostu. Teraz muszę kombinowac, liczyc kalorie, pilnowac, żeby nie zjeść za mało ani za dużo, żeby porcja nie była przesadna... bożżże, jakie to jest trudne! (Zresztą czy ktoś mi obiecywał, że będzie łatwo? Nawet jeśli - łgał). W porównaniu z obecną dietą DC to był raj - wiedziałam, co jem, ketoza załatwiała za mnie kwestie apetytu, a nawet jak głodek dokuczał, to widmo nagrody było tak realne i namacalne (codzienne zmiany suwaka), że miałam punkt odniesienia: doczekam do rana, będzie mnie mniej w nagrodę. A teraz? Nie dość, ze muszę panować nad apetytem (jeszcze jeden Ciniminiś w szafce, nie powiem, że się rzucę, ale wywołuje niezdrowe i nieczyste myśli), kalkulowac posiłki, to jeszcze widmo nagrody odległe i niepewne? Kiedy ja cholera jeszcze cokolwiek schudnę? Kiedy pozbędę się tej wstrętnej "8"???? Niestety, mentalnym grubasem jestem cały czas i nie wiem, kiedy przestanę nim być. Poza tym - miałam cel. Insza inszość, że mój cel dał tylnej części ciała na pełnej linii, ale to była jakas perspektywa, jeśli potrzebowałam kopa do działania, miałam go. A teraz? Własne urodziny to właściwie kiepski motywator: nigdy ich nie obchodziłam, bo nie lubie tej świadomości, ze oto jestem kolejny rok starsza, że znowu coś uciekło, że mogłam zrobić więcej. Typowy durny maksymalizm. Właściwie to tylko kolejna data, tym razem niewiele znacząca. Nie mam już TAKIEJ motywacji. Cieszę się, że jestem tutaj z Wami, bo może jakoś powlokę się do przodu, chociaż sztuka dla sztuki. Ehh...
    Uprzejmie uprasza się o zaaplikowanie mi kopniaka w zad, albo potrząśnięcia za mentalne fraki, bo świruję.

    Katharinkoo - a to niespodzianka Strasznie mi miło, że do mnie zajrzałaś. Widzisz, forum jest sporych rozmiarów, jest tu dośc dużo dziewczyn i ja od poczatku przyjęłam założenie, że nie dam rady trafić do wszystkich, zakładając, że nie chodzi tylko o napisanie miłego poniedziałku/wtorku/środy... etc. Staram się - w miarę czasu - doczytywac wątki osób, które czymś mnie zainteresują, w Twoim jestem już za 30-ta stroną A zafascynował mnie przede wszystkim Twój... kot Obłędny Jestem wielką miłośniczka kotów Jeszcze chwile zajmie mi, zanim doczytam do końca, ale wtedy na pewno się odezwę.
    Katharinkoo - widzisz, tak sobie roję o tym schudnięciu do urodzin, ale w zasadzie to takie deklaracje sflaczałego balonika. Właściwie coś mi przeszło koło nosa i szukam jakiegos punktu odniesienia, to jest jedyny pewny i stały. Zresztą wiesz, inna sprawa, że schudnę tak szybko, jak pozwoli mi na to mój szanowny organizm, więc nie ode mnie to zależy. Niestety. Myślę o jeszcze jednej DC, bardzo myślę, bo to takie... łatwe. Ale mam jeszcze co najmniej 2 tygodnie na przemyslenie tej decyzji.
    A w ogóle - dzięki za troske i dobre, miłe słowa. W trwaniu rzeczywiście jestem nienajgorsza. Ciekawe, czy to się odniesie też do tego, co poza DC?
    I absolutnie Cię nie wyrzucam - wręcz zapraszam, ilekroc tylko będziesz miała czas i ochote

    Neskoo, nerkowce to ja owszem, ale w czekoladzie mlecznej... mmmm... tfu! co ja mówię! idź precz szatanie! Nie, orzechy jakoś nie pociągają mnie szczególnie, zresztą dobrze, bo ileż człowiek może miec nałogów na raz?

    Stelka, do roboty, do roboty, zaraz zajrzę, co tam u Ciebie i czy dzielnie sobie radzisz

    Pyzunia, usiłuje zabawić się w emocjonalna komarzycę i wyssać trochę entyzjazmu z Twojego posta - bo dziś u mnie deficyt. 1200 to dobra dieta, kupa żarcia, mnóstwo możliwości kombinowania, zwłaszcza, kiedy ćwiczysz. Ja ćwicze głównie uda na agrafce - już dochodze do 1000 powtórzeń, oczywiście w seriach po 50. O ile film jest na tyle interesujący

    pozdrawiam!

  5. #805
    Awatar pyza
    pyza jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Legionowo
    Posty
    242

    Domyślnie

    Ha... entuzjazmem dzisiaj dzielę i sadzę że starczy mi go na dłuższy czas... przywożę go z każdej wyprawy nad morze... w takiej buteleczce sklejonej ze słonecznych uśmiechów... uśmiechów pełnych wiary... pełnych entuazjazmu i chęci życia...
    Rozdaję chętnie... bo tego nigdy nie ubywa - po prostu czasami gdzieś mi się ta buteleczka zapodziewa...
    Teraz jednak ją odkopałam... i uchylam koreczka coby przesłać Ci mnóstwo entuzjazmu i chęci... do dalszej walki o siebie...

  6. #806
    katharinkaa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-06-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    235

    Domyślnie

    hej hej
    hmmm kot przyciagnął uwagę ?? ciekawe ciekawe :P
    ale wiesz co .... nie czytaj juz tego mojego wątku...uwierz mi po 30 stronie robi się bardzo monotonnie i nieciekawie... poza tym deprymująco...nie nie.... stanowczo nie czytaj... poprostyu dołacz od tak..od dziś )
    Napisałam Ci że podziwiam za wytrwałosć- tak to prawda- nawet bardzo..ale nie ukrywam że nie jestem popieraczem DC. Poprostu nie uważam żeby była pozytywnym stylem chudnięcia do końca... na począek odchudzania przy duzej nadwadze... ok- uważam że super, na poczatek uważam że nawet i kopenhaska moze być... (o ile ktoś to jest w stanie przetrwać bo napewno nie ja) ale potem...przychodzi taki czas ze pora przejść na coś "zdrowszego"(tak wiem wiem...dc est zbilansowana i ma w sobie wszystkie wartości odżywcze-ale nir o to mi chodzi)... na normalne pełnoprawne jedenie, z ograniczeniem tłuszczy, slodyczy, węgli itd...
    dlaczego ? bo moim zdaniem to jest świetne wprawianie się i przygotowywanie na życie PO diecie...nie ukrywajmy- po schudnieciu nie mozemy wrócić do starych stylów odżywiania, do częśtych czipsików zapiekaneczek i innych badziew. Owszem, zwiększa się wtedy nasza liczna możliwych kcalorii, do około 2000 (zalezy od osoby) i można sobie w tych ramach pozwolić czasem na coś dobrego..ale jakkolwiek przykro to zabrzmi taki nasz los...będziemy nawet po diecie zmuszone uważać co jemy. A jak sama wspomniałaś DC nie uczy zdrowych zasad żywienia, nie wprawiasz sie wtedy w liczeniu kcalorii, w myśleniu nad tym co zdrowe i wartościowe odźywczo. Dlatego ja zachęcam do pozostania na liczeniu i nie wracaniu juz kolejny raz na DC.
    Nie obraźsie za te słowa bo nie mówie ich złoliwie: ale czy Ty czasem nie chcesz uciec w DC bo jest łatwa pod takimi wzgledami? a jak wywnioskowałam z Twojego postu, właśnie te sprawy są dla Ciebie dość trudne do ogarniecia...
    A kiedyś i tak Cię to czeka... przecież na DC nie będziesz do końca życia..

    co prawda z kopów jestem słaba..ale zostawiam Ci oko... pamitaj:JA wszystko widzę, wiec bierz się dziewczyno w garść i pilnuj !!!!!! bo jeżeli ujrzę coś zakazanego i nie zdrowego to ....poćwiczę kopy i Ci się oberwie


  7. #807
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    No dobra, minął wieczór, teoretycznie już lepiej, praktycznie z lustra patrzy na mnie w dalszym ciągu nie-do-końca-schudnięty-grubas. Muszę coś z tym zrobić... Dodatkowo irytuje mnie szlaban na ważenie, który zresztą sama sobie narzuciłam... aż odliczam dni do kolejnego poniedziałku...

    Wiecie co? Mam fantastyczna szwagierkę i... malakser. Wczoraj wieczorem zadzwoniła, zebym do niej na chwilę zajrzała (mieszkamy bardzo blisko siebie), ja przychodzę, a ona... wręcza mi torbę z EURO RTV - zaglądam do środka - a tam śliczny nowiutki i zgrabny malakser Philipsa. Zatkało mnie po prostu. A ona najzwyczajniej zapamiętała, że jakiś czas temu w rozmowie wspomniałam, że bardzo czekam na sezon truskawkowy, bo kiedyś dawno temu, jeszcze w czasach akademikowych, korzystałam z malaksera mojej współlokatorki i żywiłam się przez miesiąc tylko truskawkami rozdziabdzianymi z jogurtem i... byłam przeszczęśliwa, więc i teraz planuję za jakis miesiąc kupienie go - i najzwyczajniej mi go sprzezentowała, kwitując - jak to ona - "przechodziłam obok" Niesamowita kobieta, z jednej strony bardzo zdystansowana wobec całego świata, dość oschła i obcesowa, ale naprawdę z sercem na dłoni, gotowa do dużych poświęceń, żeby tylko komuś pomóc, albo zwyczajnie... sprawić przyjemność.
    Muszę teraz nauczyć się obsługiwać potwora, może za parę dni zmajstruję sobie jakiś makaron z hand-made sosem? Muszę poszukać przepisów... Poza tym przekonać siebie samą, że po zjedzeniu garści makaronu nie wróci automatycznie cała moja nadwaga...

    Pyzunia, dzięki serdeczne za podzielenie się radością zycia jest tak intensywna, że przesiąka nawet przez mój pancerzyk "nicniechciejstwa"

    Katharinkoo - przede wszystkim umówmy się tak - Ty mówisz, co Ci leży na wątrobie i nie robisz przy każdej konstatacji zastrzeżenia, że mam się nie obrażać, albo że nie mówisz tego złośliwie. Ja to WIEM. Z natury mam dość pancerna duszę, urazić mnie niełatwo, a przy okazji i trochę rozumku, więc wiem, kiedy ktoś mówi nawet nie do końca miłe rzeczy w dobrej wierze, a kiedy w celu bezinteresownego dokopania. A o tym drugim w Twoimi wypadku nie ma mowy - zresztą, żeby zakończyć ten wywód lżejszym akcentem - sama usilnie postulowałam wczoraj o skopanie tyłka
    No więc tak... Ja to wszystko, o czym napisałaś, wiem, tylko widzisz, ja jestem z natury leniwa. Tzn. jeśli widzę szansę, że coś w życiu stanie się BEZ zaangażowania głebszych pokładów energii z mojej strony - to korzystam z takiej okazji. Tak jest z DC. Ona załatwia sprawę za mnie - ja tylko zbieram się w sobie i narzucam sobie pewien reżim, a reszta dzieje się... sama. Dlatego tak dziamgam i pomstuje na obecnej diecie, bo teraz nic nie chce się samo zrobić, trzeba się wysilic, pokombinować, pokalkulować, czyli się postarać, a efekty w porównaniu do poziomu starań... no właśnie, nie wiem, jakie będą, ale poczatkowy wzrost wagi po DC nie nastroił mnie zbyt optymistycznie - wiem, wiem, że to tylko wirtualne kilogramy, ale też mi się nie podobają.
    Insza inszość, że ja jeszcze NIGDY nie wyszłam obronną ręką z etapu podietowego. Tzn. po diecie w pewnym momencie coś pękało i szłam na żywioł, kiedy do celu brakowało mi jeszcze 3-5 kg, oczywiście to wszystko z głębokim przeświadczeniem, że ja przecież POTRAFIĘ się odchudzać, więc teraz parę dni nagrody, a potem zrzucam to, co mi jeszcze zostało i walczę o utrzymanie. A tu guzik, jojo przychodziło błyskawicznie, więc włączałam kolejne mentalne uspokajacze "te 5 kg też zrzucą, przecież umiem się odchudzać", potem z 5 kg robiło się 10, i tak dalej, eh, aż szkoda pisać.
    Takoż w tej chwili mogę solennie sobie (i Tobie ) obiecać, że przez następne 2 tygodnie będę grzecznie ciągnęła 1200 kcal, a także, że nie będzie żadnych wpadek. Widzisz, ja umiem odchudzać się bezw[y]padkowo, tzn mam już siebie na tyle obznajomioną, że umiem sobie powiedzieć NIE i to nie jest święte.
    Za DC przemawia jeszcze jeden powazny argument, a którym na razie nie chcę pisać...

    [ i tu przerwa, bo muszę na chcile wyjśc z domu, a nie chcę kasować tego, co napisałam. przepraszam, skończę jak wrócę ]

    ściskam!

  8. #808
    Awatar Stella9
    Stella9 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    15-12-2004
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    71

    Domyślnie

    Witaj Hybrisku
    Ja też jestem za tym żebyś jednak narazie nie była na DC...ale przecież do Ciebie należy decyzja...Przeszłam sama DC i wiem ,że mi też było łatwiej sie na niej odchudzać..Nie musiałam myśleć co jeść i kombinować a waga spadała...Pożniej bałam sie normalnego jedzenia...jadłam zbyt mało...Przed @ jednak rzuciłam sie na jedzenie...zjadłam batona pożniej znów coś i jeszcze...NO bo jak sobie pozwoliłam i złamałam diete to na całego a jutro znów zacisne pasa i schudne..I tak wlaściwie 2 dni objadałam sie ...nieraz wcale nie z głodu ot tak...chyba na zapas...Ja też zawsze dochodziłam do wagi w ktorej w miare sie czułam i sobie odpuszczałam ta waga to wlaśnie 75 kg...w tamto lato też doszłam do niej i koniec...znów odpuściłam...Wiem ,że muszę zmienić swoje nawyki...nie mogę myśleć że teraz już mogę jeść normalnie....bo jo-jo mam murowane...Dlatego też myślałam o DC... zzuce te 4 kg i koniec...koniec diety... a przecież tak naprawdę zawsze będę musiała uważać co jem...A utrzymanie wagi jest jeszcze trudniejsze...Mam wiele problemów a to ,że zajadam wprowadza mnie w jeszcze wiekszy dołek...każdy nabyty znów kg to straszne wyrzuty...złe samopoczucie...Nie mogę dopuścić żeby jedzenie rzadziło moim życiem..nie chce wrócić tam skad przyszłam..nie chce więcej zamykać sie przed ludzmi...nie chce tracić życia przez swoja tuszę...Za dużo już straciłam i moja córka też..bo mama wstydzi sie iść na basen...bo mamie sie nic nie chce....bo nie mam sie w co ubrac...bo nie podobam sie sama sobie...I jak tak zajadałam przypomniały mi sie moje postanowienia na DC,że nigdy więcej nie dopuszcze żeby przytyć...Sama wiesz ,że w 3 tygodniu czułam sie na niej żle...ba czułam sie fatalnie...Moj organizm chyba ma już dosyć katorżniczych diet..przeszłam ich mnostwo...Zawsze było szybko i skutecznie...a pózniej przybierałam na wadze...Nie mam już 20 lat... i takiego zdrowia jak kiedyś... Dlatego teraz muszę sie skupić na wyrobieniu w sobie zdrowego dietetycznego odżywiania ..nie na chwilę ale na całe życie...ale to wszysko pieknie napisane.... pewnie gorzej bedzie z realizacją ,ale postaram sie....Narazie jest ok...kontroluje swoje jedzenie...żolodek znów sie zmniejszył...Staram jeść 4 posiłki ale małe...muszę więćej pic bo z tym mam problemy ..no i godziny posiłków...
    Pozdrawiam

  9. #809
    hybris jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Dzienniczek kaloryczny rządzi - dziejszy dzień zamknę na poziomie 1193 kcal. Zamknę, bo jeszcze mam do zjedzenia połowę mojej kolorowej sałatki, ale to dopiero za dwie godziny Poza tym - mały sukcesik - wreszcie udało mi się wycyrklowac bez dopychaczy - jeśli nie liczyć zneutralizowania batonika Cini minis, którego obecność mi trochę hmmm... przeszkadzała. Teraz już go nie ma, problem z głowy.

    Kończę to, co zaczęłam wcześniej - przy okazji Stelko to będzie też odpowiedź na Twojego posta.
    Za DC przemawia inny wazny argument - to znaczy zapowiada się, że czeka mnie w czerwcu dość ważna uroczystość, na której MUSZĘ wyglądać jak człowiek. I to niestety na początku czerwca, więc niestety, na moim 1200 kcal wiele nie uwalczę. A DC ma to do siebie, że da szybki efekt - i znowu w moim odchudzaniu pojawia się aspekt uciekającego czasu - niecierpię, nienawidzię, nie znoszę, ale temu jednemu nie mam jak się przeciwstawić. No, chyba że pogodziłabym się ze swoim otyłym dupskiem, ale tego zrobić nie potrafię, nigdy nie potrafiłam, więc nie liczę na to, że cudownym zrządzeniem losu zstąpi na mnie na umiejetnośc z tygodnia na tydzień.
    Jeśli chodzi o normalne jedzenie, widzisz, Stelko, ja dylemat pod tytułem "histerycznie boję się jeść" przerabiałam po 3. ścisłej - wtedy rzeczywiście przejechałam tydzień prawie na 700 kcal, ale sie opamiętałam. Teraz trzymam się lekko w limicie 1200, z jednym kontrolowanym wyskokiem do 1600, ale powtarzam, na to dałam sobie pełne placet i absolutnie nie było to przestępstwo przeciwko diecie. Nie mam też już złudzeń, że jeśli dietę przerwę, to moja powalająca na kolana silna wola nakaże mi do niej wrócić po dniu rozpasania dosłownego i przenośnego. To, co teraz robie, to bilet w jedna stronę. Mam tego świadomość tak palącą, że az bolesną. A ja już wiem, na jak się nabija 50 kg nadwagi w ramach jojo. Nigdy więcej.
    Poza tym, widzisz, Stelko, mnie nie pozostała superata 4 kg, a 5 razy większa. Musze zbic jeszcze 20 kg, 15 to minimum. Dlatego ja mam jeszcze czas, żeby się nauczyć normalnie używać jedzenia.
    Dlatego teraz okres próby - na pewno nie wejdę w DC wczesniej, niż 18 maja, bo kolejną ścisłą mogę zacząć dopiero po @, inaczej nie ma sensu. Zobaczę, jak pójdzie mi jedzenie 1200 kcal dalej, jak będę reagowała przed @ i kiedy nasili się PMS, który od odstawienia tabletek anty męczy mnie niesamowicie. Po prostu - zobaczę. W tej chwili jest niemalże 50:50 za wejściem w DC albo kontynuowaniem aktualnej diety, daję sobie 2 tyg. na decyzję.

    W każdym razie dziękuje Ci serdecznie za tego posta i za troskę.

    pozdrawiam!

  10. #810
    Guest

    Domyślnie

    hybrisku nie poznaje, ty pelna optymizmu i mowiacaze nie czujesz sie zle samaze soba i swoim cialem , mowisz teraz o ztylym dupsku... stop, ciesz sie swoim niewątpliwym sukcesem ktory juzosiagnelas, i powoli dąż do celu
    samapisalas zejuz dobrze wyglądasz cieszy cie swoj widok wlustrze,i mozliwosc chodzenia w dawno nie chodzonych ciuchach...
    tego sie trzymaj
    pozdrawiam

Strona 81 z 174 PierwszyPierwszy ... 31 71 79 80 81 82 83 91 131 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •