W-f mam na zaliczenie, więc gwiżdżę sobie na to, co ona mi powie. Chociaż coś wspominała, że będzie sprawdzian z wiszenia na drążku. Już ja widzę, jak utrzymam swoje dobre 70 kilo przez pół minuty Olać w-f.

A więc Dziewczynki, witam po dniu nr 3! No co tu dużo mówić, było super Nic nie jest w stanie zepsuć mi humoru. Włosy świetnie się ułożyły i wydawało mi się, że wyglądam ładnie, a więc nastrój ok od samego rana. Co prawda wieczorem zadzwoniła Karo i miała humor z serii "jestem zła i zmęczona, a do tego zarozumiała i pognębiam innych", ale co mnie to, prawda?

Co prawda waga oszalała, jestem w rozpaczy. Może to dlatego, że jestem tuż przed @, oby!! Do tego patrzę dziś na moje uda i widzę, że są grubsze niż 10 kilo temu. To samo z brzuchem. Tak więc Butterku, taaak, ja tu wchodzę, bo udaję grubasa Ale w sumie dzień zakończony znakomicie. Na liczniku trochę ponad 1000 kcal, a co ważniejsze: wygrałam wieczorną walkę z podjadaniem. Powiedziałam nie i koniec i wyszłam z kuchni. Victoria! Uważam, że mogę być z siebie dumna.

Jutro znowu idę na 8:30, ale tym razem dlatego, że wykład mam wyjątkowo przełożony. Nie mogę więc na nic narzekać. Wystarczy mi, że narzekają wszyscy moi znajomi, jak jeden mąż. Ja się wręcz boję, że jak w liceum niczego mnie te studia nie nauczą. Oczywiście wiem, że tak nie będzie, ale kto mi to wytłumaczy? Przed sesją będę pewnie jęczeć że ho-ho!

Ok, korzystając z tego, że rok jeszcze na dobre się nie zaczął, idę dalej czytać. Buziaki!!