-
Ada jakim idolem
Potrzebny mi mocny kop w tyłek, najlepiej regularnie.
Naprawdę, muszę się sprężyć i zorganizować sobie czas. Żeby było śmieszniej, to pod takim tytułem mam środowe ćwiczenia
"Organizacja czasu". Może mi coś tam wepchną siłą do łba. Zawsze miałam z tym problem. Zawsze, ale to zawsze robiłam wszystko na ostatnią chwilę i po nocach, no i oczywiście co roku klęłam się na wszystkie świętości, że się zmienię.
Stan szczęścia trwa.
Co lepsze, przez cały tydzień trzymałam się absolutnie wzorowo. 1000 kcal dziennie, żadnego podjadania wieczorem. Co prawda dzisiaj mi odbiło, ale nie za bardzo, tzn mogło być gorzej
Żeby nie pozostawić wam niemiłego wrażenia i nie wywołać zgorszenia moim potknięciem (
) pochwalę się, że wczoraj byłam w centrum handlowym, czekałam na koleżankę. Stanęłam w kolejce do Mc Donald's (o zgrozo!) po lody, które miałam zamiar wliczyć w limit dzienny itd itp. (285 kcal) Stanęłam przy kasie, już naszykowałam pieniądze, ale kasjerki nie było, przemyślałam sprawę, odwróciłam się na pięcie i nie zamówiłam cholernego loda! Ha! Co prawda jeszcze przez parę minut chciałam tam wrócić i jednak go kupić, ale pokonałam pokusę. Strasznie się cieszę na to wspomnienie.
Jest 2:45, nie śpię, bo coś mnie dzisiaj zmogło i spałam jak zabita chyba z 50 godzin. Przed chwilą poćwiczyłam sobie razem z Cindy Crawford, fajna babka, ale dała mi wycisk... Potem z drżącymi z wysiłku mięśniami poczołgałam do łazienki na szybki prysznic, modląc się, żebym nie zbudziła reszty rodziny, która, nie wiedzieć czemu, śpi.
Dalej nie jestem senna, chyba sobie poczytam 
Aha, a studia dalej super. Aż mi głupio, bo wszyscy znajomi jęczą, jak to mają dość i że dużo roboty i że chcą do liceum. Ja co prawda cały poniedziałek spędzę w bibliotece, ale nic to, mam nawet na to ochotę 
I jeszcze one thing, miałam ważyć się dopiero w pon albo po końcu @, ale nie wytrzymałam. I mam 2 kilo mniej na wadze. Wszystko więc wskazuje na to, że to szaleństwo wagowe było spowodowane stanem przed @. Dzięki Bogu, bo przeraziłam się dość poważnie.
A, no i refleksja na dziś: byłam w sklepie z ciuchami. Noszę 42 w porywach do 40, ale stwierdziłam, że przecież jestem gruba, więc pewnie wcisnę się dopiero w 44. No i nabrałam ciuchów w tym rozmiarze do przymierzalni, a potem musiałam latać i wymieniać i znowu mierzyć. Jakoś nie mogę przyjąć do wiadomości, że zmieniłam numerek i to na dobre, skoro i 40 obleci
Jak jeszcze schudną mi te przeklęte uda i ciążowy brzuch, to chyba zacznę latać w bikini po mieście. Może mnie wtedy zobaczycie w TV
Ok, spadam, bo zaczynam pleść nocne bzdury.
Pozdrawiam was wszystkie baardzo serdecznie. Buziaki
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki