Jejku dotarłam! Byłam już wczoraj wieczorem, ale jakoś nie dotrwałam do własnego wątku A w ogóle, to jutro wyjeżdżam na 3 dni do Krakowa, mego miasta pochodzenia, więc znowu mnie nie będzie
Ale po kolei
Wyjechaliśmy w sobotę, w niedzielę była Wigilia. Wspaniała. Naprawdę. Było super Jadłam wszystko. Wszystko i dość dużo (choć i tak mniej niż rok temu, bo część rzeczy była dla mnie za słodka, za tłusta lub zbyt wielka). Zresztą wyjechałam z założeniem, że 2-3 dodatkowe kilogramy mnie nie zabiją.
Babcia nie mogła się nadziwić, jaka jestem piękna. Moja ukochana ciocia powiedziała, że niknę w oczach Od razu człowiek się lepiej czuje, mimo że chudnie wolno, bo jest leniem
Pierwszego dnia wyjechaliśmy do drugiej babci. Ta była w szoku jaka się malutka zrobiłam. Co z kolei wprawiło w szok mnie, bo ta babcia, wydawało mi się, jest w stanie tylko zauważyć, że przytyłam i mi to wytknąć. A tu proszę, jaka rehabilitacja (jestem okropna, wiem, to ten szok )
U drugiej babci też było super A drugiego dnia swiąt wesele! Nie mogę uwierzyć, że Aśka wzięła ślub Jej mama i nasza babcia płakały. Jej koleżanki ze studiów też ryczały. A ja i mama nie mogłyśmy się powstrzymać od śmiechu Już tak mamy, że kiedy wszyscy są sztywni od powagi, my się śmiejemy, choć dyskretnie Pan młody był poważny i stremowany. Jak podpisał dokumenty (ślub konkordatowy), to aż odetchnął z ulgą W ogóle Aśka ma super męża. Poznałam go dopiero na ślubie, ale już go uwielbiam. Nie można się z nim nudzić, jest bardzo otwarty i kontaktowy, postrzelony, ale jak trzeba to czuły i opiekuńczy, odpowiedzialny Wspaniale. Kiedy podeszłam do nich, żeby złożyć im życzenia, wyciągnęłam do niego rękę i się przedstawiam, coś tam życzę, a on na to: "Dobra, dobra, chodź tu" i zaczął mnie obcałowywać, jakbyśmy się znali od lat Uwielbiam takich ludzi "z inicjatywą". Jakbym miała wychodzić za mąż, to za kogoś podobnego Dobrze, że Aśka mieszka tak daleko, bo by pomyślała, że chcę jej odbić małża
Wesele trwało do rana, do piątej. Serwowali tyle jedzenia, że wymiękłam w połowie i tylko tańczyłam. Spotkałam kolegę, którego nie widziałam z 10 lat (to tak stary znajomy, że zwracał się do mnie okropnym przezwiskiem z dzieciństwa, które znają tylko najbliżsi ) Gadało się nam znakomicie, przetańczyliśmy razem większość wesela. Okazało się, że on był w służbie zastępczej w policji w Warszawie, ale nie znał mojego adresu, więc nie wpadł z interwencją Szkoda
Nieee no, było super! Bawiłam się jak nigdy. A wczoraj oglądałam film z tego wesela. Jestem na nim taka... radosna, żywa i.... chuda. Patrzę i widzę autentycznie szczupłą dziewczynę, w której przeszkadzają mi tylko grube łydki. Ale nie martwcie się, widać tylko sukienka tak dobrze leżała, bo bez niej znów wyglądam ni to szczupło, ale też ni to grubo, średnio Już niedługo, bo mam poważne postanowienia noworoczne
A no i właśnie. Miałam ważyć się dopiero w styczniu, ale nie wytrzymałam i zważyłam się dzisiaj rano. Byłam pogodzona z 2 kilo na plus. No i mam na plus.... 0,2 kilograma. Waga z rana: 69,8. Być może schudłam ostatnio i przytyłam więcej a nie te 0,2 ale nie zauważyłam tego, a czego nie widać, tego sercu nie żal.
Jak mówiłam, jutro wyjeżdżam, więc pewnie znowu diety nie będzie, ale styczeń będzie mój Strzeż się wago A w ogóle, to pod koniec roku dopadł mnie strach, że kolejny roczek mija, a ja nic nie zrobiłam i nic nie zdążę zrobić. Na to moja mama: "A co ty chciałaś niby zrobić? Napisać książkę, ratować dzieci?" No w sumie ma rację, muszę się uspokoić

Halwayko, Emelko, Kasiu Cz., Bike, Hindi dziękuję i przesyłam pozdrowienia
Triskell no ok, nie będę się wypowiadać na temat moich zdjęć, bo po prostu nie znoszę się na fotkach, ale ok. Pewnie nie jestem zbyt obiektywna
Co do zimy to coś w tym jest, bo na wiosnę tryskam optymizmem.
Buttermilku, o tych chorobach to już wiesz, że mamy tak samo: podaj mi chorobę, a doszukam się u siebie objawów Synkiem się nie martw, to pewnie skóra, nie tarczyca, więc spokojnie

Jejku już życzenia noworoczne, a ja się czuję, jakby znowu był listopad Ale również życzę wam wszystkim super Sylwestra i WSPANIAŁEGO NOWEGO ROKU, jeszcze lepszego niż 2006 Nie poodwiedzam was chyba, bo znowu muszę się zbierać do wyjazdu. Jadę rano. A miałam się uczyć przez święta Taaa....
A tak w ogóle, to jak to się stało, że już idzie 2007, skoro dopiero był 2000? Kto mi to wyjaśni?
Pozdrawiam. Postaram się jeszcze wpaść