-
Hej, hej, hej
Jakos przezylam, ale na razie nie bede dlugo pisac, bo sie skladam w scyzoryk siedzac i potem chodze taka z przykurczem.
Mialo byc laparoskopowo, ale wyszlo tradycyjnie, w efekcie czego jestem cieta pod zebrem i dla ozdoby mam jeszcze 4 dodatkowe dziury w brzuchu.
Mialo byc szybko (3 dni) a sie przedluzylo do 7.
Mialo byc zwolnienie na 2 tygodnie - jest na miesiac.
Mialam byc laska, a jestem suchar - minus 3 kg
Waze teraz 57 kg i juz wiem na pewno, ze to dla mnie stanowczo za malo, bo wygladam strasznie. Obiektywnie.
No ale nic to, najwazniejsze, zebym sie teraz zdrowo goila.
Nowa dieta (same wegle ) mnie zalamuje.
Znowu wszystko postawione na glowie.
Teraz, kiedy mi sie zrobilo tak wygodnie, tak bezpiecznie.
Pocieszam sie tym, ze jak amen w pacierzu przytyje.
I tym, ze juz po 4 tygodniach moge zaczac powoli powracac do normalnosci.
I jeszcze tym, ze dzien przed operacja mialam dzika ochote kupic sobie ze trzy snickersy i zjesc je naraz, tak jak to robilam kiedys, ale rozsadek zwyciezyl i zadowolilam sie trzema bananami.
Strasznie za Wami tesknilam.
I strasznie Wam dziekuje, ze pamietalyscie i trzymalyscie kciuki.
To tyle na razie.
Bede tak teraz partiami.
-
Anetko - ja już przyzwyczaiłam się, że Ty jesteś we wszystkim moją awangardą - pierwsza schudłaś, pierwsza walczysz o utrzymanie wagi, pierwsza sobie woreczek wykroiłaś
Oj, żarty żartami, ale cieszę się, że masz to już za sobą. Życzę Ci, żebyś szybko dochodziła do siebie po operacji. Wegli się nie bój absolutnie i to nie jest z mojej strony pocieszanie dla samego pocieszania: moja szwagierka, kobieta generalnie słabego zdrowia, po wycięciu woreczka 3 lata temu właściwie cały czas trzyma dietę taką, jak zaleca się po operacji - białe suchary, ryż, chude mięso, czasami gotowana marchew czy prażone jabłka - przez te lata nie utyła nic, jest dokładnie rok od Ciebie starsza. Ona tę dietę trzymać musi, bo jej organizm wszystko inne odrzuca. Ty pewnie będziesz - jak większość ludzi po tym zabiegu - musiała ją trzymac kilka miesięcy - no i co - będzie to tylko dla Ciebie kolejne wyzwanie, z którym sobie koncertowo poradzisz, czyli nauczysz się żyć na węglowodanach i ładnie utrzymywać wagę. Ty bys miała temu nie sprostać??? Phi! Zresztą w ten sposób możesz tez oddemonizować węglowodany - przekonasz się, że tak też możesz jeść i być w formie
Zresztą w tej chwili nawet dieta tucząca Ci się przyda Ci się, bo te 57 kg... no wynik sam w sobie cudny po prostu, ale chyba sama widzisz, że te 3 kg powinnaś wrócić, chyba, że chcesz być arcychudą Anetą Ale z Twojego posta wnioskuję, że nie chcesz
Ściskam Cię mocno, rekonawlescentko, zbieraj siły i szybko wracaj do formy!
-
Wstalam, zjadlam sniadanko, chwilke pochodzilam i postanowilam cos skrobnac.
Dagmarko, dziewczyny, a moze niech to bedzie taki wspolny watek, taki kawiarniany, zebysmy sie wszystkie czuly u siebie
Megamaxi dzisiaj postaram sie nadrobic Twoj watek - straszne mam zalegi. Nadzieja, ze jakies zamierzenie sie uda to pierwszy warunek sukcesu, daje impuls do pracy. Potem musi przyjsc wiara, ktora da czlowiekowi sile sprawcza. Potem nalezy wyznaczyc sobie cel, opracowac racjonalna metode do jego osiagniecia i konsekwentnie sie jej trzymac (ewentualnie modyfikujac ja tu i owdzie w miare pojawiania sie nowych wyzwan i okolicznosci). Czyli nigdy nie zapominajac o najwazniejszym (celu) skupic sie jednak na szczegole. Duzy cel moze przerazac, obezwladniac i dodatkowo wydaje sie taki odlegly. Szczegol jest bardziej do ogarniecia. Latwiej i szybciej zwalczyc maly problem a duzo malych sukcesow na koncie daje mega satysfakcje i mega power.
A potem nagle spostrzegasz, ze cos, co z takim trudem stworzylas, zyje samo swoim zyciem i nie potrzebuje juz Twojej energii. Role sie odwracaja na dlugo wczesniej, zanim osiagniesz cel. Teraz to Ty bardziej bierzesz, niz dajesz.
I wreszcie pewnego dnia budzisz sie, i jestes na mecie, i nawet nie wiedzac kiedy i jak, jakby mimochodem i niechcacy osiagasz to, na czym Ci tak bardzo zalezalo.
A to wszystko dzieki nadziei...
Nie studiowalam w Krakowie, tylko w Toruniu. Ten szczuplak z Krakowa byl lepsza wersja mnie...
Znam to uczucie glodu mozgu, o ktorym piszesz. Doskonale Cie rozumiem. Nie moglam nad nim zapanowac liczac kalorie, dopiero wazenie porcji mi w tym pomoglo. Przy samym liczeniu kalorii na talerzu ladowalo raz wiecej, raz mniej jedzenia i moj sterowany oczami mozg zaczynal sie ze mna licytowac - a moze by tak wiecej , kto da wiecej A jak zaczelam polegac na wadze mozg otrzymal jasna informacje - wiecej nie bedzie - obowiazuje opcja - kup teraz. Na mnie to podzialalo idealnie, ale oczywiscie tutaj kazdy musi sam sobie byc scenarzysta.
A my sie cieszymy, ze to Ty jestes z nami.
To na razie tyle.
-
Devoree - jak dobrze ze jesteś na forum - dzieki tobie i ja postanowiłam coś z sobą zrobić - bardzo mi odpowiada ważenie potraw mam taką małą wagą do 1/2 kg ważącą i noszę ją z sobą w torebce - ja dopiero zaczynam ale wierze że dzięki wam uda mi się
Ty jestem: z 116 chcę mieć 64 - zaczynamy
36 lat – 164 cm wzrostu
Start 03.07.2006 – 116 kg – BMI 43,13 – otyłość (STRASZNA)
Planowana meta 03.09.2007 – 64 kg (oby – mniej też może być)
Ostatnie ważenie: 24.07.2006 – 114 kg
-
Lunko, Takija fajnie, ze tu zagladacie i mam nadzieje, ze jest Wam milo i przyjemnie na tym watku, bo mi bardzo. Dagmarko, dziekuje Ci za niego.
A Tobie Julcyku dziekuje za pamiec.
Dagmarko gdyby nie bol i permanentny glod (3 i pol doby postu zupelnego ), to byloby mi w tym szpitalu nawet bardzo dobrze.
Wypoczelam, przemyslalam sobie wiele spraw, po raz pierwszy od nie wiem kiedy przestudiowalam gazety od deski do deski, a nie po lebkach jak to zwykle robie. Przeczytalam tez dwie ksiazki (Cien wiatru i Poczwarke), odpoczelam od telewizji.
Kilka rzeczy nawet fajnych znalazlam. Specjalnie dla Ciebie i z mysla o Tobie np. Martyny Wojciechowskiej (znowu ): "Wielkie gory zdobywa sie sercem, nie miesniami", co potwierdza moje wielokrotne zapewnienia, ze swoj sukces nie zawdzieczam bynajmniej nadludzkiej mocy a wylacznie rzeczywistej checi jego osiagniecia.
O diecie z nikim nie rozmawialam (z wyjatkiem jednej zainteresowanej pani pielegniarki). Przeciez i tak nikt nie slucha.
Ale za to przyjrzalam sie szpitalnemu sposobowi zywienia no i doszlam do wniosku, ze strasznie mu daleko do idealu - posilki tylko 3 razy dziennie, poza tym ogromne - np. zupa 400 g + drugie jakies 500 g + kompot 200 g czyli razem 900 g naraz a potem 5 godzin poszczenia. No chyba, ze zalozenie jest takie, zeby sie chory pomiedzy sam posilil. Ale wtedy istnieje ryzyko, ze wtranzoli cos absolutnie nieodpowiedniego i cala terapia na nic. No i oczywiscie warzyw tyle co kot naplakal (zaznaczam, ze na diecie ogolnej), a owocow wcale. Rozumiem, ze szpital ma ograniczenia finansowe, ale mimo wszystko smiesznie to wyglada, kiedy lekarze (szpitalni gospodarze) serwuja pacjentom (szpitalnym gosciom) co innego i inaczej, niz sami zalecaja. Wyglada na to, ze przepis 5xdziennie mala porcja to taka bardziej kosmiczna bajka (wszyscy ja doskonale znaja, ale nikt nie traktuje powaznie).
Wiesz, Dagmarko, bo Ty jestes juz nie tylko teoretykiem, ale i praktykiem i to jest naprawde COS. Potrafisz laczyc sprawdzone FAKTY z PRZYCZYNAMI i SKUTKAMI czyli tworzyc mechanizmy - rozwiazania powtarzajace sie i sprawdzajace w zdecydowanej wiekszosci przypadkow. Jestes po prostu kompetentna moja droga
Dawalam taki przepis Qrcze, nie pamietam
Mirielko nie sadze, zeby ktokolwiek, nawet kocionielub byl przeciwny takiemu ogloszeniu. Ciesze, sie, ze je zamiescilas i trzymam kciuki, zeby trafilo w czyjes (dobre) serce.
-
Devoree-bardzo się cieszę,że już jesteś po operacji.MOja mama i siostra również przez nią przeszły i jedzą wszystko bez problemów,ale rzecz jasna-miały okres diety...
mnie kilka razy w ciąży złapała kolika i bałam się,że też pójdę pod nóż, ale się uspokoiło...staram się jeść zdrowo,stosuję się do twych poleceń, niektóre posiłki przekraczają twoją normę 250g ,ale jestem na początku i dopiero się uczę jeść z pełną świadomością....
Dziękuję ,że poświęciłaś dla mnie swoją uwagą i każde twe słowo biorę do serca.Jestem na początku i ten ogrom pracy mnie przeraża,ale wtedy czytam wątki i w chwilach
oglądam twoje zdięcia, równiesz innych dzielnycjh dziewczyn z forum i to mi dodaje otuchy i wiary,że może w przyszłym roku będę miała lżejsze życie
Kochana życzę ci szybkiego powrotu do sił,dalszego optymizmu i pomyślnego zwojowania ZuZ w sprawie oreracji pl. M.
-
na obiad grilowana papryka nadziewana ryzem, tunczykiem i zoltym serem, posypana bulka tarta z parmezanem + salata ze szczypiorkiem z dresingiem (330g)
A to ten nowy dla mnie , interesujący przepis . Napisz proszę też dokładniej o dresingu . Bo ja chyba nigdy w życiu jeszcze nie miałam do czynienia z dresingiem .
Chutney zrobiłam na Wielkanoc . Było to wg zasady "pierwsze chutneye za płoty" ale wyszło w miarę dobrze !
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
-
Na wstępie życzę powrotu do zdrowia!!!!!
Następnie .... bardzo Cię podziwiam
Az tyle kg zrzuconych to dla mnie największe marzenie.
Strasznie Cię podziwiam... i nabieram nadziei że i ja kiedyś będe pięknie wyglądała.
Postaram się!
Będe zaglądała do Ciebie,aby bardziej się motywować
Jeszcze raz, życzę Ci dużo zdrówka !!!
I Gratuluje takiego wyniku !
-
Devoree cieszę sie,ze jesteś znowu z nami Życze Ci kochana szybkiego powrotu do zdrowia
Dobrze sie czuje na tym ,jak piszesz "kawiarnianym" wątku Jestem wdzieczna Dagmarze,że go zalożyła i dzięki temu moge sie tutaj z Tobą spotykać i korzystać z Twoich rad
Buziaki dla wszystkich
-
Ach ten dressing . Już rozumiem . Dużo nowości jeszcze przede mną w kuchni . Dotychczas moje jedzenie bywało najczęściej kupowane gotowe ( i takie , które że po otwarciu opakowania od razu można jeść - wiadomo co ) .
Myślę nad detoksem słodyczowym . Żebym tego nie ruszała i już . Bo jak ruszę to od razu dużo . To jedyne co przychodzi mi do głowy . DO JASNEJ CHOLERY ŻEBYM JA NIE MOGŁA 12 KILO SCHUDNĄĆ . Może jednak nie muszę spróbować każdego tortu na tym świecie ? Torty , które ostatnio próbuję , zdaje się , że przywożone są do Łodzi z Bydgoszczy . Chyba mają konserwanty bo alergia mi się uaktywniła .
Teraz przechodzę z kuchni do pokoiku motywacji . Otóż najlepiej wtedy działam , gdy ktoś ode mnie wymaga ( sam w porządku będąc ) . A 2 razy gdy ludzie poruszyli moją ambicję udało mi się ich zadziwić : raz gdy zdałam na maturze przedmiot o którym nauczycielka powiedziała , że widać jestem antytalentem , i drugi raz , gdy schudłam dużo .
Przeczytałam stronę Martyny Wojciechowskiej . Fajna Przygody też fajnie sobie organizuje Też tak chcę
Każdy może upaść, ale po co się od razu wylegiwać ?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki