dziekuje psotulko za słowa otuchy, jutro idę do psychologa, mam nadzieje, że będzie dobrze
dziekuje psotulko za słowa otuchy, jutro idę do psychologa, mam nadzieje, że będzie dobrze
bry, wrócilam po urlopie...
...jak się odrobię w pracy to zajrzę na dłużej i poodpisuję tu u siebie i w waszych wątkach...ale pierwszy dzień zawsze taki trochę zakręcony...
hm...
ładowarkę poproszę taką z grubą końcówką, żebym poczuła jak włazi w dupsko
dobra, ale opiszę później...teraz wracam do pracy, bo mam trochę rzeczy do porobienia
jesteście wielcy
korni, ładowarka by się znalazła z odpowiednią końcówką nawet ale nie będe jej proponował bo to dość bezwstydne by było, tym bardziej że kto wie czy kiedyś nie dotrze tu moja żonka
Pozdrawiam serdecznie i przesyłam dobre życzenia na nowy tydzień.
Kardloz właściciel ładowarki
Witaj, Korni!
Ja dopiero teraz zaitałam na wątek, bo też z urlopu wróciłam. Mam nadzieje, ze wypoczęłaś i jesteś zadowolona.
Dziękuję za wpis u mnie!
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Fajnie , że wróciłaś................... Opowiadaj jak było i co przeskrobałaś.............
Miłego tygodnia i bezbolesnego powrotu do pracy...........................
hehehe, ale się uśmiałam z tej ładowarki kardloza
może mój D. też uruchomi swoją ładowarkę
sorki, ale dziś nie dam rady nic więcej u siebie ani u kogokolwiek napisać, bo jeszcze mam trochę zaległości, o bieżących nie mówię...no cóż koniec urlopu...ale muszę powiedzieć że niepotrzebnie się stresowałam pierwszym dniem w pracy...biureczko wysprzątane, szef wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha...nonono...
dobra, jutro napiszę co przeskrobałam...oj dużo tego będzie, nawet się dziś rano nie ważyłam, bo się aż bałam...hm...dobra, będziecie przynajmniej na mnie krzyczeć jutro...w zeszły poniedziałek ważyłam 96,3...ale to na pewno historia...więc jutro się zważę i przystępuję do planowania tak jak to miało miejsce na początku tego nowego wątku...hm...było pomocne...i fakt urlopy i chłop w domu nie sprzyja diecie...no cóż...więc z przyjemnością wracam do pracy...oj jutro wam poopowiadam...
buziaczki wszystkim którzy mnie odwiedzali jak mnie nie było i nowym dziewczynom które do mnie trafiły...
i solidnie obiecuję że od jutra ładowarka nie będzie konieczna...powysysam soki z forum i dietka sama wróci na właściwy tor...
...aaa i polecam książkę :niania w nowym jorku...świetna, czyta się łatwo szybko i przyjemnie, nawet w toalecie o 4 rano tylko koniec smutny acz prawdziwy...ale nie będę zdradzać...no co, poryczałam się...
buziaczki...wracam do KP, FV, PZ i innych dziwnych skrótów...
oj...metallicę puścili na rmf ...och...unforgiven bueeee super...wracam do pracy po tej piosence...uuuu....
Korni witam cię po urlopie, widać,że jesteś odpoczęta. I książka o 4 rano w toalecie uśmiałam się,bo u nas cała rodzina sobie robi czytelnię właśnie w tym pomieszczeniu i trudno się tam dorwać,więc najlepiej o 4 rano.A Nianię poszukam w bibliotece-podaj proszę autora.Miłego tygodnia.
P.S. od dzisiaj zaczynam śmigać na rowerku-mam nadzieję ,że z tobą.
Korni, to ja juz pozyczam buciki od Triskell na jutro Naprawde az tak poszalas?
A ladowarka mam nadzieje nie bedzie konieczna, duzo sie tu dzieje na forum, na pewno zlapiesz cos pozytywnego od nas!
Buziaki!
buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019
It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.
Cieszę sie ,że wróciłaś . Serdecznie pozdrawiam i czekam na wiadomości
jasność nastała...wielka jasność...korni bez odzienia na tej części w którą wkłada się ewentualną łądowarkę lub zadaje się kopa butem triss
tickerek mówi sam za siebie...oto co pomyślałam jak weszłam na wagę:
myśl pierwsza jakieś kurde pieprzone de ja vu
myśl druga : i po cholerę te dwa tygodnie, tydzień i wszystko przepadło?
i pojawiła się myśl trzecia...
nie poddam się i tyle, muszę po prostu jeść WIĘCEJ ok 1500kcal i przestać przejmować się marudnym mężem (jego ksywa to maruda...coś w tym jest) zmierzłą córką która wszystko musi i to najczęściej odwrotnie jak ja...panią w banku która żąda kolejnego dokumentu do pożyczki, chłopem który przez tydzień łata dwa kominy...i nie ma czasu przyjść położyć kafelek w łazience...autem w którym cieknie płyn z chłodnicy i znów nie ma komu tego zrobić (dobrze że wiem gdzie jest chłodnica...ostatnio wożę wodę w aucie bo nie zarobię na płyn...)
wczoraj D. wracał z madzią 2,5 godziny z przedszkola...tzn jak przyszłam z pracy patrzę ich nie ma...no to dzwonię gdzie są, a tu w słuchawce płacz małej...no to podjechałam po nich autem...D. wściekły jak wkładał rowerek do bagażnika huknął się w nos i mu krew poleciała, mała czorna jak święta ziemia, bo rysowali kredą na powórku więc chyba tażała się i w kredzie (stąd tęcza na brzuchu i rękawach) i chodniku...przyjechaliśmy to kurczak, piwo i bułka...D. zaległ ja do dentysty (stówa poszła...tam gdzie ładowarki chodzą czasami) i jak wróciłam znów de ja vu czyli D. zalega....eh...mycie i nec...madzia padła na m jak miłość...tyle dobrze, poszłam przywitać się z drugą książką, ale coś chyba ambitną sobie wzięłam...więc chyba wezmę coś innego...bo na czytanie to czasu mam niewiele (chyba że jest 4 rano w kiblu )
więc nawet nie mówię co sobie dziś kupiłam po drodze do pracy bo mi dupsko spuchnie od tych waszych kopów, które nie zaprzeczam mi się należą...
więc...
dziś będzie rowerek...i choćby się waliło będę miała w dupce D. i małą i przez pół godziny mnie po prostu NIE MA...a nie że ja widzę jak D. stęka bo go coś boli i zamyka się w sobie a mi nie powie o co chodzi, kiedyś to od niego z miernym skutkiem wyciągałam, ale teraz nie mam na to OCHOTY...i tyle, niech se stęka...wrrr...
i znów pytanie czy to przez D. zawaliłam dietę, czy D. jest tylko pretekstem?
a może to fakt że jak mówiłam rodzicom że schudłam 4,5kg to odp była pierwsza klasa:"nie widać" super...motywacja jak ta lala...
dobra...
muszę po prostu znów odgrodzić jedzenie od reszty i wyzyć się nie na lodówce, ale na czymś innym...
a urlop...hm...poniedziałek lekarz, wtorek, środa, czwartek remont...piątek lekarz...sobota i niedziela jak zwykle...po prostu super z tym że w sobote i niedzielę byliśmy u znajomych...
*******************
didi1963: pozdrawiam serdecznie i dzięki za miłe słowa
buttermilku: nooo poszalałam...piwsko i wińsko lały się strumieniami, ciastek cała pucha...szkoda gadać, jak ćpun jakiś
megamaxi: autorkę dam ci jutro, a na rowerek wchodzimy dziś
asiu0606: szkoda gadać, ale i tak do końca akcji postaram się o wynik, jeśli już reguły i tak nagiełam
jezowa panno: dzięki za odwiedzinki u mnie i zapraszam częściej
kardloz: mój D. ma chyba ładowarkę zepsutą, a może już nie ma wcale hm... może słonecznie się naładuję
bannera: witaj na moim wątku najpierw małe sprostowanie, ja nie mówiłam że psychologowie nie pomogą, nie w tym sensie, mi chodziło na pewno o to, że musisz po prostu trafić do dobrego specjalisty, ktory bedzie chciał ci pomóc i cię po prostu nie zaszufladkuje...bo ja uważam, że psychika to 80% sukcesu w odchudzaniu i tyle, i nikt mi nie wmówi że jest inaczej, może te dziewczyny które ważą 5kg więcej mogą twierdzić inaczej, ale jeśli któś zapasł się 20-30 kg to już nie tylko dlatego że zjadł parę ciastek więcej...więc świetnie robisz że idziesz do psychologa! od tego trzeba zacząć i od porad dziewczyn na forum! trzeba po prostu przemyśleć parę rzeczy, zrobić rachunek sumienia, zastanowić się czemu jemy i jak możemy sobie z tym poradzić i zaczynać tyle razy ile razy nam się noga powinie
katsonik: wróciłam już jestem
psotko: dzięki za pozdrowienia i pamięć
kasiuCz: wracam do normalnego trybu pisania na forum i do rowerka...będzie dobrze nie?
Hania80: mam nadzieję że u ciebie już lepiej i jakoś sobie dajesz radę dzięki za pamięć
minus2: dzięki za wizytki u mnie będzie dietkowo na pewno i wesoło
ewunia31: już wróciłam z urlopu...na razie nie planuję dłuższych nieobecności, dzięki za pamięć
ewunia1971: jak tam schody
najmaluszek: kopnij mi w dupkę profilaktycznie dzięki za pamięć
sylwia: dzięki za odwiedzinki, urlop skończony odchudzanie wznowione
danik: kasiu, ja też mam kupę zaległości, nawet nie myślę, ile mam do czytania będzie dobrze, mam nadzieję że dietkowo u ciebie lepiej niż u mnie
ups, chyba wszyscy jak miło
dziś też nie poodwiedzam was na wątkach, może uda mi się zajrzeć tu i ówdzie, ale jeszcze się nie odrobiłam w pracy...jutro będzie lepiej
więc z góry przepraszam i dziękuję za wszystko
Zakładki