-
Witam na Twoim wąteczku
Ja ostatnio usłyszałam interesującą teorię na temat polaków relaksu na zakupach. Otóż w niewielu innych krajach ludzie poświęcają tyle czasu na zakupy, a dokładniej ni etraktują tego jako sposobu na relaks. Idą do sklepu, kupują najpotrzebniejsze rzeczy i wracają. Relaksują się przez sport, spacer czy kino. W Polsce ludzie idą do wielkiego centrum handlowego i chodzą po nim po kilka godzin, oglądając wszystko, przysiadając i patrząc na ludzi. Dlaczego? Przz kilkadziesiąt lat byliśmy tego pozbawieni. Teraz musimy się nacieszyć tymi możliwościami i kiedyś w końcu nam przejdzie.
Ja osobiście zakupów nie lubie. A przynajmniej nie w ten sposób. Supermarket odwiedzam, ale zwiedzam go ekspresowo. Później kończy się to tym, że nie mam nic w lodówce Nie wpadłam na to, że może mi się przydać.
Lubię kupować (a dokładniej mieć coś nowego) o ile nie trzeba szukać i płacić czyi nierealne. Chociaż w Belrinie miałam taki okres, że po egzaminach szłam sobie właśnie w nagrodę na tzw shopping i kupowałam jakiś ciuszek.
Jeśli chodzi o motywację - wszyscy dookoła podkreślają, że motywacja musi wywodzić się z wewnątrz. Chudnąć mamy dla siebie, a nie po to, żeby zaakceptował nas chłopak. Racja -chłopak przeminie a my zostaniemy sami ze sobą. Jednak nie do końca się to sprawdza. Wszystko zależy od osobowości. Ludzi można podzielić na intro i extrawertyków. W przypadku tych pierwszych to właśnie wewnętrzna motywacja może zdziałać cuda. W przypadku tych drugich - przyrzeczenie komuś albo nieakceptacja tej osoby z zewnątrz sprawia, że chce ona wszystkim udowodnić, że potrafi.
Ja niestety jeszcze nie znalazłam na siebie motywacji długofalowej. Dla mnie motywacją jest mój własny wygląd, mniejsze problemy z ciuszkami itp. Jednak na załamania dietowe rozwiązania nie znalazłam. Na mobilizację się częstszą niż raz na rok też nie
A do psychologa chodzić "państwowego" czy prywatnie? Ja kiedyś chodziłam do psychologa, ale w zupełnie innej kwestii, myślę, że w odchudzaniu też mógłby mi pomóc, ale wydaje mi się, że z takiego powodu raczej na państwowego nie mam co liczyć. Stąd pytanie.
Pozdrawiam!
-
Dobra wprowadzam chyba zmiany w mej diecie bo bez kitu to co piszesz to prawda prawda prawda szczegolnie te weglowodany jak dla mnie!
-
Witaj Westalko!!!
Naprawde ten Twój wateczek jest SUPER!!!!!
Jestes nasza Pania Psycholog! :P
Dziekuje Ci,ze otworzyłas taki madry temat,który mysle wszystkim w jakims stopniu pomoze!!!
Bo mi bardzo.... :P
zycze Ci miłego dnia!!!!
BUZIACZKI!!!
-
Witaj Westalko,
Bardzo podoba mi się Twój wątek.
Przypomniałaś mi jedną ważną rzecz: otóż to że jestem psychologiem i że pod latarnią najciemniej.
Co prawda zawód wykonywany charytatywnie w fundacjach ale jednak.
A pod latarnia najciemniej bo:
- pomagam innym w ich problemach
- słucham innych
- doradzam...
...a sama mam największy problem ze sobą.
O ironio jak to jet że wśród psychologów jest wielu alkoholików, kiepskich rodziców i grubasów?
Potrafimy doradzić i pomóc innym ale własnych problemów nie dostrzegamy albo je bagatelizujemy.
Dzięki za Twój wątek. Na pewno będe wpadać często.
A tu jestem:
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?p=929764#929764
-
Westalko, zadziwiasz mnie same mądre rzeczy tutaj wyczytuje zgadzam się całkowicie ze wszystkim pozdrawiam
-
Hej Nan (mogę się tak zwracać do Ciebie? bo Westalka to strasznie długie :P)
Co dziś mądrego napiszesz?
Zdecydowałam, że rezygnuje z chleba!!
-
wiecie co, doszłam do wniosku, że robiąc zakupy, relaksuję się i to jak! kupując żarcie [nawet jeśli tego nie będę jadła], czuję jakąś błogość... nie wiem, o co chodzi. może jestem zakupoholiczką?!!! a jaką czułam satysfakcję, potajemnie pochłaniając tysiące kalorii w postaci słodyczy ech, pewnie w takich momentach człowiekowi czegoś brakuje, więc stara się on wynagrodzić to jedzeniem. głupi pomysł, głupi! co z tym zrobić?!!! picie wody czy herbatek nie pomaga! musimy jeść tak, by nie czuć wilczego głodu, 2 listki sałaty nie załatwią sprawy [czyt. 1 kanapka], długo nie można się tak ograniczać, bo po pewnym czasie na pewno rzucimy się na jedzenie. to chyba normalne. słuchajcie, organizm się domaga pewnych składników. macie czasami wrażenie, że widząc [a nawet nie widząc!] jakiś smakołyk [nie słodycze], np. smażonego kurczaczka, zaczynają wam trząść się ręce, macie ochotę zjeśc to natychmiast!!!! czy to obraz, wypływający z podświadomości: "pamiętam smak takiego kurczaka, jest przepyszny", czy uczucie głodu? czy może nawyk jedzenia, gdy nie jest się głodnym...czasem nie rozumiem siebie w takich momentach....
-
Xixa ja czasem mam tak, że zjadłam kolacje juz (albo inny posilek) bardzo dobra, ale potem widze ze siostra sobie robi grzanke to tez mam ogromna ochote na grzanki! potem brat pierogi to nie moge sie powstrzymac zeby nie zjesc choc troche pierogow i tak co kolejna osoba robi cos dobrego to ja mam na to ochote mimo ze nie jestem gloda i dopiero co zjadlam rownie dobra kolacje..
-
myślałam, że w domu jestem jedyna nienormalna, ale okazuje się, że moja młodsza siostra [ma 15 lat], która dojrzewa, zaokrąglają jej się bioderka, rosną piersi, w sumie wygląda ładnie, nigdy nie miała kłopotów z nadwagą, no jako 3latka była pulchniutka, ale któż nie był i co>? zawsze jadła ile chciała i KIEDY chciała, np. o północy, a ja będąc na diecie, zazdrościłam jej. a teraz? jedzenie wieczorami, czipsy, cola, bułki - zaczyna się zaokrąglać już nie tylko z miejscach, w których powinna!!! nawet mama to zauważyła. ja nie krzyczę, nie potępiam, ale zrobiłam jej uwagę, by nie jadła na noc. a ona ciągle to samo. szkoda, że będzie miała ten sam problem...
-
Xixa nie rób jej uwag tylko powiedz jakie to dla Ciebie nieprzyjemne, że masz nadwagę i że wynikneło to między innymi z jedzenia na noc i z tych chipsow!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki