Niedługo kończę drugi etap...Na święta chciałabym ważyć 70... Rozmarzyłam się...
Jeśli mi nie wyjdzie trudno.Prędzej czy póżniej będę szczupła i w końcu będę SOBĄ. To kim jestem teraz to nie ja...Nie mogę rozwinąć skrzydeł.Najpierw myślę o swojej nadwadze a dopiero potem o sobie...
Jest dużo lepiej niż jeszcze 2 miesiące temu.Czuję ,że odżywam...,że w końcu staję się sobą, tą prawdziwą a nie taką z konieczności...
Nigdy więcej 30 kg nadwagi
Nigdy więcej objadania sie do nieprzytomności
Nigdy więcej porażające bezsilności i wstydu związanego ze swoim cielskiem
Ja chcę mieć ciało a nie to co miałam...Jakąś bezkształtną masę
Już nigdy nie chcę ŻREĆ, chcę jeść,odżywiać się.
Chcę sie ubierać a nie zasłaniać płachtami materiału
Chcę chodzić z podniesioną głową i patrzeć ludziom w oczy , a nie udawać ,że mnie nie ma
Nie chcę żyć tym ,co by mogło być gdybym była szczupła
W końcu wyglądam jak człowiek, jak kobieta.Mam wcięcie w talii, mam biust. Już sie siebie nie wstydzę.Jestem z siebie dumna
A już niedługo...A zresztą niechby i za rok czy za dwa będę szczupła.
Nie liczę na cud.Na wszystko trzeba zapracować.Wiem ,że czeka mnie długa droga,ale nikt i nic już mnie z niej nie zawróci.
Trzymajcie za mnie kciuki Liczę na Wasze wsparcie.
NIECH TO...TAM GDZIEŚ POD SPODEM JESTEM ZGRABNA CZUJĘ TO
Zakładki