Chyba czas już przestać się ośmieszać i zabrać za to cielsko, bo tak straszę tym odchudzaniem, a tyłek jak był wielki tak jest, a wyjazdy (m.in. do Gdańska) się zbliżają. Bilans jest tragiczny - tyłek jak szafa, ledwo się w większość spodni mieszczę. Efekt? Upał, a ja mam dobre jedne jeansy! Nie jestem fanką noszenia przymałych ubrań, więc w przyciasnych chodzić nie będę. NIE I JUŻ!
Bardzo chcę wrócić do poranków na basenie, przynajmniej 2 razy w tygodniu (pewnie wtorki i piątki, bo wtedy nie mam uczelni), ale ciągle coś mi przeszkadza. Matka mówi, że z zapaleniem tchawicy mogę iść na basen, ale nie jestem przekonana. MAM NOWY KOSTIUM! Czerwony, a co. ;-)
Tak więc o ile jutro będę się dobrze czuła to startuję. Najpóźniej w poniedziałek.

Swoją drogą - dla wszystkich pań, które mają problemy z wyjściem na basen - nie ma się czego krępować, niestety to ciągłe zestresowanie totalnie nas stopuje, trzeba ćwiczyć przełamywanie się. Mi maluteńkimi kroczkami się udaje, mimo, że mam pełno blokad. ;-) Ale większość to chyba na usprawiedliwienie swojego lenistwa.

Marg, średnio. ;-)

Muffel, ludzie się każdego zwierza boją, ale fakt faktem, że trzeba niwelować zagrożenie dla innych. Jeden z moich poprzednich psów też wykorzystywał każdą możliwość na ucieczkę i było to męczące. ;-P Zwłaszcza, że też był wielki i ciągle cyrki z przechodniami były. Moje miśki dla odmiany dostają szaleństwa, gdy sąsiadka włącza podkaszarkę i rozgryzają siatkę płotu.. co tam, że nowiutka, z 3 miesiące ma. *ech*