rowerkowe porady KasiCz i Marti
Zamieszczone przez Kasia Cz.Zamieszczone przez Kasia Cz.Zamieszczone przez Anikas9Zamieszczone przez Kasia Cz.dobrej nocyZamieszczone przez marti
rowerkowe porady KasiCz i Marti
Zamieszczone przez Kasia Cz.Zamieszczone przez Kasia Cz.Zamieszczone przez Anikas9Zamieszczone przez Kasia Cz.dobrej nocyZamieszczone przez marti
Miłego wtoreczku Fruktelko :P
BUZIAK
Frukatelko jak tam dietka?
Wczoraj tak mało napisałaś?
Miłego dnia życzę
Będzie suwaczek jak będzie mniej niż 80
Witam witam
Piszę szybciutko, co u mnie słychać.
Mam kłopoty z netem. Wyrzuca mnie i nie chce łączyć.
A teraz już mówię, jaki był poniedziałek.
Chciało mi się jeść - to moje główne odczucia. A dzisiaj jest podobnie. Szybko robię się głodna, a przecież mam dietować
Wczoraj zjadłam 1517 kcal. Dość dokładnie policzyłam. Nie chce mi się teraz wypisywać, co dokładnie jadłam, ale było dość dobre w sensie dietowym jedzenie, bo panga, pomidory, ogórki, cebula, jogurt nat, owoce. Był też kawałek camemberta i wino półsłodkie, ale ważne, że bez słodyczy i bez obżarstwa. W ruchem gorzej, tylko 20 minut rowerkowania.
Dzisiaj już zjadłam płatki owsiane, tuńczyka wsw, pomiodora, ogórka, cebulę, odrobinę oliwy, 3 trójkąciki serka topionego light. A mam smaka na coś, sama nie wiem na co.
ok to tyle. Mam nadzieję, ze będę miała neta wieczorem, to popiszę.
Anikas, dzięki za info o rowerku! Wczoraj spróbowałam pojeździćna większej szybkości. I myślałam, że ducha wyzionę. Ale te rady spróbuję zastosować.
Agapinko mało pisałam, bo ten net strajkuje
Hindi, pogoda na pewno będzie
Magda he hej
uciekam teraz, odwiedzę Was później, bo teraz już muszę kończyć[/b]
Frukatelko dobrze jadłaś menu świetne
A jak jesteś godna to zjedz sobie jakieś owoce mało kaloryczne albo ogórki z jaogutrem naturalnym
Będzie suwaczek jak będzie mniej niż 80
ehh...skad ja to znam... kiedys dokladnie tak reagowalam...trzymalam sie scislej diety a jesli juz cos poszlo nie tak to ja rzucalam w kat... teraz nareszcie zmadrzalam i widze ze Ty tez i to najwazniejsze nawet jak powiedzmy przy obiedzie zdarzy CI sie jakas wpadka, to na kolacje juz musisz jest normalnie czyli zdrowo a nie przekladac na jutro, poniedzialek itp itd...Zamieszczone przez fruktelka
rowerek super sprawa - niestety czasem sie trzeba zmusic zeby cokolwiek ze soba robic ale pomysl sobie ze to jest dla Ciebie - dla Twojego zdrowia i ciala
milego dnia
Pozdrowienia współdietowe ślę
suwak uciekl
hejka!
Fruktelko przede wszystkim dziękuję i przepraszam.
Dziękuję za obecność u mnie i przepraszam, że dawno nie wpadałam, ale dziś już jestem i widzę, ze pięknie pedałujesz - godzinka na rowerku to moim zdaniem fajny wynik
Co do sportu wiem, że nie jest się łatwo zmobilzować, ale trzeba trafić na taki sport który się pokocha, a wtedy wszytsko przychodzi łatwiej, szukaj więc moja kochana fruktelko....
pozdrwiam gorąco!
Hejo
Dzisiaj rano miałam przez chwilę internet. Zdążyłam napisać jednego posta i mnie wywaliło. Teraz piszę w wordzie i jak będzę miała net to szybko to wkleję. Nie wiem jednak, czy będę go mieć.
Po wczorajszym dniu doszłam do wniosku, że moje jedzenie pod względem jakości jest już w porządku, ale pod względem ilości nadal nie. Jem ciągle za dużo. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo waga ani drgnie od dłuższego czasu. Nie wiem, jaki mógłby być inny powód tego zastoju. Owszem, metabolizm mam do niczego, sportu wyczynowo nie uprawiam, ale jak jadłam zimą 1200 to chudłam, teraz przy 1500 nie chudnę, czyli wygląda na to, że za dużo kalorii w siebie ładuję. I tu jest problem, bo przy tych 1500 nie jestem głodna, a przy 1200 byłam. Przy 1500 mogę sobie pozwolić na co nieco i jest mi dobrze, a przy 1200 musiałam się dość mocno pilnować. Niby tylko 300 kcal, ale jednak dużo.
Wczoraj to w ogóle z jedzeniem przegięłam. Moim problemem są wieczory. Jak oglądam TV, to zazwyczaj zaczynam myśleć, że coś bym zjadła. Wczoraj też poczułam głoda. Miałam już na koncie sporo, ale tak strasznie mi się zachciało wędzonego twarogu, które kupiłam. Pomyślałam, że taki twaróg to przecież samo zdrowie i ze lepiej zjeść taki ser, niż przysłowiową czekoladę itd. Itp. no i zjadłam, ale żeby tylko kawałeczek – nie, ja zjadłam całą kulkę 273 g, bo się opanować nie mogłam. Potem policzyłam i wyszło, że niewinnie wyglądający serek miał 173 kcal w 100 g, czyli był pełnotłusty, czyli wcięłam prawie 500 kcal. Razem zjadłam wczoraj około 1600 kcal. Na rozum też nie jakoś strasznie dużo, bez przesady, ale przy takiej ilości kalorii niestety nie chudnę, no chyba, że chudnę, a nie wiem, tylko, że przebiega to ślimaczo wolno.
Wczoraj polatałam trochę po sklepach. Moje odbicie w witrynach i lustrach mnie oczywiście zaskoczyło. Zaskoczyło mnie, bo jak się nie oglądam, to nie czuję się aż tak gruba. Jestem znów na etapie, że niczego nie chcę kupować, bo przecież chce schudnąć, to szkoda forsy wydawać. Efektem tego jest mój strój od miesiąca: porozciągany t-shirt i rybaczki. Nie mogę już na siebie patrzeć. Nie wiem co robić. Czy coś sobie kupić, choć się przed tym wzbraniam, bo jak kupię, to szkoda tego, bo za chwilę (akurat…) nie będę tego nosić, bo mi będzie za duże (sama w to nie wierzę) czy tkwić w obleśnym rozciągniętym t-shircie i udawać, że ta pani w mojej skórze to nie ja. Z tym też nie mam większego problemu, bo zdarzyło mi się parę razy, że mnie znajomi nie poznali. Przytyłam w strasznym tempie, dlatego full metamorfoza.
O matko, ale się rozpisałam. Kończę już, bo ile można pisac.
Ruch wczoraj w formie latania po sklepach. Źle się czułam, dlatego nie pedałowałam.
Mam dostęp, więc szybko wysyłam. Może uda mi się coś jeszcze napisać...jak mnie nie wywali
Witaj Fruktelko
wiesz, tak nawiązując do tego co u mnie naskrobałaś, to moją bolączką też jest to miejsce na ramionach, gdzie pod skórą znajdują się tricepsy ( o brzuchu czy biodrach nie wspominam, bo to inna historia )
niestety tak wielka nadwaga, jaką miałam zostawiła mi w prezencie taki zwisik na ramionach, walczę z nim od jakiegoś czasu i widzę nawet lekką poprawę pewnie całkowicie nie da się go usunąć, ale coś robić trzeba
ćwiczenia z hantelkami rozwinęły moje kiepskie jak dotąd mięśnie ramion, widzę to choćby po tym, z jak dużo większą łatwością robi mi się teraz babskie pompki
jeszcze długa droga przede mną, chcę doprowadzić do tego, żeby ramiona nie były grubaśne, żeby widać było troszkę muskulatury, ale żeby nie rozbudować sobie tych miejsc jak Pudzian
tak czytam o tych ubraniach i wiesz... ja też miałam podobnie, ale w pewnym momencie uznałam, że nie będę czekała na to, że schudnę... kiedy ważyłam jeszcze ponad 80 kg, kupiłam sobie kilka fajnych ciuszków, ale nie za jakąś sumę niebotyczną i od razu humorek się poprawił nie ma co czekać z życiem, trzeba cieszyć się nim teraz, żyć chwilą
trzymam kciuki i pozdrawiam
Zakładki