Witajcie moje kochane
Siedzę sobie z kubkiem kawy i tak rozmyślam. Czekam na przesyłkę trzech książek. Mam nadzieję, że ich przeczytanie pomoże mi w akceptacji swojego ciała i to pomoże mi jakoś bardziej otworzyc się i może wtedy zacznę łatwiej chudnąć? I na stałe? I będę dla siebie dobra.... i nie będę się przejadać...
Zobaczymy. W każdym razie tytuły zachęcajace na merlinie sobie zamówiłam: ,,Dobre ciało" to pod wpływem programu na tvn style, druga to:,,Jak opanować wilczy apetyt? Trening", trzecia: ,,Lustereczko powiedz przecie. Rewolucja w myśleniu o własnym wyglądzie". Pomyslałam, ze skoro nie chcę pójść do żadnego pscyhologa z moimi problemami jedzeniowymi, to może spróbuję poszukać czegoś w poradnikach psychologicznych i sama dojdę do jakichś metod radzenia sobie w sytuacjach, kiedy mam taką straszną ochotę, żeby coś zjeść słodkiego albo w wielkich ilościach. Jak coś mądrego wyczytam, to Wam na pewno tu napiszę.
Wczoraj napisałam, ile zjadłam, ale teraz chciałabym jeszcze kilka słów o tym. Szło bardzo dobrze od rana. Śniadanie jak z gazety o odchudzaniu 3 plasterki twarogu maślankowego, jajko, pomidor, ogórek, z odrobiną jogurtu naturalnego. Całość 240 kcal. Sycące, a przede wszystkim zajęło sporo miejsca na talerzu, czyli mój zmysł łakomczucha, który musi mieć dużo, został zaspokojony.
Obiad: twaróg wędzony, góra fasolki szparagowej - super obiadek, znów oczy najedzone, bo fasolka objętościowa jest. Potem na mieście, wypiłam jogurt żurawinowy 500 ml i to dało niestety aż 400 kcal! I tu był błąd. Za dużo kalorii z limitu tu wykorzystałam. A potem rodzinka jadła obiadokolację. Było koło piątej i podudzia kurze tak mnie nęciły, że zjadłam dwa małe bez skóry oczywiście, do tego niepełna łyżka ziemniaków, mizeria z odrobiną śmietany 12%
Wieczorem zjadłam 4 plasterki filetu z indyka, którwgo wczoraj kupiłam i jest taki pyszny, że się nie mogłam opszeć, a potem jeszcze winko i trochę sera brie. Więcej grzechów nie pamiętam. A jednak pamiętam - arbuz jeszcze był.
Podsumowując te długie wywody jedzeniowe, niepotrzebny był ten jogurt!
A teraz plusy. Piję ostatnio bardzo dużo wody mineralnej. Naprawdę bardzo dużo. Około 2 -2,5 litra dziennie.
Anikas ja też czuję się bardzo nieatrakcyjna, a przecież trakcyjność nie zależy tylko i wyłącznie od wagi człowieka. I atak jak napisała Magdahi można się czuć atrakcyjnym z wagą 50 , ale i 100 kg. Tylko trzeba uwierzyć w siebie i poczuc ten błysk w oku dla samej siebie. Ja wiem, że główny problem jest w mojej głowie. To nie inni mnie nie akceptują, ale ja sama to robię.
Magda dziękuję za życzenia miłego dnia. Mam nadzieję, że taki właśnie będzie, a zakupami Wam się na pewno pochwalę Buźka
Zakładki