Wczoraj mimo wszystko zmobilizowałam się żeby wsiąść na rower, niestety dałam radę przejechać tylko 500 kcal, jakoś nie miałam ani siły, ani prawdę mówiąc chęci. Czułam się jakoś źle i strasznie mi się chciało czegoś czekoladowego, zjadłam świątecznego zajączka z milki (całego ) czekoladka była pyszna, ale wyrzuty sumienia mam do dzisiaj. No a dziś rano wstałam z okropnym bólem brzucha, głowy i ogólnym osłabieniem, gdy poszłam do łazienki wszystko się wyjaśniło... @.
No cóż, parę dni i będzie po wszystkim do następnego miesiąca.
Cięzko dietkować w te dni, nie dość, że samopoczucie marne, to jeszcze ogarnia mnie wtedy lenistwo i brak motywacji.
Zakładki