Strona 18 z 26 PierwszyPierwszy ... 8 16 17 18 19 20 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 171 do 180 z 253

Wątek: Czas na zwierzenia- sadełko do zrzucenia

  1. #171
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam babeczki
    Dzisiaj znowu słoneczko i ciepełka aż nadto, a ja w pracy mam naturalna klimę, praca w starej kamienicy w Rynku Wrocławia jest teraz błogosławieństwem, można się jedynie nabawić jakiegoś szoku termicznego jak sie już wychodzi w ten gorąc heheheh...
    Dzisiaj rano pierwszy raz w życiu wstałam wcześniej i poćwiczyłam, aż mi głupio, normalnie nie poznaję sama siebie,,,
    wczoraj mimo jakiś zawirowań dałam radę i wytrwałam bez większego bólu, więc podaję menu:
    7.00 kromeczka z serkiem fromage i sałatą
    8.00 kawa z mlekiem
    11.30 krokiety z brokułami, buraki z cebulką, dwa serki mini pleśniowe
    14.00 kawa z mlekiem
    17.00 zupa kalafiorowa z brukselką na kostce rosołowej
    18.00 łyżeczka lodów truskawkowych (dobrze że za lodami nie przepadam, bo były naprawdę niczego sobie)
    20.00 cieniutka biała kiełbaska z sałatą

    Jak się tak przyjrzeć to całkiem sensownie to wyszło... Niestety byłam wczoraj jakas taka wypruta, że nawet nie popatrzyłam na steperek, a szkoda, bo czas leci sobie nieubłaganie hmmm... Dzisiaj ćwiczyłam 15 min. rano, może nie dużo, ale dla mnie to wyczyn. I muszę przyznać, że fajnie się czułam później...

    Kasikowa niestety nie wiele wiary w siebie i swój sukces odchudzacza, ale jakoś trzeba nad soba panowac, żeby chociaż juz nie tyć i nie pogarszać swojej sytuacji, utrzymac sie na stałe, na dłużej z wagą i miec nadzieję, że organizm kiedys ruszy, że się cos wreszcie zacznie dziać na wadze i to w dół...
    No nic to na razie tyle wracam do pracy. później zapodam jadłospis
    Pozdrawiam
    Aga

  2. #172
    Pimbolinka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    27-03-2007
    Mieszka w
    Starachowice
    Posty
    0

    Domyślnie

    Aga menu rewelacyjne!

    Aga musisz uwierzyc ze sie uda wiesz calkiem niedawno czytalam artykul o tym ze nasza wyobraznia wplywa na nasza przyszlosc (dzies juz o tym pisalam) i gdy wyobrazamy sobie ja to tak sie dzieje, czyli my osoby na diecie powinny sobie wyobrazac ze idziemy na zakupy kupujemy warzywa-owoce same zdrowe rzeczy a potem gotujemy i jemy no i ze duzo cwiczymy podobno sie sparawdza ja ciagle probuje narazie wychodzi!

    trzymam kciuki! Aga przeciez chyba warto sie cieszyc ze jestesmy tu i teraz

  3. #173
    Marg75 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    09-05-2007
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    139

    Domyślnie

    Aga ja też jestem z Wrocławia Niestety nie dane mi jest pracować w starej kamienicy i w pracy mam saunę. Ale udało mi się załatwić starą klimę, która co prawda nieźle hałasuje, ale za to jest w pokoju tylko 29 stopnie (a nie 35). W starej kamienicy za to mieszkam i póki mury się jeszcze nie nagrzeją to w domku miły chłodek.
    Menu masz całkiem smaczne, chociaż ja lodów wolę unikać, bo na łyżeczce by się nie skończyło
    początek zmagań: 10.05.2007 przerwa na dzidziusia : XI.2007 - VII.2008
    waga startowa 111,70 kg max waga w życiu 115,00 kg (2007 rok) mój cel: 65 kg (osiągnięty 18.06.2010)


  4. #174
    Awatar Anise
    Anise jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    21-02-2007
    Mieszka w
    Buffalo
    Posty
    867

    Domyślnie

    Hej Aga ! Oczywiscie wiem, ze Ty tylko tak sobie czasami marudzisz i ze napewno nas nie zostawisz. Jadlospis swietny, ruchy na steperku pozytywne, wiec tylko czekaj az Ci te sprawy zwiazane z @ mina i bedzie super.
    Zadne poddawanie sie!

  5. #175
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam, macie rację, żadne tam poddawanie sie nie wchodzi w rachubę, jakoś tak dobrze się teraz zrobiło może przez ten stepperek,,, Mam większy zapał i nie ciągnie mnie już do słodkości, ale to też dlatego że powoli odpływa sobie w zapomnienie na jakis czas taka jedna@ i wreszcie świat nabiera znowu kolorów i rozpędu,,, Odchodzi taka jakaś ociężałość ,,, uff,, wolę taki stan ducha , wolę optymizm niż czarne chmury, słońce lubię i zieleń i nie chcę już czarnych myśli...

    A teraz menu:
    7.00 banan (znowu o siebie nie zadbałam, żadnego pieczywa nie było, i wogóle nic nie było)
    8.00 kawa z mlekiem bułka grahamka
    12.00 sałatka jajeczna z szynką i pietruszką
    14.00 kawa z mlekiem
    17.30 tuńczyk wsw, sałata, patisony w occie pokrojone, (to wszystko wymiąchane i cała miska zjedzona)
    19.00 dwa kabanosy z sałatą
    21.00 herbata, lampka wina (dla towarzystwa)

    "Ciepło, miło, niebo, raj... "
    Pimbolinka masz rację co do tego pozytywnego myślenia, ale mnie ogarnia jakiś taki pierwotny lęk przed zobowiązaniem, odpowiedzialnością, deklaracją działania,,, No bo jak juz mówię i myślę o odchudzaniu o postanowieniach, to muszę je wypełnić, to musze sie pokazac, że ja taka silna jestem i słowna i wogóle super odpowiedzialna, a ja sobie jako ta szara myszka myślę, że może się uda a może nie, a jak nie to będą się śmiać, pokazywać palcem, kręcić głową i to już jest nie do wytrzymania, więc lepiej nie myśleć, nie mówić, nie deklarować, nie odpowiadać za swoje zachowanie przy stole, albo poza nim i po cichu coś tam sobie skrobać. A jeszcze do tego dochodzi takie uczucie złości i coś syczy w mojej głowie, żeby nic nie mówić, nie pokazywać słabości, bo jak już schudnę, to ja wam pokażę, to wszystkim szczęki poodpadają i może wreszcie ktoś mnie doceni, moje wysiłki, moje poświęcenie, a nie tylko ocenianie, krytykowanie i LITOŚĆ... Ojć, litości to ja nie cierpię już wolę jak się ktoś podśmiewa, bo mogę się z nim pośmiać nawet z siebie i swoich fałd, ale litość jest taka niska i podła, nie chcę litości, bo litość stawia mnie w szeregu do porównywania, do oceny, do słabeuszy, do braku kontroli nad sobą. Potrzebuję pomocy i wsparcia a nie litości. To tak jakby ktoś mówił, że już nic się nie da zrobić, więc trzeba się politować, blee... Rozumiem dlaczego osoby niepełnosprawne nie cierpią litości, właśnie dlatego. Zawsze mi się wydaje, że osoba, która się lituje mówi mi : "Och, tak mi Cię szkoda, jak dobrze że mnie to nie spotakło"... Może to nie odnosi się do wszystkich litościwych, a już na pewno nie do współczujących i współodczuwających, empatycznych ludzi... Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi i że nikogo nie dotknęły moje słowa Jak zwykle wywód na całą stronę, ech powinnam być pisarką, albo psychologiem hehheeh

    Anise Ty wiesz, że się nigdzie nie wybieram stąd, chybaże na Wasze wątki
    Dzięki za wsparcie.. A ćwiczę uparcie i ciągle, właśnie zaliczyłam 30 min. steperka (2000 kroków) wieczorkowego... Jest superkowo, superkowo... jak się cieszę, że mam gdzie pogadać, wylać z siebie wszystkie kłębiące się myśli, cały potok słów, który mnie zalewa od wewnątrz, całe wodospady myśli szalonych i ospałych, niesfornych i ułożonych grzecznych i tych kosmatych, poczochranych
    Ściskam was serdecznie
    AgaB

  6. #176
    Awatar brzydulaona
    brzydulaona jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    14-04-2007
    Mieszka w
    Łódź
    Posty
    111

    Domyślnie

    Witam babeczko
    Wpadłam z pozdrowionkami i kolejna porcją kciuków

  7. #177
    Awatar Agatkowa
    Agatkowa jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    05-04-2007
    Mieszka w
    Warszawa
    Posty
    3

    Domyślnie

    Witam, Buziaczki to ja zagoniona Agata.....

  8. #178
    Awatar Kasikowa
    Kasikowa jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    15-05-2007
    Mieszka w
    Przemyśl
    Posty
    239

    Domyślnie

    mniam, menu wyglada na bardzo smaczne
    A było 119 kg ...


  9. #179
    Awatar Anise
    Anise jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    21-02-2007
    Mieszka w
    Buffalo
    Posty
    867

    Domyślnie

    Aga, a kto tak bardzo Cie krytykuje za wyglad? No mnie sie dostalo jak bylam ostatnio w Polsce, od rodziny. Mama wlasciwie nic nie mowila, siostra tez milczala jak zakleta, ale czuc bylo ze juz by mi chciala cos wspomniec w temacie wygladu. Szwagier to mnie wozil na przednim siedzeniu, bo i tak mu tylnie kola siadaly (a ja przeciez jeszcze wtedy nie doszlam do swojego rekordu 85 kg). Ciotka mi kiedys powiedziala ze niezle sobie w tej Ameryce przytylam (a to bylo jeszcze przy wczesniejszej wizycie, kiedy to bylam jeszcze chudsza)... No tak... Bardzo bym chciala wazyc chociaz te 65 kg...
    Ale z litoscia to ja sie nie spotkalam. Co do mojej Sasiadki to teraz juz wiem, ze ona ma nature samodestrukcyjna. Odchudzac sie nie chce, pali papierochy w ilosciach zabojczych i ledwo dycha. Ojejeje... a ja myslalam ze ona ma tylko 52 lata. Sasiadka ma 57 lat i ja tak bardzo chcialabym zeby pozyla jeszcze dlugo i szczesliwie... ale czy przez litosc jej sugerowalam co by sie za siebie wziela? Raczej nie. To tez jest w moim interesie, tylko ze z nia sie nie da. Oczywiscie ze ja lubie taka jaka jest, tylko ze mnie obchodzi, to znaczy obchodzilo bo juz sobie dalam spokoj.

    Ale my sie nie poddamy i bedziemy jeszcze bardziej atrakcyjne i nabierzemy energii. A z ta Twoja waga to o co wlasciwie chodzi? Dlaczego caly czas widze na suwaku 91 kg?

  10. #180
    AgaB2 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Mieszka w
    Wrocław
    Posty
    3

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Anise
    Aga, a kto tak bardzo Cie krytykuje za wyglad? ...
    Ale my sie nie poddamy i bedziemy jeszcze bardziej atrakcyjne i nabierzemy energii. A z ta Twoja waga to o co wlasciwie chodzi? Dlaczego caly czas widze na suwaku 91 kg?
    teraz to już się boją mnie krytykowac jawnie, bo mam język jak żyletka i nawet na swój temat potrafie chlasnąć z rozmachem, więc nie ma jak mi zaszkodzić, przynajmniej tak to wygląda i mam spokój,,, Ale wiem, że się komentuje mój wygląd, że moje niektóre koleżanki z podwórka jak idę komentują mój wygląd... A jak powiedziałam w rodzinie że zaczynam powaznie myśleć o diecie i odchudzeniu sie trochę, to ojciec stwierdził, że wreszcie bo jeszcze taka gruba, jak teraz to nie byłam, no i wreszcie należy się za siebie wziąść.. Powaliło mnie na łopatki, kurka....
    A przy okazji, to moja mama zawsze mnie krytykowała, nawet nie wiem już teraz czy zawsze słowem, ale na każdym kroku czułam jej spojrzenie, ciągle mówiła że mam wielki tyłek i że nie wolno mi nosić koszulek do spodni, tylko na wierzchu coby go zakryc, a już zakupy z nią ciuchów dla mnie to był zawsze koszmar, wszystkik naokoło mówiła, że na taki tyłek to trudno coś znaleźć i komentowała mój wygląd, koszmar... Jak sobie przypomnę to minie taka złość bierze, że nie wiem co, bo dałam sie oszukać i zawsze widziałam siebie jako kogos grubego i pulchnego, że ja w jakąś anoreksję nie wpadłam, ale przy niej się nie dało, bo wmuszała we mnie jedzenie, brrrr... No i osiągnęłam to, co zawsze mi wmawiała, i jestem teraz gruba, ale walczę i może się uda, chociaż trudno to jakoś zrobic i osiągnąć, KURKA WODNA....

    A waga stoi i nawet ostatnio było prawie 92, więc niestety nie mogę zmienić suwaczka, nic nie rusza, codziennie się ważę, żeby wiedzieć, żeby się kontrolować, żeby nie podjadać, ale nie chce za żadne skarby zejść w dół... No nie wiem czemu tak jest, słodycze ograniczyłam do możliwego minimum, nie jem po 18-19.30, ruszam się od tygodnia na steperku (dzisiaj jestem już tak padnięta i zmęczona, że sobie daruję, jutro rano znowu powalczę), nie jem dużo, codziennie do pracy zasuwam 500 m od parkingu, i z pracy do samochodu idę tyleż samo, więc nie mogę powiedzieć, że nie mam ruchu, mała lady @ własnie się kończy więc i kończy się prawie drugi miesiąc moich wysiłków i nic, po prostu nic się nie dzieje, jak schudłam te 6 kilosków, tak teraz nic, zero, może jeszcze troche wytrwam sobie, ale jak długo da się coś robic bez dopingu w postaci efektów, na jak długo starczy zapału??? Ale w mojej głowie coś drgnęło, cos zaskoczyło, mam takie uczucie, że dlaczego nie, dlaczego mam się objadać, dlaczego mam się tuczyć słodyczami, można przecież jeść inne rzecczy, czy to muszą być od razu słodycze, czekolady, ciastka, ciasta ?? Nie nie muszą być, nie potrzebuję ich, potrzebuję pożywienia a nie pocieszyciela słodyczowego, potrzebuję zadbać o swój organizm i potraktowac go łaskawie, dostarczyć wszystkiego co potrzeba, może wreszcie mi zaufa, że będzie nasycony, że będzie najedzony i że to będą dobre rzeczy a nie puste kalorie, ,,,,, sama nie wiem, co mam o tym myśleć, i staram się nie myśleć, udaję że tego nie widzę i trwam sobie dalej, mam nadzieję, że coś kiedyś drgnie i że wtedy zacznie się na dobre,,,,
    Pozdrawiam (trochę przygaszona )
    AgaB

Strona 18 z 26 PierwszyPierwszy ... 8 16 17 18 19 20 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •