jestem, czuję się lepiej, dużo lepiej.
zwolnienie do 7 mam nadzieję, że tylko, bo siły mi wyraźnie wracają.
Gadałam z taką panią Doktor spotkaną przypadkiem u znajomych (ciocia koleżanki) i powiedziała mi co następuje:
- po takiej ilości kilogramów (przed chorobą 15 kg) organizm mi osłabł i dlatego tak się pochorowałam, odporność mi poszła bo: 1. mało jadłam, ZA MAŁO PIŁAM (1,5 dziennie) 2. cały krwiobieg był zaangażowany w usuwanie toksyn z organizmu. Toksyny są magazynowane głównie w tłuszczu i jak tłuszcz "schodzi" to i te toksyny idą do krwi. Jak zaczęłam ćwiczyć aerobik, tłuszcz ruszył się szybciej, toksyny też i wystarczyło małe zaziębienie....
- powiedziała, że do nowego roku mam znaleźć taką dietę, żeby waga mi stała, brać coś na poprawienie odporności i dużo witamin i wapna, ale naturalnego, bo to z pastylek przyswaja się wolno. najlepiej do każdego posiłku coś surowego z warzyw lub owoców i kefirek (inne tego typu) dwa razy dziennie
- powiedziała też, że mogę ćwiczyć, ale żebym zamiast aerobiku zapisała się na pilates na przykład, albo ćwiczyła sama w domu, bo to rozwinie mi mięśnie, a nie obciąża oddechu ( zadyszki nie wskazane na osłabione płuca)
No brzmi to rozsadnie i się zastosuję. Zobaczę jeszcze co powie moja lekarka w przychodni
dziś:
- kajzerka z szynką i świeżym pomidorkiem, mleczko pełne prawdziwe
- zupa ogórkowa ( dwudaniowe obiady jem teraz na pół, jak w domu jestem) jabłko
- udko z kurczaka, dwa ziemniaczki, mizeria ( z jogurtem)
- sałatka (buraczkowa z lazurem) pomarańczka
Zakładki