-
fruktelka jakby lepiej z humorem ale to jeszcze nie to co powinno byc, faktycznie powinnam znalezc innego motywatora niz suknia slubna, no ale to nie jest az tak silne
nargila wiesz, ja dokladnie na to wpadlam w piatek wieczorem - nie mam urlopu to jedzmy gdzies chociaz na weekend - juz sie napalilam ze bede sobie lazic brzegiem morza, sluchac szumu fal itd - a moj facet ze nie jedziemy bo nie jest wystarczajaco ladna pogoda (24 stopnie! SIC!), ze pojedziemy jak bedzie ladniej, ze to za duzy koszt... i sie znow zdolowalam...poczulam sie jakby mi podcial skrzydla...i skonczylo sie to wielka klotnia - bo on nie wiedzial ( ) ze mi sie taki wyjazd przyda itp... ja z pretensjami - dlaczego nie mozemy robic czegos spontanicznie nie patrzac na pogode, kase itp...
i oczywiscie znow mnie to utwierdzilo w przekonaniu ze to nie TEN facet...zreszta juz mu to powiedzialam...on ze sie zmieni ... no ale nie o to w koncu chodzi... powinnam go zaakceptowac takim jakim jest a nie zmieniac na sile...
co do Poznania - ehh moje miasto) odwiedzam bardzo czesto wiec moze sie kiedys zgadamy?
mmaarriiaa wlasnie podswiadomie idac za Twoja rada wczoraj stwierdzilam ze musze sobie kupic stroj kapielowy - mam czarny przygnebiajacy i co gorsza w sloncu nie da sie w nim wytrzymac
koczkodan dzieki! wlasnie wczoraj grzalam sie na slonku nad jeziorkiem i sie bardzo ladnie przypieklam...od razu lepiej jak poliki zaczerwienione i blada cera z lustra nie krzyczy
jesli chodzi o wage to nie wiem co sie dzieje...w sobote rano mialam juz kolo 95 czyli calkiem fajnie, w ciagu dnia wlasciwie bez grzeszkow mniejszych czy wiekszych za to wieczorem troche ich bylo - bylam u znajomych i sie troche wypilo i zjadlo...ale za to wracalam pieszo do domu (nocny bus przegapilismy) a to cos kolo 10km...w niedziele lekkie zarcie, pol dnia nad jeziorem bez piwska i lodow i innego swinskiego szybkiego zarcia no i jeszcze plywajac w chlodnej wodzie, wieczorem lekka kolacja a dzis 96,7 na wadze....no zesz mac...szlag mnie juz trafia chyba wy...dole ta wage na zbity pysk
-
To telepatia
Nawet mi nie mów o wadze, ja jem ostatnio mało duzo sie ruszam (przynajmniej tak mi się wydaje) wykazała mi w pon. tydzien temu 85 a na drugi tydzien az do wczoraj (dzis sie nie wazylam) pokazuje 86
może przelicz sobie ile spalilas tluszczu, dostałam ta rade od Aleksa ja spalilam 3% od poczatku diety. zajrzyj do mnie tam jest od niego napisane co i jak
-
Ja też mam dzisiaj więcej o 0,5 kg niż wczoraj. Naharowałam się na działce, zjadłam tylko nie co ponad 700 kcal (jakoś tak mało wyszło) i taka nagroda mnie spotkała. Ale chyba już się przyzwyczaiłam do tej huśtawki wagowej. Za każdym razem jest jakiś winny np. za dużo słonego, upał lub @. Tak to jest jak się człowiek za często waży . Ale dla mnie znaczenie ma tylko tygodniowy wynik, a bilansiki zawsze robię w czwartki . Mam nadzieje, że mnie jeszcze do czwartku ubędzie a nie przybędzie .
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
Hejka Verseau!
Wpadam do Ciebie i czytam "On mowi ze jestem za silna i ze czuje ze nie jest mi potrzebny... A ja mysle ze gdyby on mial silniejszy charakter to ja bym "oslabla"....szlag by to wszytsko trafil..." no i naturalnie muszę zareagować bo jakżeby inaczej
Na początek to powrócę do wątku pracy Twojego towarzysza życia - musi do niej iść inaczej będzie między Wami tylko coraz większa przepaść zamiast mała szczelinka! Nie mówię tego ze złości czy feminizmu - mówię z doświadczenia - swojego, wiec możesz mi wierzyć, ze mam o tym pojęcie. Powiedział, ze jesteś za silna a jaka masz być skoro na Twojej głowie - podstawowe i inne sprawy! a że czuje się niepotrzebny, no biedactwo, ma rację - tylko zamiast wzbudzać w Tobie poczucie winy powinien się zebrać w sobie i pozwolić Ci nieco "osłabnąć" wziąć sprwy w swoje ręce i tyle. Jest coś miedzy wami bo inaczej nie bolałoby tak jak boli to co jest teraz, ale ja wychodzę z założenia, że każdy powinien dążyć do samodzielności - no wiadmo, nie od razu zbudowano Kraków, ale małymi kroczkami niech idzie to do przodu a nie od tyłu. Czasu nikt Wam nie zwróci, wiec pomyślcie o tym.
Ja wiem, ze nie powinno sie straszyć, ale zawsze trzeba pomyśleć a jakby coś się stało? np. jakbyś miała jakiś wypadek, który by Cię unieruchomił na parę miesięcy? to z czego byście żyli i leczyli Ciebie? ja przepraszam za takie okropne wizje, ale wiesz ja wiem, jak wygląda dorossły człowiek, który nie musiał, aż los odebrał mu osobobę w któej miał "pomocną dłoń" - nie chciałabym aby ludzie uczyli się w ten sposób - także WY.
No i już kolejny odwiedzony przeze mnie wątek i kolejne mądrości - nie wiem jak Wy ze mną wytrzymujecie
Co do diety to ja mam tylko jedną prośbę - nie zajadaj tego stresu, plissss
A teraz uciekam i pozdrawiam!
-
mmaarriiaa u mnie juz dzis lepiej na wadze, mam nadzieje ze u Ciebie tez
Marg75no wlasnie, ja tez sie wazylam kiedys tylko raz w tygodniu i widzialam efekty, teraz codziennie i sie wkurzam na wahania wagi...chyba wroce do rzadszego wazenia.
magdahi dzieki za madre slowa! ja dokladnie to samo mu mowilam - co bedzie jak mi sie cos stanie...mam nadzieje ze ostatnia rozmowa cos mu uswiadomila, bo ja nie jestem romantyczka... to ze sie kochamy to nie oznacza ze musimy ze soba zyc...milosc to nie wszystko niestety... licze na to ze znajdzie prace, niestety to jest MUS
ostatnio dzieki upalom apetyt mi zelzal, w pracy wiecej obowiazkow na mnie spadlo ale to akurat lubie... samopoczucie coraz lepsze..moze bedzie dobrze
-
no u mnie waga ciągle tak samo ale myslę, że to może od picia owocowych napojów wiec już całkiem je wyelimionowałam...
ale i tam humorek mi dopisuje bo kupilam spodenki zamiast XXL, to XL
-
U mnie zaś 0,3 kg więcej, ale ciągle mniej niż w zeszły czwartek, wiec nie załamuje się jeszcze. Muszę ograniczyć sól. Ostatnio wszystko przyprawiam wegetą a tam prawie sama sól.
Ja jestem uzależniona od wagi
początek zmagań:
10.05.2007 przerwa na dzidziusia
:
XI.2007 - VII.2008
waga startowa
111,70 kg max waga w życiu
115,00 kg (2007 rok) mój cel:
65 kg (osiągnięty 18.06.2010)
-
nie ważymy więcej przez upał?
może puchniemy, woda nam sie zatrzymuje czy cos?
bo coś nie chce mi się wierzyć że tak wiele dziewczyn przytyło właśnie w ostatnie dni - szczególnie, ze ile można zjeść w taki upał??
-
Witam Cię,
bardzo mnie cieszy, ze powoli wracasz do formy. Magdahi napisała Ci wiele madrych słów i nimi się kieruj. To, że ktos ma braki, kompleksy nie oznacza, ze inni maja zniżać sie do jego poziomu tylko on powinien walczyc, zeby się poprawić. I nie generalizuję tego tylko i wyłacznie do Twojego przypadku ale ogólnie. Banalny przykład - odchudzanie. Jak koleżanki widzą, ze chudnę to zamiast same się za siebie zabrać to wolą mnie wyciągać na pizze, kawe z ciastkiem żebym to ja rzuciła odchudzanie, a nie one były zmuszone rozpoczać ten cieżki proces. Zresztą ja ich nie zmuszam
Powodzenia laska, trzymam za Ciebie kciuki!
-
mmaarriiaa soki sa bleee, dobrze ze z nich zrezygnowalas bo szklanka takiego cholerstwa ma duzzo kalorii a na jednej szklance trudno skonczyc. No i gratuluje kupna mniejszych spodenek!
Marg75 magdahi no to musi byc przez upal.... nie mozna sie przejmowac waga w tym czasie i juz! co do soli to mi tez jakos trudno z niej zrezygnowac, no ale w koncu jakis smak to nasze jedzenie musi miec, nie?
nargila usmialam sie jak przeczytalam laska moze dlatego ze tak mowila do mnie (chyba z przekory) moja dobra kumpela... Magdahi to taki nadzwyczaj madry dobry duszek na tym forum i z przyjemnoscia czytam jej rady...A te kolezanki Twoje to sa zlosliwe...
wrocilam na powiechnie tzn wygrzebalam sie z dola... nie wiem na ile mialo wplyw dzisiejsze wazenie ale to nieistotne... czuje wiatr w skrzydlach i znow moge latac!!
pierwszy lot na basen - powrot na wlasciwy tor...co dalej sie zobaczy
dzieki dziewuchy za wsparcie!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki