Gratuluje ruchow w dol na wadze! Tak trzymac! Przez chwile stalo w miejscu, ale teraz jak sie ruszylo to na pewno bedzie spadalo w dol!
Milego weekendu!
Gratuluje ruchow w dol na wadze! Tak trzymac! Przez chwile stalo w miejscu, ale teraz jak sie ruszylo to na pewno bedzie spadalo w dol!
Milego weekendu!
CEL OSIAGNIETY: 109kg - 67kg (29.01.10-04.03.11) (... a bylo tak pieknie!)
START: 10.02.2012 - 77.8kg - CEL: POKONAC JOJO: 67 kg
Tutaj jestem
No mam taką nadzieję, ze bedzie spadać. Za 2 tygodnie wizyta u dietetyczki wiec trzeba się wykazać spadkiem
A ja własnie jak taki krolik chrupie marchewkę
mmmmmmmmmmmmmm marcheweczka pychotka
GRATULUJE SPADKU WAGI!!!!!
a w pubie życzę powstrzymania sie od orzeszków i piwa
miłego dzionka Słoneczko!
a idziemy na basen z Polowkiem w niedziele rano
Motywacja i wyniki są!Zamieszczone przez nargila
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
co tam u Ciebie Słoneczko ?
powinnam sie wstydzić nie poszłam na ten basenik tak nam sie nie chciało jak rzadko
A Ty gdzie sie podziewasz ?
Póki co grzesze. Ale spowiedź zostawiam na jutro bo jestem tak zdołowana, ze nawet nie chce mi sie pisac. Jutro kolejny poniedziałek, kolejny nowy tydzień. Weekendy w ogóle mi nie służą ;(
nargila wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrr KOP KOP KOP KOP KOP KOP KOP KOP KOP
no jutro dokończę !!!!
Witaj nargila))
skoro jestes zdołowana, to ja Ci serwuje poranna pyszną aromatyczną kawusie na poprawe humoru))
Pociesz się, że wielu z nas nie służy weekend, ale od tego jest właśnie poniedziałek, by miec możliwosć rozpoczęcia walki an nowo
A tak na marginesie przeczytałam Twój wątek i przyznam, że Twoje osiagnięcia są inspirujące))
Miłego dnia Kochana!!!!
czekam na Ciebie Kochana i czekam
No to może zacznę od spowiedzi:
piątek: szedł super, wieczorkiem wypad do pubu wypiłam 3 kieliszki czerwonego wytrawnego wina i na koniec pół zapiekanki. Tej zapiekanki nie chciałam wziac bo nawet nie mialam wielkiej ochoty (duzą tak ale nie wielką), a ze byłam w towarzystwie głównie meskim i nie chciałabym za jakas wiecznie sie odchudzajacą idiotkę to wziełam z kumpelą na pół. Nastepnym razem nie bede sie juz takimi rzeczami przejmowac. Jestem jakas głupia, ze w ogole zwracam na takie rzeczy uwagę.
sobota: wszystko ok, nawet jeden posiłek ominełam, ale po południu poszłam do koleżanki i jej synka i poszlismy na spacer. Na spacerze weszlismy do kawiarni wziełam kawe i zjadłam kilka sztuk chipsów. Potem wylądowałam u innej kumpeli i obaliłysmy 2 butelki wina zagryzając to serem zółtym 17%, mozzarellą, camembertem i winogronem, pomidorem, ogórkiem kwaszonym. Niby nie tragicznie póki co ale tragedia była w niedziele ...
niedziela: od rana basenik na 7, potem piekne dietkowanie. Siora z facetem poszli do rodziców na obiad a ja w domu. Sama, samotna, zmarznięta pomimo właczonych kaloryferów. Nastepnei zrobiłam najgorszą rzecz pod słońcem. Spakowałam produkty na swój obiad i poszłam do rodziców bo samotnosc mi nie służy. Jak doszłam i zobaczyłam ze oni juz jedza to tylko odstawiłam swoje produkty i zaczełam jesc to co oni. Zjadłam 3 małe kotleciki z kurczaka i buraki. Potem była kawa i do kawy rogale mojej mamy roboty. Zjadłam 2. A potem wypiłam 2 kieliszki dębowej wódki zagryzając jakąś suszoną kiełbaska i mój brzuch powiedział dość!!! Zrobiłam to co mogłam zrobić - ruszyłam tyłek i poszłam do siebie. Niby tak reasumując nie było tego bardzo bardzo dużo ale ja juz nawet takich lości nie mieszcze. No i na koniec jeszcze koło 21 zaczełam robic obiad na dzisiaj i musiałam próbować jak smakuje wiec znowu kilka kęsów pieczonego mięska sie znalazło w moim brzuchu.
Dzisiaj czuje sie beznadziejnie mam takie wyrzuty sumienia, ze ryczec mi sie chce. Jak weszłam rano na wadze i zobaczyłam 94kg to myślałam, że rzucę sie na wyro i bede wyć. W sobote rano było piękne 91,8kg a teraz 94!!!!!! No cóz dzisiaj poniedziałek, nowy dzień, nowy tydzień, nowa bitwa ...
Plan na dzisiaj :
śniadanie: mięsko wieprzowe z warzywami (to miało być na obiad ale zmieniłam kolejnośc)
II śniadanie: 2 śliwki, jabłko, jogurt naturalny
obiad: pomarańcza, grejfrut
kolacja: galart drobiowy
To ja spadam. Wybaczcie, ze dzisiaj Was nie poodwiedzam, ale nie mam nastroju. Jestem mega beznadziejna.
Linunia - bardzo miło mi Cię widziec na moim watku i dziękuje za kawe. Jak patrze na Twoje kawusie to zawsze dostrzegam wyższość kawy nad gorącą czekoladą. Od kiedy na nie patrze w kawiarniach nie zamawiam czekoladyz bitą smietaną tylko kawy
Pimbolinka - dziękuję za kopy. Zawsze moge na Ciebie liczyc Kopy mi się należą i to bardzo.
Zakładki