Witaj Jado Nie sposób się z Tobą nie zgodzić, szkoda tylko, że takich rad nie dostałam na samym poczatku odchudzania ... Masz rację, rozsądniej byłoby zacząć od większej dawki kalorii, organizm za szybko przyzwyczaja się do nowej diety, ale cóż, już za późno - gdybym teraz zwiększyła ilość kalorii o te 500-600, miałabym wrażenie, że zaprzepaszczam to, co do tej pory osiągnęłam, że zamiast chudnąć, będę teraz stała w miejscu lub wręcz tyła, a że odchudzanie zależy także od naszego nastawienia, naszej psychiki, nie będę ryzykować, za to będę mieć ogromną nadzieję, że znajdę w sobie wystarczająco cierpliwości, by przeczekać okresy zastoju
Nie mogę jeść więcej niż 4 razy dziennie, nie jestem głodna, musiałabym w siebie wmuszać jedzenie, niepotrzebnie rozpychać żołądek, a tego nie chcę. Śniadanie jem koło 8, drugie koło 11, w okolicach 14 obiad i po 17 kolację - pasuje mi to idealnie i nie dam rady zmienić tego w przepisowe 5 posiłków
Mówisz, że leki nie pomogą?? Hmm, miałam nadzieję, że skoro niedoczynność tarczycy zakłóca metabolizm, to branie leków pomoże mu wrócić do właściwego poziomu, czyli przyspieszy w stosunku do tego, co było do tej pory... I naprawdę liczyłam na przemianę w wulkan energii, cóż, widocznie moominkiem będę nie tylko z nazwy, ale i z charakteru Ale skorzystam z pomysłu na drugie śniadanie, wtedy właśnie zaczynam właściwy dzień, więc może da mi to wystarczającego kopa
Od dawna się odchudzasz? Ciekawa jestem relacji osób, które ciągną dietę dłużej niż pół roku, mnie czeka właśnie takie długodystansowe odchudzanie i dobrze byłoby wiedzieć, co groźnego może mnie spotkać po drodze - może ustrzegłoby mnie to od kolejnych błędów Nie mam sił przedzierać się przez całe forum ani śledzić dyskusji na bieżąco, choć przecież każdy wątek jest bardzo ciekawy - fascynujące jest czytanie o zmaganiach innych ludzi, jak im się udaje wytrwać i przetrwać chwilowe załamania...
Powodzenia w odchudzaniu lub być może już w trzymaniu stałej wagi i dla Ciebie, i dla wszystkich puchaczy z forum
Zakładki