Cóż mogę napisać po tak długiej przerwie, pierwsze, co przychodzi to głowy, to banalne - życie znowu zrewidowało moje plany i marzenia... Z tym że nie znowu i nie tak do końca zrewidowało
Nowy rok przywitał mnie zamieszaniem na uczelni (tak, tak, jeszcze studiuję ), ciężką sesją, potem doszły poważne problemy rodzinne i kłopoty ze zdrowiem, a taka mieszanka jak do tej pory skutecznie kończyła moje próby odchudzania przywracając zrzuconą nadwagę z całkiem sporą nadwiązką. Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy weszłam niedawno na wagę i pokazywała ona 10 kilo mniej Więc jednak schudłam, jednak udało mi się w miarę sensownie pilnować diety, która choć prawdopodobnie była bliższa 2000 niż 1000, pozwoliła zrzucić kolejne kilogramy jednocześnie utrwalając ich stratę. Po raz pierwszy od 9 lat po 7 miesiącach od rozpoczęcia odchudzania ważę mniej niż na początku, a co ważniejsze - sukcesywnie mniej, bez tego nieszczęsnego wzrostu i spadku wagi.
Niestety, nie mam szans na dobicie do 65 kg pod koniec roku, o czym marzyłam rozpoczynając odchudzanie, ale z drugiej strony jestem bardzo zadowolona z tego, co do tej pory osiągnęłam, a świadomość, że po wakacjach na pewno będę ważyła blisko 80 (a jest to waga, którą ostatni raz miałam 9 lat temu), skutecznie dopinguje i po prostu cieszy
Zakładki