heh... dawno mnie nie było...
co u mnie? cóż... roztyłam się strasznie i jakoś ciężko mi wrócić do normalności i jakiegoś porządku w życiu - może po sesji, gdy zejdzie przynajmniej część napięcia - uda mi się wrócić do pionu.
poza tym - wciąż zakochana - ale mama nie akceptuje łukasza i to powoduje chyba największy stres w życiu ostatnimi czasy...
odchudzać się nie próbuję, bo to nie ma sensu - kolejna frustracja, że coś mi nie wychodzi :/ staram się trochę więcej ruszać, ale bez jakiejś większej regularności - zwłaszcza przy tych ciągłych zamianach pogody - więcej migren niż to warte
ale chyba czas wrócić na forum... bo bez niego ciężko o jakąś większą motywację...
Zakładki