Trzymam za Ciebie Bes kciuki!!
Trzymam za Ciebie Bes kciuki!!
No i zapomniałam o tek tacce napisac
Kupiłam ją w promocji w Albercie - kiedyś można było kupić za pare złoty za zebrane punkty - teraz niestety nie ma. Ale myslę że bywają w hipermarketach podobne (może ew. bez takiej miseczki, ale zawsz emożna coś dopasować innego
A dipy - ja zawsze biorę sos tzatziki Dr Oetkera, a ostatnio pojawiły się też inne dipy, ale ja wple tzatziki
No to jeszcze reklame zrobie
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Pozdrawiam
EMKR, dziękuję za odpowiedź no właśnie chyba sobie poszukam takiego cuda - bo czemu by nie? skoro lubię pogryzać czasem coś dobrego, to sobie muszę znaleźć lepsze to dobre i tę kiełkownicę też muszę jakoś dorwać :P ano właśnie - jak idzie uprawa?
Anikas, cieszę się, że Cię widzę u siebie od razu milej
dziś trzeci dzień dietki - więc może czas wreszcie coś konkretniej napisać. postanowiłam złapać byka za rogi i przez pierwsze cztery dni zastosować tzw. dietę lotników - podpatrzoną u siringi. oto ona:
oczywiście - jak to ja - wprowadziłam trochę modyfikacji. po pierwsze - jako że wstaję o 11, a kładę się spać ok 2-3 w nocy, to godziny są poprzestawiane. po drugie - wczoraj nie było wieczorem jajka - za to porcja owoców była razy 1.5 (no nie dziwcie się, że wolałam arbuza od jaja na twardo :P) po trzecie - dziś nie było 300g owoców, a po prostu jeden banan (brak czegokolwiek owocowego innego w domu :/)Zamieszczone przez siringa
tak więc kończę już trzeci dzień - popijając herbatkę z dzikiej róży z jabłkiem - i zastanawiam się, co dalej. bo tak jak byłam pewna, jaki będzie początek - tak dalszy ciąg wciąż nieznany. a wymyślić coś muszę - bo od piątku będę codziennie w pracy po 6h (w niedzielę nawet 9h) - i tak przez 7 dni. jedno jest pewne - odpada dalsze ciągnięcie tego co teraz - bo jakby nie patrzeć 800-860kcal to racja głodówkowa dla mnie.
zastanawiam się nad tym wszystkim już długo. i nie wiem do końca, co robić. próbowałam już wielu rzeczy - jedne działały - inne nie. i wypadałoby wyciągnąć z tego jakieś wnioski. pierwszy, jaki się nasuwa, to ten, że powinnam znów zacząć jedną z diet, które przyniosły skutek. po jakimś czasie jednak zapytałam samą siebie - gdzie ten skutek? skoro były odpowiednie, to czemu rozpłynęły się gdzieś, a ja znów przytyłam? tak więc odpada wszystko, co już było - zero kombinowania, że czegoś mi jeść nie wolno albo można w jakichśtam proporcjach. nie mam już siły kombinować, co robić, gdy w domu nie ma odpowiednich rzeczy. kalorii liczyć mi się nie chce - ale chyba jednak na początku będę musiała - albo przynajmniej spróbuję poszukać zamienników dla wysokokalorycznych produktów. poza tym - żołądek się skurczył i wypada z tego skorzystać - toteż spróbuję jeść mniej posiłków o w miarę stałych porach i max 400g.
zobaczymy, co z tego wyjdzie. chciałabym, żeby wyszły kilogramy. i sobie poszły. na zawsze.
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Bes ja sama uczę się po prostu MŻ.. mniej jeść, zdrowiej jeść.. taka nauka tak naprawdę na całe zycie.. odrobiłam wszystkie stracone kg teraz już nie chcę tyć więcej, ale powoli na nowo je zgubić ale skutecznie i na zawsze!! moim zdaniem MŻ i zadna inna droga..
zresztą to jest to o czym piszesz.. mniejsze porcje, niskokaloryczne posiłki, dużo warzyw i owocki, bez słodyczy najlepiej, ograniczanie węgli.. będzie dobrze!
pozdrawiam
qrcze - napisałam taki dugi post i sobie skasowałam jakimś skrótem. grrr... no to jeszcze raz :P
czas na małe podsumowanie.
efekt 4dniowej diety lotników : spadek wagi z 107.2 na 103kg do tego:
* skurczony żołądek
* o wiele lepsze samopoczucie
* więcej energii
od piątku do diety wprowadziłam węglowodany. miało być stopniowo - wyszło troszkę inaczej, ale kontrolowanie może to i lepiej, bo organizm powoli zaczynał się dopominać o więcej energii. efekt? w sobotę rano waga ok. 103.7kg - tak więc całkiem dobrze, bo i tak założyłam, że na początku skoczy w górę - chociażby dlatego, że jelita znów się zapełnią
weekend u Mojego Ukochanego - trochę się bałam tego pod względem jedzeniowym - ale wszystko się udało w sobotę mama Mojego zrobiła na obiad wielgachne kotlety schabowe w panierce + ziemniaki + mizeria. i teraz UWAGA!!! mimo że Łukasz i tak nałożył mi mniej niż zazwyczaj - to otrzymał ode mnie w prezencie jeszcze pół kotleta i połowę ziemniaków - jestem z siebie dumna w niedzielę na śniadanie zjadłam wielki kubek muesli owocowego - spora porcja, ale wstałam po 12, a poza tym to była niedziela i w ramach limitu pozwoliłam sobie na odrobinę łakoci (muszę przyznać, że jakakolwiek tląca się gdzieś chęć na słodkie minęła ) na obiadek wróciłam już do siebie - czyli pierś z kurczaka pieczona w sosie pieczarkowym + gotowana fasolka szparagowa zielona - pycha!!!
dziś rano waga pokazała: 102.7kg
tak więc - jak widać na załączonym obrazku - jestem na dobrej drodze do celu najpierw dwucyfrówka - wiadomo :P myślę, że jak dobrze pójdzie, to w połowie sierpnia powinna być - zobaczymy :P
kolejny cel? cóż... 20 września mam urodzinki - chciałabym do tego czasu ważyć jak najmniej - oczywiście w granicach rozsądku. nie stawiam sobie konkretnego celu, ale na pewno fajnie byłoby się zbliżyć do 8 z przodu. który dzisiaj? 23? to mam 2 miesiące - więc powiedzmy, że do urodzin chciałabym zejść poniżej 95kg. realnie? myślę, że tak. więc do tego będę dążyć. O! :P
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Hejka!
no widzę ze jednak zakasałaś rękawy
Podobno "połowy dzieła dokonał kto zaczął" więc trzymam kciuki za tą drugą połowę
A tak swoją drogą - co to jest ta dieta lotników - brzmi cokolwiek drastycznie, a może tylko mi się tak kojarzy
Pozdrawiam
wkleiłam ją kilka postów wyżej :P zdecydowałam się na nią, bo właśnie potrzebowałam jakiegoś w pewnym sensie drastycznego rozwiązania na początek - żeby się wreszcie wziąć. i zadziałało
a tymczasem mykam do pracy
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Droga bes swietnie ci idzie !!! moim zdaniem sa realne szanse na zrealizowanie twojego planu do września. Będę trzymała kciuki za twoje spadające kilogramy!
Trzymaj się dzielnie !!!
właśnie siedzę w pracy (koleżanka mi załatwiła umowę zlecenie w Lucasie - niby malutko godzin i mało kasy za to, ale zawsze kolejny papier)
no więc siedzę tu i nawet mi się tak jeść nie chce - pewnie to trochę złudne, ale coś tam sobie w międzyczasie pogryzłam i o 15 jak skończę pracę to coś więcej dojem - zresztą nie planuję dziś wcześnie iść spać, więc myślę, że spokojnie przebiję tysiączek
a z tych mniej dietowych spraw... dziś dzień zabawy moim Nowym Najpiękniejszym Ukochanym Ciapkiem (czyt. etap drugi: wgrywanie gier i etap trzeci: konfiguracja Debiana i zgrywanie danych z peceta, który w spadku przechodzi na firmę mojego taty)
pozdrowienia ze stanowiska Lucasa
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
ehh... wczoraj wyszło tak średnio na jeża - jako że po pracy pojechałam do Łukasza i w pewnym sensie byłam skazana na los - było tak sobie, bo na obiad były kotlety schabowe z chlebem :/ odpuściłabym sobie, ale byłam tak bardzo głodna, że uznałam, iż to zupełnie nie ma sensu - lepiej raz zjeść więcej - niż raz się "zagłodzić", a potem objadać ileś dni. generalnie bilans dnia wczorajszego wyniósł ok. 1600kcal - jakby nie patrzeć to wcześniej założyłam dziennie 1500-1600, więc się zmieściłam :P chociaż poprzednie dni to było średnio 1200-1300, ale to nic. jest dobrze.
dziś na razie na koncie mam ok. 400kcal za śniadanko - wydawałoby się malutko, ale weźcie pod uwagę fakt, że wstałam jakoś o 13:40 czy coś masakrycznie późno, ale dobrze mi zrobił taki długi sen - psychika się trochę zregenerowała i nawet taka okropna pogoda nie jest mi w tej chwili straszna :P
tak się zastanawiam, co dziś zrobić. najlepszym planem wydaje się być całodzienne byczenie się w łóżku z ciapkiem na kolanach, ale chyba jednak ruszę się trochę - porobię chociaż porządek w zeszłorocznych notatkach w końcu już miesiąc minął od sesji, a ja wciąż się za to nie zabrałam :/
trzymajcie się dzielnie
STARY WĄTEK | NOWY WĄTEK --> PODSUMOWANIE ROKU 2008
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Zakładki