-
Triskell, chyba Twoje pogrożenie pomogło - bo waga trzyma się znów w okolicach 93-93.5kg
może nie jest to zadowalające, ale na pewno lepsze niż +1kg dziennie (wciąż mnie zastanawia skąd się tamto wzięło :/)
Mort, a mi właśnie w czasie ferii prościej - bo jestem w domu, a wtedy posiłki rozsądnie rozplanowane, czas na ćwiczenia i troszkę spokoju 
u mnie ostatnie dwa dni do kitu - zwłaszcza dzisiaj - kumpela miała dziś urodziny i zaprosiła mnie do pizzerii - i tak sie nawpylałam, że boli mnie żołądek - fakt, że objętościowo najwięcej zjadłam surówek - ale bez frytek i de vollaille'a się nie obyło
ehh... cała ja...
ale jutro wracam na zdrową drogę 
jedno mnie cieszy - znów zaczęłam więcej pić - na razie nie wody, ale herbata też nie jest taka zła - zwłaszcza, że sporo ziołowych i pu-ehr
jest wreszcie SI w tej kwestii 
a właśnie - zrobię sobie jeszcze zieloną herbatkę przed snem - na przeprosiny dla żołądka... może da się jakoś ubłagać...
-
ło matko Bes gdzies Ty polazla
zebym ja Cie musiala tu szukac na 3 stronie ??
pozdrowionka, daj znac co u Ciebie. mam nadzieje,ze zdrówko dopisuje a i walka z sesją idzie dobrze 
udanego tygodnia
-
Frytki, de volaille i sałatka... w pizzerii???
Jakieś dziwne te pizzerie u Was
Cieszę się, że postraszenie wagi poskutkowało. Jakby jeszcze trzeba było ją postraszyć, to daj znać
Uściski
-
Bes popzdrawiam cielutko i zycze udanego tygodnia
-
ło matko! trzecia strona?? co to się porobiło...
u mnie kicha... wczoraj dzień zaczął się bardzo stresowo - pierwszy raz w życiu poważnie pokłóciłam się z matką i planowałam już nawet się spakować i wynieść z domu :/ skończyło się zjedzeniem 5 czekolad i kilkunastu batonów
najgorsze jest to, że nie zauważyłam, kiedy one się przy mnie pojawiły i kiedy zniknęły
za to teraz jak patrzę na jedzenie - zwłaszcza na słodkie - to odruch wymiotny murowany :/
najgorsze, że to wszystko pójdzie mi w tyłek
-
za te czekolady i batony to niewatpliwie sie lanie nalezy
ale moze dzieki temu napadowi obzarstwa na nie bedzisz miala przynajmniej na jakis czas jadłowstret na czekoladopodobne rzeczy....
mam nadzieje,ze z mamą juz sie jakos dogadujecie...
ja jestem poza domem to tych kłotni tylu nie ma bo i powodow nie ma, bo czego oczy nie widzą tego sercu nie zal jak to mawiają.... ale minuty ciszy przez telefonem nam sie zdarzaja a i owszem... ale to chyba wszystko jest normlane.. nigdzie nie jest idealnie, kadzy z nas to indyidualna jednostka, idywidualne potrzeby, oczekiwania... juz tak nam ten świat stworzyli a my takie male w nim pionki....
pozdrawiam cieplutko, trzymam kciuki za dietkowanie.. masz zakaz tykania czekolda i batonów
buzki
-
nawet siłą mnie nikt nie zmusi, by ten zakaz złamać :/
-
koszmar - teraz cokolwiek bym nie jadła doprowadza mnie do mdłości - i nawet pieczona pierś kurczaka wydawała mi się obrzydliwie słodka... chyba czas na kolejne kubki herbaty...
do tego jutro egzamin z brygady RR - a ja nie potrafię się zmusić, by chociaż przeczytać skrypt - nie mówiąc o nauce - poprawka murowana
nie wiem, co się ze mną dzieje...
-
piers z kurczaka slodka...
mam nadzieje,ze to chwilowe i szybko przejdzie....
co do nauki... tyz mam problemy z mobilizacją..... a tak chciałabym teraz pozdawac te egzaminy w I terminach a potem sie już tylko pastwić z obiektówką, bo tu sie nawet nie łudze, że I termin zdam... za mało czasu bedzie i wiedzy
pozdrawiam...kopniaka na szczescie posyłam i powodzenia
-
jak jutro nie zdam to płakać chyba nie będę - bo to dopiero pierwszy egzamin i do tego ten najcięższy :/ (w ogóle kto wymyślił, żeby różniczki z dziekanem zrobić na początku?? paranoja)
gorzej jak w sobotę się nie uda...
idę już sobie, bo mi się płakać chce jak widzę opis na gg mojego Słonka... a może już nie mojego?...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki