-
Witam prawie północnie (ech, ja tak nie po polskiemu. W sensie: godzinę mamy już późną. Nie wiem jak u Was, ale u mnie czas na forum wyświetlany ma niewiele wspólnego prócz daty z rzeczywistością...)
Dziś krótko (stosunkowo), bo jutro rano na 7(!) do pracy. Co prawda przy takiej ładnej pogodzie pracy nie mam za wiele i generalnie z tych 8 godzin stricte przepracowuję ok. 3-4, niemniej siedzieć trzeba :/
Spać mi się kce znowu. Wczorajszy dzień pozytywny, wieczorek wyjątkowo fajnie spędzony, spacer na błonia, potem pół nocy przegadane (i nie tylko ) z mym kochaniem. Butelka wina afrykańskiego białego półsłodkiego obalona :P, na kolację było 2,5 parówki małej (a przez cały dzień warzywka, owoce, jakiś jogurcik i całe opakowanie 100g wafli ryżowych - ok. 300kcal, jak to ryż :P). Wino przepyszne, na szczęście sączyłam powolutku a misie moje dość szybko, więc pewnie wypiłam ok. 1/3 litra. (wiem. i tak sporo. ale od czasu do czasu nie zaszkodzi).
Dziś też pozytywnie, choć - jak pisałam - niewyspana jestem. Ale ostatnio coraz ciężej mi opanować "ataki jedzeniowe" i głód. To w związku z napięciem i zdenerwowaniem. Na szczęście, jak już pisałam u dolinki bodajże - moja lodówka i szafy nie zawierają "niebezpiecznych" produktów, więc nawet jeśli się objadam, to niskokalorycznie i zdrowo Dziś na przykład melon zielony - natchnienie pod wpływem C.
@ nadal nie przyszła, oby jednak się zjawiła; nie mam nic przeciwko zostaniu mamuśką, ale niekoniecznie teraz... Mam nadzieję, że to tylko sesyjny stres... Teoretycznie powinnam oficjalnie się ważyć jutro, ale zdaje się że waga raczej średnio chce się ruszyć w stronę 74... przynajmniej nie idzie w drugą...
Trzeba się jeszcze trochę pouczyć. Ale już nie dziś, nie dam rady, zasnęłabym nad notatkami...
Ivettku, wolę "świadomie" zdecydować o konsumpcji pizzy :P niż potem wyrzucać sobie, jaka to ja zła i niedobra jestem ulegając zachciankom i wcinając fastfoody Karnetu zazdroszczę, muszę nad czymś takim na wakacje pomyśleć (trzeba będzie się po Tarnowie rozejrzeć, bo tam lipiec spędzam). Miłego basenowania zatem :P
Cauchy, fajnie, że już się "zAGieHowała" :P Nas, kobiet na AGH mniej jest, więc każdy *nowy*nabytek* na wagę złota (ok, z tym mniej przesadzam, wiem, że zależy od wydziału / kierunku. Ale u mnie na przykład - 6 kobiet, 110 mężczyzn ) Na basenik wspólnie - chętnie :P hehe, w końcu po coś nam go wybudowali! :P
Dolinko, dziękuję! Dzięki za wizytę i mam nadzieję, że u Ciebie też kryzys minie i będzie wszystko w porządku.
Dobranoc wszystkim! Pozrawiam. I udanego tygodnia życzę!
-
tez to zauważyłam, że forum, żyje wcześniejszymi godzinami niż my
ale podobno szczęśliwi czasu nie liczą
tez u mnie ma zawitać na dniach @ ehhhh będzie zmowa jajników na forum hehe i u mnie jest tak, ze przed @ moja waga idzie w góre pewnie to wina zatrzymania się wody w organizmie, ale zaraz po @ spada szybciutko w dół hehe
dobranoc i kolorowych snów życzę
-
Ammy przesylam buziaczki i usciski...............
-
aj , z tymi atakami to porazka!!!!!! ale wbijam sobie Twoje słowa do glowy i w razie czego zabieram się za owoce i warzywa DO BÓLU!!!!!!!!!
:P :P :P trzymaj się dzielnie !!!!!!!!!!!!!! :P :P :P
-
Mmm winko też bym się napiła ;D A co do @ to pewnie Twój organizm tak zaragował na dietę i pewnie trochę Ci się terminy pozmieniają.. Ja np czekałam na swoją 2 miesiące ;D
-
Dzięki za pamięć AmmyLee. Właśnie też mnie dręczą ostatnio stresowe napady. Jutro będzie apogeum i mam nadzieję, że zaczną mnie opuszczać. Rozumiem Cię więc doskonale. I jak tam Twoja @???
-
Witaj Ammy
a co ty masz za prace ze Cie nudzi haha??
pozostaje mi zyczyc szybkiego pprzebrniecia przez sesje by znikło zdenerowanie i zagladanie do lodówki
co do @ ja tez m-c temu spoznila mi sie ..a spowodowane to bylo nerwami. Wiec spokojnie napewno i ciotka przyjdzie do Ciebie
pozdrowka:*
-
Witam drogie kobietki
zagruba, heh, szczęśliwi :P fakt, forum to musi być szczęśliwe, że ma takie niesamowite członkinie :P Waga w górę przed okresem to faktycznie ponoć norma, ja niemniej u siebie raczej żadko to obserwowałam. Tym razem jest inaczej :/ Ale afkt, czuję opuchnięcie tu i ówdzie
Anniu, dziękuję za odwiedzinki. Również ślę uściski i przepraszam, zdaje się że dziś przez przypadek nie wpadłam do Ciebie i Cię nie odwiedziłam, a teraz już lekko padnięta jestem i nie dam rady...
Dolinko, heh, może lepiej nie do bólu :P no chyba, że ból sprawia Ci przyjemność (jak to się zowie? masochizm? ) Trzymam się, trzymam. I nawzajem, wiem, że już u Ciebie lepiej :P
Ivett, winko - zapraszam, mam jeszcze musujące białe z sokiem truskawkowym :P czeka na jakąś okazję... A co do @ - fakt, reakcja organizmu na wiele złożonych czynników. Tylko cholera kiedyś kiedy parę dni się @ spóźniał, to nie było zmartwienia, bo dzieci z powietrza się nie biorą Odkąd jest miś i małe szaleństwa nie wtedy co trzeba to obawy nieco się zmieniają :P
Tia, cieszę się bardzo, że jesteś spowrotem. Stres to taki niefajny kawałek naszego życia, mimo iż czasem daje fajne kopy motywacyjne... Za Twoje jutro trzymam kciuki, będzie dobrze!
Szczuplaku, w TP sobie pracuję. Ogólnie - obsługa posprzedażowa usług multimedialnych. W tym moemencie - multipakiet tp. Generalnie ilość pracy zależy ściśle od ilości zgłoszonych problemów. A jak piękna pogoda, to ludzie nie siedzą przed kompem/tv i nie szukają problemów zwykle, więc i w pracy się nudzę ale sama w sobie praca ciekawa. Co do lodówkozaglądania to choroba ta w przypadku mym występuje w wersji niegroźnej, albo groźnej co najwyżej dla poziomu zimności lodówki - ja ją wietrzę, nie wyciągając z niej zwykle niczego choć dziś, przed chwilą (1:20) zlitowałam się nad końcówką melona
A teraz słów kilka: dzień zapracowany, tj.: nudy jak i wczoraj, niemniej te 8 godzin do 15 trzeba było przesiedzieć. Tj. trochę podrzemamalam z nogami na krześle, sporo gazeta.pl poczytałam, pogadałam z kolegami po fachu... Po przyjściu (znów spacer blisko godzinny) byłam tak zmęczona upałem i znów niewielką ilością snu, że po prysznicu poszłam lulu. A! w międzyczasie @ przybyła, czyli zosatnie mamuśką na trochę odkładam :P [taki anty-prezent dla mego misia na dzień ojca :P ]
Jedzenia dziś niewiele, ale za to konkretne, sporo białka. Nie wiem, czy uzbierałby sie tysiąc kcal, niemniej upał + lekkie bóle w stylu PMS nie zachęcały do objadania się.
Waga - pozostaje 75 kg, niestety. Czuję, że spuchnięta nieco jestem, piersi obrzmiałe bolą, brzuch wzdęty :/ jeszcze maksimum kilka dni i przejść powinno, niemniej nie liczę na jakiś większy spadek i chyba powoli będę musiała pogodzić się, że 73kg do końca czerwca raczej nieosiagalne. Trochę to nie fair, zwłaszcza, że ten tydzień miałam tak ładny ruchowo, basen, dłuuugaśne spacery, żadnych wpadek, praktycznie cały bez słodyczy... Cóż, taki już los dietkującej kobiety
Ok,ok, spać idę, już nie marudzę. Stres trochę spadł, więc źle nie jest. Dziś na meczu hiszpańsko-włoskim gadałam ponad 2 godzinki z moim misiem. Taka metafizyczna ta rozmowa była, mniam, to się powymądrzałam :P
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję, że jesteście!
-
Po okresie na pewno waga Ci spadnie, więc się nie załamuj.. @ nie trwa wiecznie, więc myślę, że plan 73 do końca września jest bardzo prawdopodobny I może z miśkiem tak nie szalej, bo co miesiąc będziesz przeżywać takie sytuacje
-
wcale te 73 nie sa az tak nieosiągalne!! po @ pewnie 1 kilosek zeskoczy!!!a dzis dopiero 23 :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki