Witaj AmmyLee!
Z dietą zaczynam sobie radzić - głównie dzięki wadze kuchennej i tabeli kalorycznej
Tłustych rzeczy nigdy nie lubiłam więc z nimi nie było problemu.
Za to tyłam głównie przez słodycze, które uwielbiam a poszły w definitywną odstawkę (jedyny wyjątek to lody - z powodu zbliżającego się lata; ale nie częściej niż raz w tygodniu 1 kulka i to owocowych - najlepiej jabłkowych -- moje ulubione to te najbardziej kaloryczne czyli czekoladowe, orzechowe...)
Z pieczywem też był pewien problem, a to dlatego że pieczywo piekę sama i to baaaardzo dobre Jest bez zbednych śmieci i wypełniaczy spulchniaczy czy innej chemii. Za to mogę dorzucić co mi pasuje - ziarenka, zioła Dodatkowo jest dużo bardziej sycące - 1 kromka zastępuje 3 kupne.
Wczoraj policzyłam wartość kaloryczną - 216 kcal w 100 g (1 kromka waży ok 75-80g)
No ale ten chlebek będzie rarytasem, a na razie jem wase żytnią.
Ruch sobie dziś zafundowałam - 1,5 godz na słońcu - efekt - trochę się podpiekłam
Z autobusu nie zawsze mogę zrezygnować - zwłaszzca jak się spieszę do pracy.
Za to nigdy nie jeżdżę windą choć mam taką możliwość
Nie wiem co by tu jeszcze wymyślić, waga na razie ani drgnęła ani o 0,5 kg, a mam za sobą 5 dzień odchudzania
A może to błąd ważyć się codziennie? Moze powinnam tylko 1-2 razy w tygodniu?
Zakładki