-
Bellus, strasznie smutno mi sie zrobilo czytajac Twoj poscik. Doskonale wiem, jak sie dzisiaj czujesz i ze czulas sie juz paskudnie zaraz po wczorajszym obzarstwie. Czy probujesz wizualizowac sobie przed atakiem to co bedziesz czula po nim? Powiedz mi dokladnie jak dochodzi do tego ze tracisz kontrole nad soba, co czujesz przed i w trakcie, czy zauwazylas ze dzieje sie to w konkretnych sytuacjach (nuda, stres, zlosc?). Sorry, ze tak draze ale wydaje mi sie ze cierpie na cos podobnego, na razie nad tym panuje.
Szkoda tego dnia, ale dobrze ze walczysz dalej.
-
ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA DIETKOWEGO
-
Oj, chyba gryzoniek butki do kopania będzie musiał odkurzyć Belluś, proszę nam tu więcej na potwory w kalendarzu nie zapracowywać sobie. Było dziś solidne śniadanko?
A tak w ogóle to już się tego grudnia nie mogę doczekać... no dobra, miałam się nie cieszyć za wcześnie, więc ja już pyszczek w ciup i czekam
Uściski i życze lepszego dnia... i następnego... i następnego
-
Szkoda tego dnia, nie dziwię się, że jesteś wściekła
Ale naważniejsze to nie popaść w marazm i przerwać dietę. Dziś jest nowy dzień i powrót do zdrowych nawyków żywieniowych. Więc uszy do góry i walczymy dalej
Pozdrawiam serdecznie
-
Nie wpieprzę nawet łyżeczki tych lodów
Dziękuję Rewelko :P :P :P
-
Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie dałaś się "złym mocą" To ty decydujesz co jesz,a nie jedzenie decyduje za Ciebie. Te lody to kolejne fałdki tłuszczu na udach, czy brzuchu. Po co Ci one? Za mało masz? Po co kolejne kiloski do rzucania. Bo przecież chcesz się ich pozbyć. Ja to wiem. Z całych sił w Ciebie wierzę. Jestem z Tobą. Wystarczy sms, a ja już Ci wybiję z głowy i z dupy te pomysły słodyczowe Trzymaj się i nie daj się głupawce.
i zakoniam z całych sił
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[/i]
-
Hej Izuś
czekam na raporcik z dnia dzisiejszego.. cieszę się, ze byłaś dzielna.. sporo nas ta walka kosztuje.. ale UCZUCIE DOBRZE PRZEDIETKOWANEGO DNIA JEST CUDNE.. dziś go doświadczam, bo za mną 3 dni na plus i chyba znów siły wracają.. dałam sobie ostatnią szansę..... mam nadzieję, ze tego nie zmarnuję....
buziaczki Izunia bądź dzielna
-
Belluś, gratuluję odłożenia tych lodów. Naprawdę, w niczym one nie są Tobie potrzebne, smaku w pyszczku już po 5 minutach nie będzie, a tłuszczyk pozostanie.
Cieszę się i czekam na sprawozdania z tym razem już bezwpadkowych dni
Uściski
-
Witam kochane laseczki.
Bardzo dobra wiadomość, to taka, że dzień był bardzo dobry dietkowo. Jednak tak naprawdę, to nie za dużo w tym mojej zasługi, lecz naszej ukochanej Rewolucji. Trzymałam się bardzo ładnie, aż do późnego popołudnia, a potem znów zaczęło mnie nosić, na nic się zdały własne przekonania, że nie mogę sobie pozwolić na lody, zaczęłam nawet liczyć kalorie, że zjem lody, a potem poćwiczę, albo że jeszcze tylko dziś zjem, albo tylko połówkę, no dobrze tylko łyżeczkę, i tak na okrągło, ciągle to samo. Miałam już loda na kolanach, łyżeczkę w ręce i chciałam szamać, kiedy pomyślałam przez ułamek sekundy, że muszę do kogoś zadzwonić, bo inaczej to koniec ze mną. I jak ten skomplący szczeniak zadzwoniłam do Rewelki, dając jej 5 sekund na przekonanie mnie, że mam nie zjeść tych lodów. A ona jak na mnie z tym zimnym prysznicem nie ruszyła, jest po prostu rewelacyjna, natychmiast kazała mi otworzyć okno, wypieprzyć lody, i mi jeszcze nagadała. :P :P :P Jak ja się cieszę, że do niej zadzwoniłam! :P :P :P Dlatego pojawił się wpisek na wątku z moim przyrzeczeniem, że nie wpieprzę tych lodów. Za to nie mogąc usiedzieć spokojnie, poszłam spać już przed 20.00 i dopiero wstałam. Nawet nie wiedziałam, że tyle snu potrzebowałam. Dziękuję Rewolucjo za pomoc!!! :P
Zatem wczoraj było wszamane:
X Kawa (bez cukru) 1 5,00
X Pierś gotowana średnio 100g 1,5 202,50
X Papryka surowa zielona średnio 100g 0,6 10,80
X Cebula siekana surowa średnio 100g 0,25 9,00
X Pieczarki surowe średnio 100g 1,03 15,45
X Pomidory surowe średnio 100g 0,39 6,63
X Koperek pęczek 90g 0,1 1,60
X Pietruszka natka pęczek 80g 0,1 1,00
X Maslo Extra Garwolin porcja 100g 0,1 74,80
X Cukier czubata łyżeczka 10g 1 40,00
X Kopytka z serem porcja 100g 4 620,00
W sumie kalorii: 986,78
Śliczny wynik, dzień na plus. :P Jednak jest mi bardzo ciężko bez pieczywa, mojego smacznego ciemnego pieczywa, no i bez napoi, które jednak jakoś można owocowymi herbatkami zastąpić, ale to pieczywo. Dałam sobie słowo, że nie tknę go do poniedziałku, to spróbuję nie tknąć, zobaczymy, jak będę się z tym czuła nadal.
Wczoraj córuś miała występ w przedszkolu, wypadła bardzo rozkosznie, choć jest najmłodsza. Była śliczną Chinką, niestety zdjęć nie udało mi się zrobić, tylko nakręciłam film, a ponieważ to cyfrówka, więc jak będę miała pod ręką kogoś, kto mi powie, jak zrobić zdjęcie z filmu, to wam wkleję. Jutro zaś córuś jest królikiem śpiewającym po angielsku, jakoś jestem pewna, że to jej pójdzie jeszcze lepiej. Uielbia śpiewać, tańczyć, występować, mówić wierszyki - taka mała artystka. :P
Synuś zaś u babci zaczyna w końcu pokazywać, co potrafi. Babcia myśli, że on to takie spokojne, ułożone, kochane dziecko, ale ja wiem, co on potrafi. I tak długo wytrzymał w pozie grzeczniaka. Z drugiej strony jest za bardzo wrażliwy, czuły emocjonalnie, wszystko potrafi empatycznie przeżywać. Obecnie płacze nad martwymi żuczkami, i ciągle pyta biedną babcię, czy ona musi iść do nieba, tak jak te żuczki.
Zobaczcie, jakie rozkoszne zdjęcie. :P Zakoniam się dalej. :P :P :P
Triskelku, zatem zaliczyłam dzień, troszkę mnie martwi, że nie poradziłam sobie sama, mam nadzieję, że dziś nie będę miała takiego kryzysu. masz rację, że zjem, a potem śladu po śmaku nie ma, ale za to zostaje tłuszcz. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, że odstawiłam pieczywo, dwoma kanapkami potrafiłam się obronić, przed większymi nawet napadami głodu, z drugiej strony zostaje więcej miejsca na warzywa czy owoce. To jeszcze tylko kilka dni, więc spróbuję pociągnąć bez mojego ulubionego węglowodanu. Zapomniałam Ci napisać, że powinnaś u nas wszystko kupić do sushi, moja koleżanka mocno w nim zasmakowała i przyrządza sobie różnorodne warianty, choć narzeka, że drogie. Jednak jakie zdrowe. Naprawdę chcę już się cieszyć, że masz ten bilet w ręce. :P
Anikasku, czytam, że Ty też walczysz dzielnie o każdy godzinkę dnia. Mnie tym razem idzie straszliwie ciężko, mam przekonanie, że chcę, pragnę się skurczyć, pozbyć tłuszczyku, staram się bardzo, jednak takie głupawki jak wczorajsza potrafią mnie z równowagi wytrącić. Może to był taki kryzys, bo przecież nie chciałam spitolić dwóch dni pod rząd. Muszę się jeszcze bardziej przyłożyć, i to nie do całego dnia, ale do tych wieczorów, muszę znaleźć na nie jakiś silny sposób, bo inaczej tylko bardzo się męczę. Cieszę się, że wracają Ci siły, zatem nie daj się sama sobie! :P
Rewolucjo, ogromnie Ci dziękuję i przepraszam, że tak zadzwoniłam do Ciebie, to był jakiś impuls, jakby ostatnia deska ratunku i musiałam Cię zaskoczyć. Bardzo mi pomogłaś, dostałam więcej niż się spodziewałam, naładowałaś mnie bardzo do niepoddawania się. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła Ci się jakoś odwdzięczyć, choć niekoniecznie ratując Cię od wszamania czegoś niedietkowego. Czuję, że ten wczorajszy wieczór był taki decydujący o następnych kilku dniach, dziś wiem, że powinnam dać sobie radę już przez jakiś czas, liczę, że to będzie dłuższy czas. :P Loda jednak nie wyrzucam przez okno, zostawiłam go, chcę z nim stoczyć drugą rundę, i tym razem wygrać z pełną świadomością, pełnym zaangażowaniem, chcę poczuć do siebie odrobinę szacunku i w ten sposób się wzmocnić, wiem, że ryzykuję bardzo dużo, ale choć dziś będzie ciężko, to jednak to mnie wzmocni na kolejne dni. Wiem, że dam radę, muszę sobie to udowodnić! Dziękuję, że jesteś, i że zakoniasz. :P A te panie, ..., chyba jednak nie chcę tak wyglądać.
Solvino, no wczoraj była ostra jazda, cholernie ostra jazda, może to był szczyt kryzysu, a ponieważ przetrwałam, to dziś powinnam być silniejsza. Postaram się, jak tylko mogę, bo właściwie nie mam innego wyjścia, jeśli tylko chcę zrealizować swoje plany, a to jest niemal równoznaczne z realizacją swoich zamierzeń. Każdy dzień dobry dietkowo powoduje, że szyciej spełniam swoje marzenia! Trzymamy się zatem bardzo mocno tej dietkowej jazdy. :P
Hi, miły był do 17.00 a potem tak jakoś było ciężko, bardzo ciężko. Dziś powinno być tylko lepiej. :P
Buttermilk, dziękulce przogromne za zdjęcia, napisałam Ci mailikiem komentarz do nich. Niestety, przedwczorajsze obżarstwo wyzwoliło jakieś dzikie myśli u mnie, ciągoty do niedietkowego. Jednak wczoraj było bardzo dobrze raportowo, więc powinnam dziś sama się uporać z tą głupawką. Zresztą jak tylko przekroczę te magiczne 95, to powinnam poczuć wiatr w żaglach, bo u mnie tak zawsze 95 i 84 były takimi jakimiś dziwnie złośliwymi pomiarkami wagi. Muszę po prostu przekroczyć ten próg i dalej pociągnę już mniej męcząco i z większym zapałem. :P A jak tracę kontrolę, to wiesz - to ułamek sekundy, moment, kiedy wogóle nie myślę, kiedy jest mi wszystko jedno, nie czuję wtedy nic, nawet wyrzutów sumienia, czy nawet to że stracę wyparowane przed momentem kiloski, po prostu jestem zawieszona w czasie i w bycie. Mam to najczęściej, wtedy, gdy pojawia się stres czy coś nieoczekiwanego, to tak jakbym wycofywała się z życia, chowała w jakiś niedostępny dla innych, tylko dla mnie obecny świat, a potem wyjście z tego świata tak boli, tak straszliwie boli. Wczoraj akurat spojrzałam na mój kalendarz (oczywiście z koniem), pomyślałam o koniach i ściągnęły mnie na tyle, żeby do Rewelki zadzwonić. Naprawdę miałam już loda przed sobą a w ręku łyżeczkę, już jak usłyszałam pierwsze jej słowa, to parzyła mnie ta łyżeczka jak diabli, było mi tak wstyd przed nią, ale wiedziałam, że to mi pomoże. Wiem, że to z czym walczę jest w głowie, dlatego muszę posprzątać odpowiednie w nim szufladki, nie mogę sobie sama z tym poradzić, ale jednocześnie nie mam zaufania do żadnego psychologa, za dużo ich znam, za dużo o nich wiem. Jednak jestem pełna dobrej myśli, że dam radę, teraz nauczyłam się już prosić o pomoc i może choć sama, ale wśród ludzi uda mi się pokonać to licho niedietkowe co we mnie jest. :P :P
Stopcia, w moim przypadku odwyk to za mało, ja muszę jakoś wytępić całkowicie z siebie tego cholernego potwora, co mnie namawia do obżarstwa, kiedys juz udało mi się go zamknąć w ciasnej klatce i nie wypuszczać przez bardzo długo, teraz znów cieszy się wolnością, ale ja go zagonię znów do tej klatki i zamknę na tysiące kłódek. Wierzę w to głęboko, bo inaczej byłoby mi bardzo trudno walczyć o siebie. Mam już serdecznie dość efektów jojo, których zrzucanie boli podwójnie, nie chcę już cofać się, chcę iść do przodu, tak abym była z siebie zadowolona i czuła najzwyczajniej w świecie życie, cieszyła się nim i każdą jego chwilą. :P
Dziewczyny, miłego dnia życzę!
-
Hehe, już miałam zapytać, czy przed wyrzuceniem tego loda przez okno sprawdziłaś, czy nikt nie przechodzi ulicą... ale doczytałam w odpowiedzi dla Rewolucji, że jednak nie wyrzuciłaś, więc przechodnie bezpieczni
A tak poważnie, to chyba powinnyśmy dać Rewolucji jakiś order Najlepszego Wspomagacza Odchudzania Ale Tobie też należą się gratulacje: za to, że wzięłaś do ręki ten telefon zanim podniosłaś do ust łyżeczkę
Uściski
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki