Hi Szakalko, witam Cię pourlopkowo w bardzo dobrym już humorku. Udało mi się nieco zrzucić mimo mega pokus na wakacyjnym wyjeździe. Ogromne buziaczki za wspieranie mnie w tej walce, a nie ukrywam, że było bardzo ciężko. Bardzo się cieszę, że idziesz do pracy, bo każda z nas ma prawo realizować się także zawodowo, nie tylko w domowych obowiązkach. Czasami bardzo dobrze robi takie wyjście do świata, nabranie dystansu do tych codziennych obowiązków, powiększenie budżetu domowego, usamodzielnienie nieco dziecka. Mam nadzieję, że praca dostarczy Ci nowych dobrych fluidów i satysfakcjonujących finansów. Mężuś z pewnością to rozumie, ale ciężko mu to tak szybko zaakceptować, przyzwyczaił się do dobrego, choć teraz też będzie dobre, lecz nieco inaczej. Uzbrój się w cierpliwość i drobnymi kroczkami mu udowodnisz, że to była jak najbardziej słuszna decyzja, która z perspektywy dłuższego czasu tylko wzmocni waszą rodzinkę. Pewnie, że są minusy tej sytuacji, ale zawsze one są bez względu na to, jaką decyzję podejmujemy. Moim zdaniem wybrałaś bardzo dobrze, ja też siedziałam jakiś czas w domu i w pewnym momencie stwierdziłam, że gniuśnieję a synuś bardzo często widzi moją skwaszoną minę. Wróciłam po pięciu miesiącach do pracy po synku, a po córuniu po trzech i nie żałuję tej decyzji. A mój mężulek jakoś to przełknął, choć wymienilismy się "stanowiskami", teraz on też już pracuje pełną para i nawet w rozmowach podkreśla, że dobrze nam to posłużyło. Obecnie pracuję nad tym, abym nie siedziała tak dużo w firmie, bo z kolei zbliżyłam się do tego drugiego ekstremalnego punktu, kiedy dzieci rzadko widują swoją mamuśkę. zasyłam szczere buziaczki.
Zakładki