Ha, Rewelko! Troszkę Cię ubiegłam i zdążyłam wpisać co nieco o zajęciach
Napisz, co u Ciebie słychać.
Pozdrawiam gorąco!!!
Agni
Ha, Rewelko! Troszkę Cię ubiegłam i zdążyłam wpisać co nieco o zajęciach
Napisz, co u Ciebie słychać.
Pozdrawiam gorąco!!!
Agni
Ostatnio bardzo dużo spaceruje. Jesli mam jechać 3 przystanki autobusem lub samochodem to idę na piechotę. Czuję, że organizm się dotlenia i dzięki temu lepiej się czuję. A przy okazji spalam kalorie. Wczoraj z niedietkowych rzeczy był budyń Zjadłam...hmmm dlaczego Oczywiście z głupoty. Wcale nie miałam ochoty, nie byłam głodna. Wepchnełam w siebie od tak sobie.Jakbym miała za mało kilogramów do zrzucenia Szkoda o tym pisać. Może i go spaliłam maszerując, ale co to za usprawiedliwienie. Wolałabym spalać to co od lat magazynuje na brzychu Wściekam się na siebie
Wanilko - cieszę się, że zdecydowałaś się na te zajęcia Pisz prosze jak tam dietkowanie? Stosyjesz jakąś dietę, czy poprostu MŻ?
Biglady - kwestie aqua aerobiku wytłumaczyłam u Ciebie na wątku. Poprostu mnie nie zrozumiałaś. Wszyscy wiedzą, że ja jestem wielką entuzjastką aqua W wodzie będzie Ci lekko ćwiczyć, a efekty są 6 razy lepsze niż przy zwykłym aerobiku Ze zdrowiem trochę lepiej.
Pyza - ja też bym chciała się doczekać efektówa
Bella - mam nadzieję, że moje zwoje mózgowe nie bedą mi już robić numerów. Wczoraj niestety był budyń z głupoty.
Darkness - dziękuję - przydadzą się.
Lunko - mam nadzieję, że na samych przemyśleniach się nie skończy
Agiga - wiesz u mnie jawiekszym problemem jest jedzenie z głupoty. Ja nie jem konwulsywnie, nie zajadam stresów, nie jem z rozpaczy. Jem od tak. Poprosty. Nie z głodu - niestety. O swojej chorobie pisałam już na wątku bardzo dużo. Obecnie staram się tego nie robić, bo wiem, że nie wszystkim się to podoba.
Bebe - tyle pochwał i miłych słów, a ja wczoraj pochłonełam budyń i wstyd mi strasznie. Co nie zmienia faktu, że chcę i walczę
Balbinko - pewnie, że wizyta u kosmetyczki pomogła. Każda kobieta lubi być piękna. A my grubasy podwujnie musimy o siebie dbać, żeby inni to widzieli Ale tym razem zrobiłam to nie dla innych, ale dla siebie
Mirielko - ja jednak widzę swoją winę. Gdybym nie wpychała w siebie tyle jedze nia i więcej się ruszała to bym nie byłą gruba. jednak nie skupiam się nad tym co by było gdyby... Żyję tym co jest Cieszę się, że u mnie piszesz - rób to jak najczęściej
Katharinko - ja nigdy nie miałam problemu ze szczerym podejściem do siebie. Jak już wcześniej pisłam jestem wielką orką i chcę to zmienić. Nie piszę o sobie, że jestem "puszysta" - bo puszysty to jest miś albo mój ulubiony sweter, ale nie ja. Ja jestem gruba Są dni kiedy się ze sobą dogaduje i są takie, że mam ochote się kopnać. Bywam na siebie zła, bo zamiast robić coś pożytecznego to ja zżeram budym i mam wyrzuty sumienia. tyle osób wymaga wsparcia i pomocy, a ja myślę o budyniu Paranoja!
Agnimi - pewnie to normalne, że są lepsze i gorsze dni. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej
Podziel się z nami swoimi przepisami - Dietkowa Książka Kucharska
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Budyń zjadłaś... dopisałaś do dzienniczka i oki... pochodź, potańcz... i nie daj się zwariować poczuciu winy, bo to spowoduje kolejne budynie... kop się w pupę należy i tyle... ale nie dręcz się...
Ja wczoraj zjadłam 20 g makaronu więcej niż założyłam... i serek córce podjadałam przy kolacji... wstałam wcześniej i zrobiłam 100 brzuszków i zapomniałam
Skąd ja to znam Sylwio???Z własnego "podwórka" Sięgam czasami po jedzenie bezmyślnie!!!Nie dlatego,ze jestem głodna,ale dlatego,że np.akurat coś leży na widoku,coś jest pod ręką ,domownicy akurat jedzą ,poczuje zapach itp. To jest głód psychiczny!!Chociaż rozum mówi NIE,to ślinianki pracuja na pełnych obrotach,a jakiś wewnętrzny głos kusi podpowiadając -ZJEDZ mnie,nic wielkiego sie nie stanie Walcze z tym,ale jest cięzkoJa nie jem konwulsywnie, nie zajadam stresów, nie jem z rozpaczy. Jem od tak. Poprostu. Nie z głodu - niestety.
Buziaczki
Rewolucjo kochana, ponadrabiałam sobie właśnie zaległości na Twoim topiku i z przyjemnością przeczytałam Twoje przemyslenia sprzed dwóch dni.
Muszę Ci powiedzieć, że ja zawsze podziwiałam osoby, którym zrzucanie kilogramów nie przychodzi tak łatwo, jak mi, a które pomimo tego faktu osiągają sukces. Czuję się w porównaniu z Tobą jak ktoś, komu odchudzanie podarowano na złotej tacy, bez jakiegoś specjalnego wysiłku z mojej strony. Dlatego tym bardziej podziwiam Cię i tym bardziej cieszę się z każdego Twojego sukcesu, każdego, nawet najmniejszego, kroczku w wymarzonym kierunku.
I może nie powinnam tego pisać, ale moim zdaniem naprawdę akurat budyń nie jest aż tak wielkim grzechem. Przecież cukru i mąki jest tam niewiele, reszta to głównie mleko i o ile można polemizować, czy jest ono zdrowe, o tyle powodem nagłego, gwałtownego przyrostu wagi to ten budyniek raczej nie będzie. I jakoś wcale nie umniejsza on a moich oczach obrazu Ciebie jako osoby o silnej woli
Uściski i duuuuuży gryzoń z naszej Procession of the Species
Hi Rewolucjo, hahaha moje zwoje mózgowe zawiodły i ... podniosłam limit zjedzonych kalorii pasztetem, na szczęście na dietkowym pieczywku, ale to jednak pasztet. Nie przebijesz tego żadnym budyniem. Wogóle jakoś budyń nie należy do moich odrzuconych deserków, ma więcej kalorii, ale przecież nie jest to słodka bułka czy nawet szklanka gazowańca! Pozdrawiam serdecznie!
Cieszę się Rewelacjo to moja kochana, że ze zdrówkiem u Ciebie lepiej. Oby tak dalej
Pozdrawiam
Twoja córka marnotrawna
stare forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?...=asc&highlight
------------------------------------------------
Sylwio dla mnie buyń to nie taki wielki grzech. Mnie tez się zdaża zjeść coś nie potrzebnie, zanim pomyślę to już nie ma . I mimo roku kontrolowania się , wcale nie jest duzo lepiej Pozdrawiam i życzę sukcesów
Witaj Rewolucjo Wpadłam z pozdrowieniami, bo ostatnio coś czasu za dużo nie mam.
Budyń to jeszcze nie taka tragedia. Fakt, że to jest nasza głupota- jeść coś mimo, że ani ochoty nie ma ani głodu. Ale niestety- to właśnie z tym najczęściej musimy walczyć. Ty, ja, inne dziewczyny. Za karę trzeba zrobić brzuszki albo poćwiczyć i zapomnieć. Nie ma sensu wpadać dalej w poczucie winy. I na następny raz sobie tylko przypomnieć ten raz akurat. Żeby błędu nie powtórzyć. trzymam kciuki!
Buziaki,
Ewka
Co tam u Ciebie rewolucjo? Ja czuję się super :P Gorzej z Lemonką, bo nadwyrężyła sobie prawą rękę. Chyba za dużo było dociskania makaronika pod wodą Ale i tak nie narzeka i już się nie może doczekać wtorku.
Jeśli chodzi o moją dietę, to staram się jeść 1200-1300kcal dziennie i pić duuużo wody.
Powracam także do niełączenia białka i węglowodanów. Już po kilku dniach czuję się lepiej, lżej i jakoś tak bardziej świeżo. Mam zamiar długo tak wytrwać
Pozdrawiam cieplutko!!!
Zakładki