o rety
to jak mój mąż zobaczy
to
.....
a tak na serio
to napoczątku mojego odchudzania to liczyłam wszystko więc i ważyłam
o rety
to jak mój mąż zobaczy
to
.....
a tak na serio
to napoczątku mojego odchudzania to liczyłam wszystko więc i ważyłam
Witajcie znad porannej kawusi
Zaraz idę ćwiczyć, ale najpierw wytłumaczę się z tego dokładnego obliczania kalorii. Tu w Stanach jest to bardzo ułatwione, bo kaloryczność jest na opakowaniu produktu podana na porcję, nie na 100g. To, co jest porcją, zależy od rodzaju produktu, np. na filetach z piersi kurczaka wypisana jest przeciętna kaloryczność 1 filetu, przy sosach najczęściej są to 2 łyżki, czasem 1 łyżka lub 1 łyżeczka, przy płatkach śniadaniowych - pół szklanki, przy oliwkach - 6 sztuk, przy ciastkach - 3 ciastka, przy krojonym chlebie - kromka, przy wędlinach krojonych - plasterek itd itp. Nie muszę więc wszystkiego ważyć, praktycznie ważę tylko świeże owoce i warzywa. Jeśli gotuję, to podliczam kaloryczność dla całości, a potem odmierzam sobie np. 1/3 metodą "jedna łyżka dla mnie, 2 dla męża" i potem podciągam to pod jakąś potrawę z tabelki (np. sushi zapisałam sobie wczoraj jako "łososia" - ważne, żeby ilość kalorii się zgadzała).
Właśnie, mam do specjalistek pytanie - czy jeśli używam wina do gotowania, to liczyć taką samą ilość kalorii, jak przy wypiciu, czy też zakładać, że część paruje? Liczę tyle samo, ale może źle robię?
Wczoraj miałam super dzień, sushi było przepyszne, odważyłam się nawet zjeść 4 kawałki z surowym łososiem, a także z ośmiornicą, kałamarnicą, krewetkami, rakiem, węgorzem, tuńczykiem i różnymi innymi takimi owocomorzowymi atrakcjami Obok California roll do moich ulubionych awansowało też Philadelphia roll, w którym jest troszeczkę serka Philadelphia
Tydzień temu zobaczyłam w tutejszym lumpeksie sukienkę, która mnie absolutnie zachwyciła, od pasa w górę pasowała idealnie, ale dużo, dużo mi brakowało, żeby w nią wejść w biodrach. I tak sobie wtedy postanowiłam, że jeśli w piątek (wczoraj) ona tam jeszcze będzie, to kupię i albo do niej schudnę, albo przerobię. Wczoraj była, kupiłam i chyba ją dziś będę przerabiać, bo musiałabym dobrych kilka miesięcy czekać, żeby w nią się w biodrach wcisnąć, a może w ogóle nie byłoby to realne. A poza tym ma głupią długość - ani długa, ani krótka, więc chyba ją przerobię na krótką i uzyskany w ten sposób materiał wstawię jako kliny. Może dziś wieczorem się za to zabiorę, wypadałoby w końcu samej sobie udowodnić, że potrafię szyć
No i poszłam złożyć podanie o pracę w tym sklepie, w którym 2 tygodnie temu kupiłam sobie spódnicę i 2 gorsety. Rozmawiałam z szefową, ku mojemu zaskoczeniu zadała mi parę pytań, np. jakiej muzyki słucham, dlaczego chciałabym tam pracować (wreszcie gdzieś mogłam otwarcie powiedzieć, że trudno mi znaleźć pracodawcę, który nie dyskryminuje ze względu na kolor włosów - w tym sklepie to akurat jest on atutem - przypominam, sklep jest dla osób ubierających się trochę alternatywnie, amerykańskim koleżankom wyjaśniam, że chodzi o Hot Topic). Powiedziała mi, że za 2 tygodnie będą przyjmować do sezonowej pracy (do końca stycznia, głównie okres świąteczny), że nie ona sama się tym będzie zajmować, tylko inna pracownica, ale ona napisze na moim podaniu adnotację i że jeśli na początku listopada nie zadzwonią w sprawie rozmowy kwalifikacyjnej, to mam się przypomnieć, bo mają stosy podań i może się gdzieś zawieruszyć. Innymi słowy - on mnie tam chce . To byłoby tylko do końca stycznia i tylko parę razy w tygodniu, nie na cały etat, ale oprócz pienięzy miałabym 40% zniżki na ich ciuchy (yes!!!), jakąś amerykańską pracę do życiorysu, no i szansę może w przyszłości zaczepienia się tam na stałe, gdyby mi poszło dobrze Tak więc trzymajcie kciuki za jakieś 2 tygodnie.
Kurczaczku - cieszę się, że ćwiczenia są zaraźliwe
Wszystkim Wam dziękuję za odwiedziny, wpadnę na Wasze wąteczki po ćwiczeniach.
OK, ćwiczyć czas, bo jak się raz dam złapać leniowi, to cały dzień tak przed komputerem spędzę
[/b] triskellku ja myślę, że to jest trudna sprawa z tymi kaloriami w winie, bo tak naprawdę to trudno powiedzieć ile go wyparowuje a ile zostaje w potrawie - to zalezy też od sposobu i czasu przygotowania itd, więc tak naprawdę to nie wiem co ci poradzić, moze żeby nie dodawać alkoholu
jesli chodzi o pracę, to bardzo ci życzę, żeby się udało no i ta zniżka na odjazdowe ciuchy o to by mi sie podobało jak widac alternatywny wygląd może byc atutem zresztą tak naprawdę to ja zawsze uważałam że jest atutem
i zazdroszcżę tej kaloryczności podawanej dla sztuki. kawałka, szklanki i tak dalej - u nas zdarza się to rzadko, nie mówiąc o wielu produktach, która takich wartości nie mają podanych w ogóle ja tylko jeszcze od siebie musze dodac, ze znajomość wartości kalorycznych produktów z jednej strony ułatwiło mi życie, bo wiem że niektórych rzeczy po prostu nie mogę jeść za duzo, ale z drugiej też trochę utrudniło, bo od kiedy wiem np że kalafior ma bardzo mało kalorii wiem ze to za mało na posiłek - i potem wydaje mi się że zaraz będzie mi słabo i tak dalej, więc czasem wspominam miło te czasy, kiedy tego wszytskiego nie wiedziałam
Witaj Tris
Już dziś zaczynam trzymać za Ciebie i pracę kciuki!!!! Na pewno się uda - musi!!!
A póki co życzę udanej niedzielki
Buziaki
Ula
Fajnie macie w tych Stanach...u nas z tymi wartościami kalorycznymi bywa różnie.Czasami nawet słowao tym nie ma
Fajną miałaś ucztę
Mocno trzymam kciukasy za pracę. Życzę Ci, żeby się udało.
Mam nadzieję, żę pochwalisz nam się sukienką jak ją już przerobisz?
pozdrawiam
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Tu byłam Tu jestem
PODZIEL SIE Z NAMI SWOIMI PRZEPISAMI
Pamiętaj że ciacho to tylko minuta w ustach, godzina w żołądku, a całe życie w biodrach...
Trini,
na pewno uda Ci się dostac tę pracę,
ale czy oznacza to ,ze będziesz rzadziej na Forum?
Mam nadzieję, ze nie, bo byłobu ogromnie nam smutno bez Ciebie.
I równiez czekam na zdjęcie w nowej kreacji,
a szycie Ci na pewno sprawi wielką frajdę, no może nie samo szycie, ale efekt finalny.
Pozdrawiam, a Kacper ma się juz lepiej.Dziękuję.
No to Tris gratuluje , nie dosc , ze praca fajna to jeszcze tylke procent znizki na ciuchy
Juz wiem na co bedziesz przeznaczac swoje wypłaty .....
miłej niedzieli
haha
oooooo no to super bo nie tyo zyskalabyś nowa wspaniałą pracke ale napewno i e ciuszki z rabatem będą świetne
serdecznie pozdrawiam :*
triss wpadam podczytac jak ci idzie i rzeslac buziaki ogromne....
gratuluje tej pracy ( chyba moge skoro chca ciebie tam..)... jakby co..rob foty... moze bedziemy twoimi klientkami..
co do lodwki...skoro przedpotopowa..to polecam stary wyprobowany studencki sposob... wstaw w zamrazarnik garnek z goraca woda..... pol godzinki i po rozmrazaniu ( wliczam czas na mycie i "dotarcie" do sucha)...
zazdroszcze chleba.. ja juz dwa tygodnie jakmoge sie mu tylko przygladac....
//buziol
Ja dolaczam sie do trzymjacych kciuki za prace .
Rozmrazac lodowki nie musze, ale najwieksza traume dla mnie jest pranie. Robie je co 2 tygodnie, gdy juz kompletnie nie mam w co sie ubrac. Za kazdym razem musze przynajmniej 3 dni wczesniej zaczac sie psychicznie przygotowywac . Doswiadczenie stresujace, bo najpierw trzeba czyhac na wolna pralke (a nalepiej od razu 4), potem na suszkarke, pilnowac, zeby nikt nie rzucil mojego prania na podloge... i w efekcie pol dnia z glowy. Na szczescie juz to mam za soba dzis, czekaja rzeczy do prasowania, ale juz nie ma ochoty dzis...
Chcialabym Ci troche sloneczka podeslac, bo naprawde weekend jest piekny tutaj .
Zakładki