Cauchy, pozdrawiam, przesyłam buziaki. Co u Ciebie?
Cauchy, pozdrawiam, przesyłam buziaki. Co u Ciebie?
witaj
co słychać , jak sprawy dietkowe i naukowe ??
buziaki H
Wiemy, wiemy, też nam się to zdarza. Ja na szczęście otrząsnęłam się po dwóch kilogramach (z których jeden na dzień dzisiejszy jest już historią), ale mogę sobie łatwo wyobrazić, że nie otrząsnęłabym się i pogrążałabym się coraz głębiej, bo trudno było wrócic do normalnego (=zdrowego) jedzenia.Zamieszczone przez Cauchy
Powodzenia, Cauchy, i dawaj nam od czasu do czasu znać, co u Ciebie.
A na zlot w grudniu do Wrocławia nie przyjechałabyś?
Uściski
Tęsknie za Tobą Izuś
czekam na Ciebie i nie odpuszczę
Wygrzebałam swój topik i na razie podrzucam go do góry, żebym szukać już nie musiałam..
Zgodnie ze złożoną obietnicą wracam - Maniutko, pisałam tego smsa w tramwaju, jadąc na zajęcia..
Pozwiedzam trochę i napiszę coś więcej.. wstyd mi, ale wracam.
C.
A do mnie TĘDY - walczę od nowa.
Pora na spowiedź
Wybaczcie, że nie odezwałam się u wszystkich, u których powinnam, ale jestem zmęczona po całym dniu i wiele czasu też nie mam.
Problemy na studiach, problemy w domu, do tego dorobiłam się alergii, która objawia się masakryczną reakcją na dłoniach (trochę mnie to martwi w związku z balsamowaniem..) - wymówki wymówkami, nie mam żadnej i nie chcę mieć - zdaję sobie sprawę z tego, że sama sobie jestem winna. Popełniłam błąd i chyba dałam się wciągnąć w pułapkę - zaczynałam już nieźle wyglądać i czuć się ze sobą dobrze - stan dotychczas mi nieznany.. no i się zachłysnęłam i poczułam zbyt swobodnie. A teraz mam trochę do nadrobienia.. Usiłuję się zebrać od dwóch tygodni i jakoś mi nie szło. Czasem mi się zdaje, że taka walka jest najtrudniejsza - z samą sobą. Trochę się też bałam tutaj wrócić, ale krzywdy mi chyba nie zrobicie - dziś doszłam do wniosku, że może mi to tylko wyjść na dobre.
W drodze na angielski napisałam do Ani smsa, że wracam.. Po angielskim wróciłam do domu, wsiadłam na rowerek, wykąpałam się i jestem. Nie dajcie mi już zniknąć, proszę.
Czuję, że nie mam tyle sił co na początku, ale nie poddam się z tego powodu. Wiem już, że tych sił w miarę trwania diety przybywa. Najważniejsze to zaprzeć się na starcie. Postaram się.
Do urodzin już nie zdążę spełnić celu, który obrałam rok temu, ale nie będę z tego powodu się załamywać. W końcu i tak zgubiłam przez ten rok mnóstwo kilogramów i był to wielki krok do przodu. Teraz będzie następny, a potem kolejny..
Wyznaczyłam sobie dwa terminy - pod koniec kwietnia chcę już wyglądać normalnie (chociaż domyślam się, że normalnie w moim pojmowaniu jest trochę przerysowane, ale jednak - w pewnej chwili już byłam gotowa o sobie powiedzieć, że jestem do przyjęcia - chcę tego znów). A w okolicach połowy-końca wakacji być w odpowiedniej odległości od granicy nadwagi, oczywiście z tej dobrej strony owej granicy.. Realne.
Przepraszam, że Was zawiodłam - chyba jeszcze bardziej mi się to nie podoba od faktu, że zawiodłam samą siebie.
No. Starczy.
C.
A do mnie TĘDY - walczę od nowa.
Moja ukochana Cauchy! Nawet nie wiesz ile razy żałowałam, że nie mam Twojego numeru czy choćby gg. Pewnie się cieszysz, bo już byś miała na koncie smsy ode mnie. Tęskniłam za Tobą. Bardzo się cieszę, że jesteś.
Nic się nie martw, bo wszystko się ułoży. Tak, jak mówisz, energia wzrasta wraz z czasem. Ja ostatnio strasznie się ślimaczę, obie potrzebujemy kopów w tej, czy innej formie. Jesteś dzielna dziewczynka, dasz sobie radę
Bianeczko, ja się cieszę, że przez cały ten czas jak mnie nie było dzielnie walczyłaś i teraz takie śliczne stworzenie z Ciebie
Mi jako tako idzie, ale oczywiście nadszedł @ i nie mam siły na rowerowanie, czuję się jak balon, ueee.. no ale nie będę narzekać, cierpliwie przeczekam i wrócę na rower, porządnie.
Buziaki dla wszystkich i bądźcie dzielne!
C.
A do mnie TĘDY - walczę od nowa.
I jak tam weekend mija?
Przesyłam buziaki
Zakładki