-
Co do filmów.
Początkowo Madzia chciała iść na "Ja Wam pokażę" - niespecjalnie mi się to uśmiechało, ale byłam gotowa to dla przyjaciółki zrobić tymbardziej, że potrzebowała uwagi, bo kłótnia z facetem i w ogóle.. ale potem poczytałam opinie, że jest fatalny, i jakoś mi się odechciało - namówiłam ją na "Jak w niebie". I dobrze, bo tego samego dnia facet przyszedł przeprosić i zabrał ją do kina na "Ja Wam pokażę" - on nie znosi takich filmów w ogóle, ale wytrzymał
A "Jak w niebie" mi się podobało - ogólnie nie przepadam za tego typu filmami i bardzo rzadko chodzę na nie do kina - wolę wydać kasę na jakiś porządny horror albo kino ambitne - ale ten mnie mile zaskoczył. Dobrze się oglądało i ciekawie. Tak więc zdecydowanie polecam, żeby zamiast na "Ja Wam pokażę" wybrać "Jak w niebie"
Waga dzisiaj bez zawahania pokazała 90kg. Podoba mi się to.
Od rana wszamałam: trzy wafle ryżowe (69kcal), 40g dżemu malinowego (62kcal), Actimel (80kcal), a teraz popijam sok pomidorowy (1l - 130kcal). Do tego były już dwie herbatki Pu-Erh.
Heh, mama mnie zaczepiła w kuchni..
- Ile już schudłaś?
- Dwadzieścia kilo.
- A ile jeszcze chcesz zrzucić?
Ja mrucząc pod nosem odpowiedziałam: Trzydzieści.
- Dziesięć? A to dobrze.
- Powiedziałam trzydzieści..
- Co? Nie zgadzam się!
Przekonałam ją, że wiem co robię i że sama zobaczy.. ale prawdą jest, zawsze tak było, że nie wyglądam na tyle, ile ważę - często w sklepach ekspedientki się dziwiły, jak prosiłam o aż tak duży rozmiar.. no ale jest jak jest, JA to wiem.
Nie chcę przesadzić i na siłę się odchudzać, jeśli już (o ile) naprawdę będę dobrze wyglądała.. ale mówiąc szczerze nie wiem czy będę się umiała ot tak zatrzymać zanim zobaczę to 56.
Aaaale do tego mi jeszcze bardzo daleko, więc nie będę się na zapas martwić.
A Wojtek kogoś ma.. więc sprawa już na dobre rozwiązana i klarowna. Pozostaje mi się wyleczyć.
Buziaki dla Was i miłego dnia.
C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
Najważniejsze żeby we własnej wadze się dobrze czuć
Oj widać tu u Ciebie efekty widać...
A u mnie trzy kg w górę (w przenośni oczywiście) ponieważ kupiłam porządną elektroniczną wagę także szósteczka znowu przede mną..
-
Czesc Izus wpadlam zyczyc milej niedzieli...pozdrowic cie serdecznie, Poglaskac po glowce i powiedziec "ze bedzie dobrze")
A no i chcialam zyczyc szybkiego nadejscia wiosny!!!
-
O raaaany, dziewczyny. Ale dziś jestem głodna
To chyba dlatego, że dopadła mnie choroba.
Jem duso duso ale niskokalorycznie, na razie na liczniku nieco ponad 600kcal, więc nie jest źle.. właśnie się napchałam warzywami i melonem, chyba wytrwam dzisiaj nie przekraczając limitu
Powinnam się uczyć i tego nie robię.. najgorsze jest to, że po prostu nie jestem w stanie. Przez to, że ciągle myślę wiadomo-o-czym i zupełnie nie jestem w stanie się skoncentrować na tym, na czym powinnam jak tak dalej pójdzie, to skończę na rocznym warunku ehhhhh.
No nic.. idę pomyśleć o czymś innym niż jedzenie.
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
hej Izuniu,
nie gniewaj sie na mnie ale troszke napisałam u siebie a teraz przylaciałam tylko sie przywitać i uciekam bo Maciuś zaraz wstanie a chcę się pokazać kilku osobom.
Bardzo się cieszę, że tak ładnie chudniesz. Mówiłam, że to proroczy sen
Buziole wielgachne
-
poczytalam dzis troszke Twoje kilogramy..
jak ja Ci zazdroszcze! ja dopiero zaczynam..
i tak jak czytam wasze historie, to troszke wierze, ze sie moze udac..
gdyby tylko slonca troche wiecej bylo
-
oj, wyslalo sie zanim skonczylam...
powiedz mi, jak radzic sobie z tym, ze sie nic nie chce..
ze nie ma na nic sily..
-
Hej dziewczynki.
Właśnie wróciłam do domu po pierwszym dniu zajęć, zjadłam 3 z 5 kiełbasek z puszki, które sobie kupiłam - dziwne.. potwornie głodna przyszłam, miałam na nią wielką ochotę, a w czasie jedzenia tak sobie myślałam, rany, takie kiełbaski, niby mało kalorii, ale to na pewno niezdrowe, w ogóle beee.. i mi się odechciało jeść do końca.
A teraz dojadam witaminową sałatkę, którą sobie zrobiłam - kiwi, banan, gruszka, dwie suszone śliwki i łyżeczka lecytyny sojowej (mama ostatnio kupiła, niby dobrze sobie codziennie zjeść troszkę, ponoć działa na koncentrację). No i wyszło raptem za cały dzień 730kcal, kiepsko.. ale moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.. nie wzięłam sobie nic na zajęcia, bo nie mam mojego chlebka, a miałam w sumie 6 godzin.. No ale jeszcze żyję.
Waga pokazała dziś rano 90kg (centymetrów co prawda wiele nie zleciało, ale co tam.. jeszcze uciekną). Chciałabym za tydzień zobaczyć o kolejne 2kg mniej.. Podejrzewam, że może się udać - zajęcia się zaczęły, więc dużo chodzenia tam i z powrotem, do tego nerwy no i mam mnóstwo nauki.
No i spotkało mnie wreszcie coś miłego... od rana przygnębiona jestem potwornie, zresztą.. od tygodnia. Po drodze do domu skoczyłam do sklepu, warzywniaka, kupić sobie pomidorka.. dawno tam nie byłam. To taki typowo osiedlowy, mały sklepik, wszyscy wszystkich znają etc... no i sprzedawczyni na mój widok zaczęła mnie zarzucać komplementami, że coś na pewno schudłam i że bardzo i że super i że widać i w ogóle.. tak strasznie miło mi się zrobiło.. nareszcie ktoś coś zauważył i o tym powiedział. Miałyście rację, to dodaje skrzydeł.. zły humor nadal we mnie siedzi, ale już się uśmiecham.
No i spotkanie z moją grupą.. wiedziałam, że przy nich nastrój choć trochę mi się poprawi i miałam rację. Nie mogę na nich narzekać nic a nic - jesteśmy bardzo zgrani i wszystko robimy razem, nie ma żadnych grupek wzajemnej adoracji.
Silan kochana.
Miło mi bardzo, że do mnie zajrzałaś i mam nadzieję, że moja walka będzie dla Ciebie pozytywnym dopingiem do własnej, bo na pewno sama już dobrze wiesz, że walczyć warto.
Ja zazdroszczę większości mijanych na ulicy kobiet - widzę szczupłe nogi, ładne buzie, delikatne dłonie, zgrabne talie.. oceniam każdą i porówniuję ze sobą.. robię to już praktycznie nieświadomie, a łapię się na tym co chwilę. Cóż.. tak to jest, kiedy ma się własnych kilogramów zbyt wiele i od lat marzenia, żeby być szczupłą i piękną.. i to część mojej motywacji, jeśli chodzi o samo odchudzanie - mam po prostu dość odwiecznego _marzenia_ o szczupłym, ładnym ciele. Przecież wiem, że można, że da się. Więc czemu nie oszczędzić sobie kolejnych, bóg wie ilu lat spędzonych w wiecznym przygnębieniu na widok lustra? I chcę sama sobie udowodnić, że potrafię.
Za każdym razem jak mnie nachodzi ochota - może by sobie dać spokój, kupić paczkę chipsów, tabliczkę czekolady i wreszcie najeść się czymś pysznym - to szybko włączam głos rozsądku - i co? I napychać się dalej? Grzęznąć w kompleksach przez jedzenie? Przez samą siebie.. Mówię sobie stanowcze "nie" i sięgam po wafle ryżowe, 23kcal w jednym płatku
Jeśli masz dość dystansu dla samej siebie i potrafisz się z siebie śmiać.. kiedy tylko najdzie Cię ochota na porzucenie diety - stań przed lustrem. Na mnie to działa. Widzę coś, co bardzo mi się nie podoba i powtarzam sobie - tylko odchudzaniem mogę to wreszcie zmienić. Trzymaj sobie na kompie, albo gdzieś w zanadrzu jakieś zdjęcia pięknych wg Ciebie kobiet - ja mam cały katalog zdjęć Angeliny Jolie.. oglądam od czasu do czasu, nabieram sił i mówię sobie - też będę tak wyglądać, już ja się o to postaram.
A ogólniej.. no cóż, nie wiem czy jestem dobrą osobą do udzielania takich rad, na pewno nie obecnie. Sama się nie mogę zabrać do tego, do czego powinnam, muszę.. ostatnio nawet wstawać rano mi się nie chce. Ale cóż - wiem, że muszę, nikt za mnie żyć nie będzie, a lepsze dni prędzej czy później przyjdą, więc jakoś przeczekam i będę robić swoje.
Ostatnio też zaczęłam.. po prostu czerpać siłę i chęć do życia od innych. Dotychczas rzadko mi się to zdarzało, a teraz - jest mi źle.. i zwracam się do przyjaciół. Zaczynam rozmawiać, mówię co mi leży na sercu i chłonę wszystkie ich dobre słowa - bo to też bardzo pomaga. Uczę się brać i prosić o pomoc.
To tyle na dziś.. jeszcze godzinkę sobie odpocznę, pogadam tu i tam, wykąpię się, nabalsamuję i postaram coś pouczyć.
Buziaki, C.
A do mnie
TĘDY - walczę od nowa.
-
izus widze ze powoli wracasz do formy za to chyba ja wpadlam w ten sam dolek (a moze glebszy ) mam nadzieje ze sie kiedys spotkamy ale na pewno nie w tym dolku mam zamiar z niego wylezc
pozdrawiam i czekam na pogawedke na gg
-
izus widze ze powoli wracasz do formy za to chyba ja wpadlam w ten sam dolek (a moze glebszy ) mam nadzieje ze sie kiedys spotkamy ale na pewno nie w tym dolku mam zamiar z niego wylezc
pozdrawiam i czekam na pogawedke na gg
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki