No, jeśli twój facet też zrzuca to jesteś w rewelacyjnej sytuacji, bo ja swego czasu tez razem z moim dietowałam i nic mnie bardziej nie mobilizowało :D Powiedz mu zeby cie pilnował, niech na ciebie "krzyczy" jak będziesz chciała zgrzeszyc jakimś słodkościem i niech ci świeci przykładem, co chyba i tak juz robi :]
Co do podjadania to widocznie siedzi ci w główce że za bardzo lubisz jeść. Ja też to miałam jeszcze całkiem niedawno, a i teraz potrafi mnie czasem dopaść. Jak już pisałam, jeśli musisz to spróbuj z surowymi warzywami, śmiem twierdzic że mozesz ich pochałaniać do woli i nic ci się za bardzo nie powinno stać. W miarę możliwości usuń z domu "złe" rzeczy i sama absolutnie nie kupuj (szkoda i kasy i sylwetki; mozesz zrobić tak - za każdym razem jak powstrzymasz się od kupienia sobie czegoś do podjadania wrzucaj te dwa zł, czy tam ile do skerbonki, puszki czy czegokolwiek. I zakładając że powstrzymujesz się codziennie po miesiącu masz na super bluzkę w nagrodę w mniejszym rozmiarze :p - takie to proste - tak tak, wiem teoretycznie :]) poproś domowników żeby swoje podgryzacze przed tobą chowali. Jak cie bierze na słodkie to się najlepiej zasłodź długo ciumkaną łyżeczką miodu, która wg. dietowej tabelki ma tylko 23 kcal ;]
no i przede wszystkim bardzo dobrze że cie te złe i niemotywujące doły opuszczają. Optymizm przede wszystkim :>
Zakładki