-
Źle napiałam ..."zaczął chorować 1,5 miesiąca!!!! temu.." A trafił do szpitala bo przez tydzień bardzo bolała go głowa i już nie mógł sobie poradzić... SZOK SZOK SZOK SZOK SZOK
-
Dziś jest bardzo trudny dzień. Taki który przez jeszcze wiele lat nie powinien mieć miejsca. To był jeden z tragiczniejszych pogrzebów w moim życiu.
Siedze w pracy i zamówiłam sobie rybe+frytki+surówki. No cóż dziś sobie odpuszcze ale i tak zjem przed 18. A poza tym nic jeszcze nie jadłam. Dopiero teraz mi puściły nerwy i zjadłabym konia z kopytami.
Na tym kończę pozdrawiam was papapa.
-
ja tez nie mam siły i mam totalnego doła - waga moja wciąż rośnie a ja czuję sie jak mała słonica !!
szukam kogoś z kim może łatwiej będzie mi zrzucić kilogramiki a zabierałam sie za to już chyba ze 100 razy ( Już nie umiem patrzec w lustro
-
CHCE SCHUDNAC
Czesc,
Pierwszy raz jestem na jakimkolwiek forum ale juz mam tak siebie dosc, ze moze takie wygadanie sie troche mi pomoze Znowu znalazlam sie w punkcie wyjscia i nie moge patrzec na siebie w lustro. Kiedys latwiej mi bylo wziac sie w garsc, przejsc na diete i zmusic sie do cwiczen, zwlaszcza przed slubem A teraz? Dom, praca,maz, dziecko (ktore wlasnie skonczylo roczek) i wieczorem padam na morde i nie mam juz na nic sily jak tylko wziac cos z lodowki, klapnac przed telewizorem i chociaz troche sie odreagowac a wiadomo, ze ulubiony serial + cos dobrego do jedzenia = satysfakcja gwarantowana, jak w zadnej innej dziedzinie . Dopiero po fakcie, przed spaniem, przychodza wyrzuty sumienia i oklamywanie sie, ze bylo to juz naprawde ostatni raz.
Odkad pamietam zawsze bylam gruba, grubsza, bardzo gruba a potem znowu chudsza i tak w kolko. Brzydze sie swoja slaba wola i zaluje swojej mlodosci ograniczonej przez moje kompleksy, bo przeciez na plazy wszystkie dziewczyny sa smukle, rozesmiane i w bikini. Mam 32 lata i nigdy nie mialam na sobie bikini. Na szczescie uratowalo mnie poczucie humoru, ktore pozwolilo mi sie wybic, zaistniec i przycmic moj wyglad ale ile mnie to kosztowalo to tylko ja wiem. ciekawe, ze na silowni w wiekszosc widuje sie zgrabne, sliczne dziewczyny ubrane w skape, sportowe stroje, gdzie kazdy hipopotam czuje sie jakby conajmniej "pomylil drzwi
Jestem coraz bardziej zaniedbana, corka dalej nie spi po nocach a ja z nia, tak wiec do poludnia chodze jak zombie a potem musze sie zbierac do pracy, po pracy, kapanie, usypianie i tak w kolko Macieju. Czlowiek wykrada momenty kiedy moze sobie chociaz wlosy umyc albo zamknac sie na dluzej w lazience. Oczywiscie, ze jak czlowiek chce to wszystko moze, przeciez mozna od 6-ej do 8 uprawiac maroszobiegi z wozkiem, z dzieckiem na rekach cwiczyc przysiady, razem zajadac sie marchewka i jablkami itd., itp. Tylko powiedzcie mi. kochani, jak sie do tego wszystkiego zmobilizowac i jak to zrobic pomiedzy stawianiem zupy, wiecznym puszczniem i pilnowanie prania, robieniem przed praca makijazu z marudzacym dzieckiem, kotre juz wie, ze Mama zbiera sie do pracy i robi co moze, aby nam w tym czasie wszyustko utrudnic? Oprocz tego, nie oszukujmy, trzeba jeszcze przyznac sie do tego, ze jedzenie sprawia mi niczym nie zglebiona przyjemnosc i uwielbiam wolny czas spedzac w pozycji horyzontalnej, najlepiej z dobra ksiazka. Mam to po prostu w naturze a do wszelkiego ruchu i wykonywania tych jakze interesujacych obowiazkow zmuszam sie, bo "samo sie nie zrobi". Wiem, ze to co pisze nie jest dla nikogo za bardzo odkrywcze ale chodzi mi o to, ze prawdopodobnie kazda z nas moglaby zrobic fakultet o odchudzania i wykladac na uniwersytecie i tak naprawde najwiekszym problemem jest to jak zmienic, oszukac?, poprawic, nawrocic?, udoskonalic? siebie? Czy to wogole jest mozliwe? Ja tez sie boje, ze moj maz nie wytrzyma tych moich wiecznych hustawek nastrojow spowodowanych ciaglym zmeczeniem, stresem a przede wszystkim coraz wieksza otyloscia, ze pewnego dnia zobacze w Jego oczach to co widze w swoich kiedy patrze z coraz wiekszym przerazeniem w lustro! Jestem ambitna i uparta a jednak z tym problemem, ktory mnie coraz bardziej osacza nie umiem sobie poradzic raz na zawsze. Staram sie nie zameczac mojego otoczenia biadoleniem o braku konsekwencji i wiecznym mysleniu o jedzeniu, bo jak moze mnie zrozumiec ktos, kto zamartwia sie, ze nigdy nie bedzie mial figury Kate Moss, bo brakuje mu do niej 4 kg??? Jestem zdolowana i jak patrze jak moj brzuch z rozstepami przebija mi sie przez bluzke, to najchetnie bym sie oplula, bo przecizez to wszystko moja wina. Do tego wszystkie kolezanki, ktore maja tez rodzily w zeszlym roku bardzo szybko stracily ciazowa wage i sa nawet jeszcze szczuplejsze niz byly z usmiechem opowiadajac mi o tym ze Snickersem w rece. No coz, soc juz tego uzalania sie nad soba. Przepraszam jezeli bardzo Was znudzilam ale musialam to wyrzucic z siebie, choc troche sobie ulzyc majac nadzieje, ze ktos mnie zrozumie... Uff... Mam nadzieje, ze dzisiaj wreszcie odnajde gdzies swoja sile woli i nie zjem kolacji...
Pozdrawiam Was mocno. Beata
-
Witam Was Drogie Panie.
Nie wiem od czego zaczac. Gwiazdeczko TAK MI PRZYKRO! Brak mi slow. Wychowalam sie w lekarskim domu. Tata anestezjolog- specjalista intensywnej terapii. Smierc towarzyszyla nam na codzien, ale nigdy nie przeszla do porzadku dziennego. Tata przezywal odejscie kazdego pacjenta. Trzymaj sie cieplo..
Mala, Blew mysle, ze wiekszosc z nas, forumowiczek boryka sie z tymi problemami wlasciwie "od zawsze". Od kiedy pamietam albo tyje albo chudne. Chorobliwe obzarstwo lub rownie chorobliwe glodzenie sie. Co daje mi wieksza satysfakcje?? Nie potrafie traktowac jedzenia NORMALNIE, czyli wlasciwie obojetnie. Zeby zyc trzeba jesc. Wiekszosc dnia jest zaabsorbowana tym, co bede jesc, a co juz zjadlam, co jeszcze zjesc bym mogla i oczywiscie czego zjesc mi po zadnym pozorem NIE WOLNO.
Teraz mam lekka tendencje spadkowa, bo tym razem nie dam sie mojej slabosci. Ruszylam tylek i zaczelam biegac- tylko 20 minut dziennie. Na poczatku bylo strasznie- nie cierpialam biegac! Dyszalam, sapalam. Przerywalam bieg szybkim marszem zeby zlapac oddech. Sa postepy. Nogi i pupa zareagowaly na te rewolucje pozytywnie. Spogladam do lustra i mysle: Jest lepiej, ale jeszcze DLUGA roga przede mna. Nie kocham swojego cialka i wydaje mi sie, ze moze po zrzuceniu tych 5, 10 kilo je pokocham. Ludze sie, ze moje zycie wtedy sie zmieni. Bede szczesliwsza, bardziej aktywna, bardziej otwarta na szalone pomysly. Nie wiem czy to znacie- jezeli sie objem odchodzi mnie wszelka ochota na aktywnosc i kontakt z otoczeniem. Zaszywam sie wtedy najchetniej w jakims ciemnym kaciku i czekam az mi "brzuch opadnie". Nie moge w lecie chodzic w spodniczkach, bo uda obieraja mi sie jedno o drugie- az do krwi. Bolesna przyjemnosc.
Podsumowujac: ja rowniez chce zmienic swoje zycie. Niestety wiem, ze nie konczy sie to na odchudzaniu. Pokochac siebie z wszystkimi swoimi slabosciami i zaczac normalnie jesc- marzenie
MALA, BLEW- zaladajcie watek lub przylaczcie sie do nas- RAZEM do CELU! Blew wyslemy do fryzjera i od razu jej sie humor poprawi
-
ALE SIĘ U MNIE NA FORUM WESOŁO ZROBIŁO!!
kolejanpruba piszesz prawde, Świętą prawde!!!! My nie umiemy traktować jedzenia NORMALNIE!!!! A jak robimy się oponki to tracimy ochote na wszystko, zamykamy sie w sobie Ja to nawet unkam seksu bo wstydzę się swojego ciała. I tylko milość mojego męża mnie motywuje żeby być piękniejszą dla niego. I żebym się w końcu dobrze czuła.
Dlatego pierwszy raz w życiu postawiłam nie na DIETĘ tylko zmieniłam (staram się) podejście do odżywiania. Ja w sytuacjach stresowych pierwsza czynność jaka wykonywałam to dzwoniłam do KFC i obżerałam się tłustymi kurczakami. Żeby to jeszcze w rozsądnych ilościach....ALE NIE Dlatego zmieniam zasady jedzenia. Tzn. bez głodzenia i bez obżarstwa. Mam nadzieję że mi się uda.
mala25 napisz proszę coś o sobie. Tzn. ile masz lat jakie masz wymiary, ile ważysz. Wiesz to formu bardzo pomaga.
Dla mnie nnp. jak i dla innych dobrze jest sie tu wygadać. Nawet jak pisze się o swoich slabościach to bardziej dociera do Ciebie i łatwiej z nimi walczysz. Przynajmniej ja tak Mam więc powodzenia!!!!!
BLEW nie chce sie powtarzać ale myśle że doskonale twoje problemy znam......jesteśmy w podobnym wieku bo ja skończyłam 31 no mam prawie 32
I nie zbyt miło mysli sie na temat odchudzania między praca, sprzątaniem, gotowaniem, podawaniem obiadów, prasowaniem, praniem, wieszaniem, i odrabianiem zadań z dziećmi. A im starsze tym niestety dużo więcej czasu pochłaniaja. Zobaczysz!!!. Więc jeszcze wszystko przed tobą. I dlatego ja popełniłam w pewnym okresie mojego życia bład. Tak byłam pochłonięta tym wszystkim, do tego dochodziły jeszcze moje nieszczęsne studia (czyt. ciągle niekończące się sesje), które zamknęłam w lipcu. (jeszcze tylko obrona..... ), że przestałam kontrolować swoją wagę, którą nigdy za wyjątkiem ciąży nie przekraczałam poza 60 kg. A teraz okazało sie, że nie tak prosto wrócić do poprzedniej!!!! Ale trudno musimy wziąść sie w garść!!! Ja np. jak może przeczytałaś kawałek mojego posta zmieniam nawyki żywieniowe. Podstawowym jest żeby nie jeść po godz. 18. !!!!! Nie jadam ciast ani drożdżówek. jak mam ochotę na słodycze to jem lody albo czekoladę nawet 4 kosteczki ale do południa. Nie jadam w pracy kupnych obiadków!!! Zawsze sobie coś sama muszę upichcić i staram sie zawsze zabierać drugie śniadanie. Jem normalny obiad ale w mniejszych ilościach a przede wszystkim zupy ponieważ są pożywne. I jak widziśz mija 2 tydzień i bez głodówki spadłam 2 kg. Na razie to tyle wpadnij tu jeszcze i napisz coś o sobie jakie masz słabości, co udało ci sie zwalczyć itp. POWODZENIA!!!
-
Gwiazdeczko to Ty na tym zdjeciu??
jest sobota.. trudne dni, kiedy to czlowiek wyrywa sie z rytmu praca-dom, praca-dom. Musze sama organizowac sobie zajecia tak, zeby nie myslec o zarelku
Ugotowalam juz obiadek zeby przy gotowaniu na glodnego w miedzy czasie sie nie najadac innymi *******kami.
Zjadlam troche musli, orzeszki i popijam czerwona herbatke. Bardziej dla smaku niz dla jej niby oslawionego wspomagania walki z nadwaga
Jestem mega zmotywowana! Mezczyzna zauwazyl juz pewne zmiany w wygladzie i walnal mi komplement (nie czesto mu sie zdarza chlapnac cos rownie milego ). Powiedzial, ze mam byc szczesliwa. A z tym szczesciem roznie bywa. Czy ja kiedys w ogole bylam zadowolona ze swojego wygladu?? Czy kiedykolwiek z podniesiona glowa pokazalam sie w stroju kapielowym w publicznym miejscu?? Zawsze wydziwialam. I tyle fajnych okazji przeszlo mi przez to obok nosa.
Gwiazdeczko ja tez mam problemy z seksem z powodu mojego wygladu. Wstydze sie pokazac mojemu mezczyznie z tymi faldeczkami i celulitem.. Glupota, bo te kilka kilo pewnie nie zrobi mu zadnej roznicy, ale to siedzi w mojej glowie tak uparcie, ze za nic nie chce dac sie stamtad wykurzyc..
-
kilka słów o mnie :(
Gwiazdeczko kilka słów o mnie
mam 27 lat, pracuję zawodowo, mam 8 letniego synka i 3 rok studiów oraz 10 kilo za dużo, z którymi to nie potrafię sobie poradzić ( problemy zaczęły się dwa lata temu - jak zmieniłam pracę na bardziej "siedzącą" a większość weekendów z aktywnych zamieniłam na siedzenie po 12 godzin na uczelni. Przed tymi zmianami ważyłam 55 - 57 kilo a po 62 - i te ponad 5 kilo przytyłam w 3 miesiące. Kilka razy próbowałam wziąć sie za siebie ale zawsze skutek jest taki że przybierałam na wadze kilogram i dziś waże 65 kilo.
W zeszłym roku chodziłam przez 3,5 miesiąca na aerobik - dwie godziny w tygodniu, step - godzinę i aqua aerobik 2 godziny - w sumie 5 godzin w tygodniu, przestałam jeść słodycze i pieczywo. I przez ten okres schudłam 1,5 kilograma!!! byłam załamana. Potem nadwyrężyłam kręgosłup tak że ledwo chodziłam, brałam zastrzyki i musiałam przestać ćwiczyć. Kręgosłup dokuczał mi ponad pół roku i to było wytłumaczenie - dla mnie oczywiście żeby nie ćwiczyć. Z dietą też bywało różnie. Wiosną mąż kupił mi śliczny stepper, który chciałam żeby ćwiczyć - i do dziś zrobiłam na nim zaledwie 1200 kroczków!
Nie potrafię się zmobilizować. Bo najpierw była sesja i nie było czasu na nic innego w domu jak nauka, potem zaczęły się wakacje i musiałam poplanować urlop, potem wyjazd na urlop, i tak zię nagle zrobił październik a ja nic z sobą nie zrobiłam.
Kiedyś mąż mi mówił że coś tam sobie przytyłam i to mnie chyba jakoś bardziej mobilizowało - a teraz właśne po tym okresie kiedy tak wytrwale ćwiczyłam i schudłam tak mało - odpuścił i twierdzi że wcale nie jestem gruba i że świetnie wyglądam - ale wiem że mówi tak żeby mi nie sprawić przykrości - bo już nie raz płakałm pół nocy bo nie potrafiłam kupić na siebie fajnego ciucha w którym nie wyglądałabym jak czołg.
Najgorsze w tym wszystkim to jest to że ja we wszystkim staram sie być prefekt - taka durna cecha charakteru. Potrafię przez tydzień spać po 2 godziny w nocy bo się muszę przygotowac do jakiś egzaminów na uczelni - a muszę zdać na 5 ewentualnie na 4,5. Średnią też oczywiście muszę mieć wysoką - w domu musi błyszczeć, wszystko poukładane, wyprasowane, obiad z dwóch dań na stole i takie tam różne tysiące rzeczy które robię naprawde dobrze i z którymi sobie radze ( sporo osób mnie z to ceni) - ale waga to jest jedyna rzecz z która sobie po prostu nie radze. A jedzenie dla mnie jest jakimś obłędem. Wiem że nie mogę dużo jeść ale i tak wszystkie nerwy zajadam, potrafię zajadac nawet jak jestem wściekła na siebie że nie potrafię się powstrzymać od objadania!!!!!!!!!! czysty obłęd.
Chciałabym żeby mi sie udało w końcu z tym uporać. Finalnie chciałabym ważyć 54 kilo ale teraz marzę o tym żeby waga pewnego dnia pokazała liczbę na której na początku będzie 5 - może być 59,90 )
Może z Tobą i innymi tu ludźmi w końcu uda mi się.
Teraz ważę 65 kilo, pod biustem 82, pas 84, biodra 97, uda 98, noga u góry 58 a w łydce 39 i mam 159 wzrostu(
-
i tam mam....
właśnie zjadłam dwa banany ((
i nienawidze się jeszcze bardziej
-
mala25 twój post mówi mi, że mamy bardzo wiele ze sobą wspólnego!!!!! Ja na szczęście w lipcu zdalam ostatni egzamin. Ale nie zdążylam napisać jeszcze pracy magist. Zamierzam wziąść sobie urlop przed najbliższym weekendem i wziąść się za pisanie. Teraz to jest moim priorytetem. A dlatego tu jestem , nie żeby super szybko schudnąć tylko żeby już przestać tyć. Prowadzę dom dokladnie jak Ty. Wszystko muszę mieć zrobione ale od ok. 2 miesięcy odpuścilam sobie po latach takiego życia bo mój brak snu, praca raczej siedzące ale b.stresująca, studia, problemy szkolne z dziećmi przyplacilam zdrowiem i w sierpniu wylądowalam w szpitalu / wcieńczylam organizm/ najśmieszniejsze jest to, że mój mąż nie wymaga ode mnie takich poświęceń ale ja sama chcialabym żeby wszystko było oki. No nic tyle o sobie. Dziś mam jakis trudniejszy dzień zjadłam pare kostek czekolady. Mam nadzieje, że do wieczora będzie spokuj. Bardzo brakuje mi czasu na ruch.
Razem będzie nam łatwiej !!!!! Mamy podobne problemy.
ja staram się choć to trudne często tu wpadać bo wtedy jakoś mi łatwiej.
ja mam córkę 8 letnią i syna prawie 12 letniego. hihi.
I nawet wymiary mamy podobne. Napisz co studiujesz !!!????
Mi na razie udaje się nie jadać po 18 a to dla mnie bardzo ważne... Widzę że mój organizm po tej godzinie zapomina o jedzeniu, ale pamietam, zeby cos przegryźć przed . Pozdrawiam gorąco papapapapapapapa.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki