-
23 a Ty ?
Słuchaj Skarbeńku My bedziemy Ci pomagać Kupuj sobie zdrowsze rzeczy A jesli bedziesz miała ochote na cos niezdrowego to wpadaj tutaj i płacz nam A my Ci pomozemy
-
A ja 14,5 i czasem robię rewolucje, ale tylko gdy zajdzie taka konieczność. I chyba właśnie zachodzi - kiedy np. idę ulicą, przeglądam się czasem w wystawie i widzę te boczki na twarzy, to aż mi się niedobrze robi.
Dzisiaj zostały we mnie wmuszone - uwaga, uwaga - cztery pyzy z tłustym sosem.
Powtarzam: nie zaproponowane, tylko wmuszone.
Rzadko mam ochotę na coś niezdrowego, dzisiaj już udało mi się opanować mimo kontaktu pierwszego stopnia z czekoladką i cukierkiem, które już miałam mieć w ustach, ale powędrowały do kosza. Cukierka sobie zostawiłam jako próbę na silną wolę. Siedzę i mam go dosłownie przed nosem, drażni mnie, nie powiem, ale chcę sprawdzić, ile wytrzymam.
Zazwyczaj w tej sytuacji jem jabłka, ale i w tym będę się musiała hamować, bo jem ich około 8 - 9 dziennie.
dzisiaj zjadłam już:
dwa jabłka
pół puszki groszku konserwowego
4 pyzy z sosem
2 klopsy
mam w planach jeszcze zjedzenie ewentualnie kilku (2, 3?) jabłek i przysięgam, na nic inego już dzisiaj nie spojrzę.
*ślini się* szatański wynalazek, te cukierki..
-
Słuchaj skarbku Rano sobie jedz chlebek razowy z serkiem biały, albo jajkiem, potem jogurt, potem obiadek z ryby czy piersi kurczaka, potem owoc, a wieczorkiem moze chlebek chrupki z wedlinka
Jakby ktos we mnie cos wmuszał to naprawde zrobiłabym awanture. Naprawde, wolałabym sie kłócic anizeli zjesc
-
Zreszta widzisz, dzisiaj juz potrafisz, nie zjeść czekolady
A to plusik
Z dnia na dzień bedzie corazł łatwiej, nie uda sie dzisiaj próbuj jeszcze raz
-
Dokładnie tak! Kiedyś przyjdzie taki moment, że się uda. Musi! Innej opcji nie ma
Widzisz? Potrafisz się pohamować, potrafisz nie zjeść czekoladki. A to już sukces.
BaByGirl dobrze mówi: lepiej rano zjeść coś konkretniejszego (kanapeczkę z twarożkiem i szczypiorkiem albo kawałkiem wędzonej piersi z kurczaczka), a wieczorem jeść jak najlżej. I nie dawaj nic w siebie wmuszać! Walcz! Zobaczysz, że warto. A jak w końcu zobaczą, że naprawdę bardzo chcesz schudnąć, może przestaną wmuszać.
Zresztą, chyba cię na siłę nie trzymają, nie rozwierają ci usteczek i nie wpychają żarełka, co?
-
No, Maggie, tak to prawie wygląda :P
Najpierw sobie zrobię odwyk od słodyczy a potem pomyślę nad resztą, bo dalej będzie duuuużo trudniej :/
Już drugi dzień bez nich siedzę.
-
Tak szczerze to im dalej, tym ławiej
Ja widze to po sobie A ja kocham wszelkie słodycze, ciasta, batoniki, czekoladki, wafelki wszystko wszystko Uwierz mi
A od cukru organizm się uzależnia Jeśli będziesz powoli rezygnować ze słodyczy to naprawde zobaczysz ze coraz mniej bedziesz miała na nie ochote
Buziaczek
-
Aaaaa! No, nie mogę!
Nie chodzi tutaj o to, że nie potrafię się opanować, tylko..
no właśnie, o co chodzi?
Mam wspaniały dzień:
budzę się rano, zjadam sobie 2 skibki z żółtym serem (to najchudsze, co znalazłam w lodówce). Wychodzę do szkoły, w najlepszym momencie nadjeżdża tramwaj (zwykle idę pieszo, ale spóźniam się tak często, że postanowiłam skorzystać z okazji), wchodzę do szkoły, patrzę: na ścianie wisi mój szczęśliwy numerek, hurra, mam dziś spokój, nikt ode mnie nie wymuszał zadania domowego, nie dostałam ani jednej jedynki, a okazji dziś było wiele, dostałam za to dwie piątki i ustną pochwałę, napisałam całkiem nieźle pracę klasową, wracam, jest jeszcze fajniej, słońce grzeje, wchodzę do domu, na stole już czeka na mnie obiad (pizza akurat).. Najedzona, szczęśliwa siadam przed komputerem, żeby tutaj coś napisać.. i czuję, jak mi się wylewa tłuszcz znad spodni.
Dzień bardzo piękny w jednej chwili zamienił się w coś beznadziejnego.
Teraz jest mi ciężko, mam złe samopoczucie i wyrzuty sumienia. I głowa mnie zaczęła boleć z tego wszystkiego.
A mogło być tak fajnie ..
Nie mogę służej z tym siedzieć, moją skórę mogę chwytać garściami i w dowolnym miejscu, mam już tego dosyć, precz przeklęte wałki!!!
Ale proszę, powiedzcie mi jasno: no co ja mam zrobić?!
Mówi się: przejdź na dietę, poćwicz trochę, ograniczaj się.
Na JAKĄ dietę przejść? CO ćwiczyć? JAK się ograniczać?
Beznadzieja ...
-
Na jaką, pytasz? Na taką, która będzie dla ciebie zdrowa. Jesteś młoda, polecam 1300 kcal, ale nie złożone z pizzy (bogowie! ja po prostu nie mogę zrozumieć, jak to możliwe, żeby na obiady w twoim domu jadalo się tylko pizzę albo inne tłuste rzeczy), czekolady i kilku jabłek dziennie. To żadna dieta. Jedz zbalansowane posiłki, nie przesadzaj z cukrem i tłuszczem, pilnuj się. Ot, tyle.
Co ćwiczyć? Najlepiej to, co najszybciej spala tluszcz. Aerobic, rower, bieżnia, orbitrek. Skakanka. Spinning. Co tam sobie chcesz - ważne, żeby się ruszać i spalać tłuszczyk Do tego brzuszki i ćwiczenia na nogi i pupę.
Jak się ograniczać? Nie dać się napychać jedzeniem. Rodzina rodziną, ale można im przecież wytłumaczyć. Jeśli chcą twojego dobra, zrozumieją. Otyłym ludziom nie jest w życiu łatwo.
-
Niunia słuchaj, dzisiaj sie starałas, troszke wytrzymałaś ale niestety nie udało sie Jaki z tego morał ? Jutro znowu zaczynasz zaczynaj az do skutku Skarbie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki