hej, może was nie pocieszę, ale samo to nihdy nie mija... też to miałam, teraz też czasem miewam, ale się pilnuję, zawsze staram się znaleźć jakies zajęcie, bo nawet jesli jestem po dobrym obiedzie, i tak czasem mam ochotę się napchać świetnie was rozumiem, bo potrafię zjeść 10 000 kalorii dziennie ale już jest niby lepiej, nie chce myśleć, co będzie, jesli znowu...nie!!! nie myślę o tym. ale wiem, że nadejdzie, pamiętam, latem, jak już miałam dosyć tycia, przez 2 miesiące ślicznie chudłam, jadłam ponad 1200 kcal ,ćwiczyłam codziennie i dużo, żeby zapomnieć o kompulsach, schudłam 10 kg w 2 miesiące, ale potem nie wytrzymałam i znowu zaczęłam się przejadać. to okropne. chciałabym, żeby to się wreszcie skończyło. na szzcęście teraz jakoś daję radę, ale staram się nie dopuszczać do żadnego "wykroczenia" na diecie, u mnie sprawdza się w 100 % metoda wszystko albo nic. jeśli już zacznę jeść ponad limit, zjem te 10 000 kcal i będę się użalać nad sobą to straszne.
długo się zastanawiałam, co sprawia, że objadam się kompulsywnie. nuda, stres, brak poczucia bezpieczeństwa, samotność? może wszystko , a może nic z wymienionych. po prostu włącza się coś w główce, co mówi: idź się nażreć, będzie miło, żyjemy tylko raz, potem i tak wrócisz na dietę od jutra. tylko to od jutra zwykle kończy się kolejnymn obżarstwem. teraz się muszę się mocno pilnować, bo jęsli będzie choć jedna porażka...eee, nie ma o czym mówić, jestem stracona...
Zakładki