-
No to oczywiście dołączam się do gratulacji, oby tak dalej!
No mój tata też należy do tego typu, który mówi mało pozytywnych rzeczy, więc u Ciebie widać już efekty!
Znów gratulacje!
A ciur niech szybko wraca do zdrówka!
-
Zatem... Dziewuszki moje kochane Jak poszłam po te zaginione zakupy, to jakoś tak pokropywało sobie, i zrobiło się wybitnie szaro i jakoś tak buro, zaczęło wiać, a ja zaczęłam marznąć i stwierdziłam, że co, to, to NIE. Nie idę. Pogibałam się troszkę w domku i tak się skończyło, ale nie narzekam, jutro pójdę Kurczę, tylko takie bieganie, to na moje łydki mi nie pomoże... A one mi sią taaak nie podobają... Jak moje całe nogi, ale cóż
Wszamałam więc, zagrzane w opiekaczu kromeczki grahamka, posmarowane serekiem Tartare "Borowy las" (Te serki są pyszne... MNIAM!), a na to plasterek szyneczki, do tego zielona herbatka Aha, no i ciut wcześniej jabłuszko... I tym sposobem było... A zresztą nieważne ile kcal było, miało być zaciśnięcie pasa, to i jest. I wcale głodna nie jestem... Czuję się wspaniale, dziewczyny, ja czuję się szczęśliwa
Odnalazłam mobilizację, determinację, siłę i energię, już dawno, trzyma mnie i nie puszcza... Energia do działania Muszę coś robić, nie lubię zajmować się NIC'nierobieniem, choć mimo wszystko jestem w tym najlepsza Czuję się piekielnie szczęśliwa, postokroć tym bardziej doceniam Jego istnienie przy mnie, wtedy gdy Go nie ma na wyciągnięcie ręki... Wypełnia mnie energia, radość, szczęście i zniecierpliwienie, że to JUŻ, chcę Go mieć spowrotem... Jeszcze chwilka
Czasem jednak też mam "takie dni", gdy wszystko jest na NIE, teraz jednak one nie są w stanie dać mi rady Bo pomimo, że drapię, że krzyczę, że się złoszczę, że nienawidzę, że jestem zołzą, to i tak to wszystko się nie liczy... Nie liczy się TERAZ. I oby na ZAWSZE.
Ta dieta, a w szczególności WY, i to, że DZIĘKI WAM, mam na swoim koncie jakieś małe sukcesiki już, których tak łatwo nie zaprzepaszczę, to wszystko daje mi tą siłę! Paradoksalnie siłę i szczęście i radość, daje mi ON, a raczej TĘSKNOTA ZA NIM. Świadomość, że to już niedługo będę Go miała przy sobie... Jak to kiedyś, ktoś mądry powiedział, "ludzie, żegnają się po to, by móc się przywitać", niby taki banał, ale jakże prawdziwy... A o ile słodsze będzie spotkanie, po takiej rozłące? Słodycz tego spotkania zastąpi mi, wszystkie te moje NIE zjedzone słodkości TERAZ i osłodzi życie na PÓŹNIEJ...
Dieta + uczucia... = Mój obecny stan
I strasznie jestem zniecierpliwiona... Czy ktoś, coś zauważy? Czy JA coś zauważę, w październiku? Tak jak napisał Tłuscioszek, chcę pokazać nie tylko SOBIE, ale też IM, tym, których szczerze nienawidze... Wiem, nienawidzę to mocne słowo, ale przecież nie każdy musi z każdym obcować, i pałać do siebie sympatią i uwielbieniem, prawda? A jest kilkoro ludzi, którzy zaszli mi za skórę... Chcę się pokazać INNA. Nie mówię, że LEPSZA, bo ciąglę będę taka sama, jednak to COŚ się zmieni... I do tego dążę.
Dziękuję Wam, za obecność tutaj...
-
No i zakończyłam dzień z wynikiem 1207,09. Mam nadzieję, że nie będzie konsekwencji , ale chyba w granicach błędu się zmieściłam Dzień ogólnie zaliczam na +
Idę się przytulić do mojej drugiej połóweczki, może spalę jakieś dodatkowe kalorie
Do jutra, spokojnej nocki i kolorowych snów
-
Nooo kochana, to najprzyjemniejszy przykład tracenia kalorii, a ile się ich wtedy traci... ho ho ho...
-
Snoi jaka piękna wypowiedź wiec bedziemy obie dazyc do tego aby wkurzyc tych ktorych nie lubimy a niech nam zazdroszcza wygladu prawda?D ja juz mam nie cale 65kg) bedzie okolo 64,80Dmialam sie nie wazyc ale korzystam z tego widzac ze powoli mi sie konczy @D no jak mi sie skonczy @ to sie chyba rzuce na MM (Moja Milosc), juz wczoraj mu dokuczalam to sie cieszyl ze juz "normalnieje"D a dokuczam mu gryzac go laskoczac i w ogoleD skacze na niegoD powinien sie cieszyc ze schudne to bede lzejszaD
ile jestescie ze swoimi partnerami?? mi z moim 19wrzesnia minie 2 latkaD i kozrzystajac z tej okazji ze mieszkamy sami chce go zaskoczyc i zrobic kolacje pyszna czyli.... spaghetti z sosem bolognese (to jego ulubione danie, ja tez to lubie)D tylko niewiem gdzie go wygonic na ten czas kiedy mialabym to zrobicD mielismy sie zareczac w te rocznice ale niestety mojej rodziny nie ma wiec odpada ale na swieta juz takD nie moge sie doczekac az bede mowila "moj narzeczony" albo "jestem narzeczona MM"DD
Kurde przepraszam Snoi ze sie tak rozpisalam juz nie bede (chyba)D po co zaczelas te rozmowy heheheD
ide do siebie napisac cosD
-
Tluscioszek ja miłość mojego życia poznałam 18.06.2005, 23.06.2006 braliśmy ślub cywilny w Berlinie (wtedy jeszcze tam mieszkałam i studiowałam), a 9 września 2006 był kościelny. Tak więc mamy dwa latka i dwa miesiące, i za 10 dni mamy pierwszą rocznicę ślubu
Od ślubu przytyłam 8 kilo, mąż jest łasuchem i niestety odbiło się to też na mnie Bez kolacji nie pójdzie spać, a wieczorek to najgorsza dla mnie pora. Mogę cały dzień nic nie jeść, i nie mam nawet na to ochoty, Wieczorem dopada mnie apetyt. Znalazłam na to sposób, albo uciekam na fitness, albo pod prysznic Niestety nie zawsze mi to wychodzi, czego efekty widać na biodrach i brzuchu
-
Snoi, naprawde piekna wypowiedz . Az sie normalnie rozplynelam nad tym twoim poscikiem. Ech, glebokie przemyslenia Cie wziely. Tez tak czasami mam, ze troszke pofilozofuje (z reguly po piwku ).
Ale to sie przydaje, takie glebokie przemyslenia ucza nas prawdy o sobie i o swiecie
Ja Moje kochanie znam juz szmat czasu. Jestesmy ze soba od 24.07.2004 roku, a narzeczenstwem od sierpnia 2006 roku. Jak dla mnie to dlugo. Wiadomo, bylo wiele kryzysow - raz nawet nasz zwiazek sie rozpadl, ale jestesmy ze soba i chcemy ze soba byc. Tylko trzeba sie bardziej poznac, ale nie na wylot, trzeba wierzyc, ale nie slepo, trzeba kochac, ale nie na zaboj... Kurcze, chyba mi sie twoj nastroj udzielil kochana :P .
Milego czwartku malutka
-
Witam Kochane w ten ziiimny czwartek!
Od początku, hihi a więc z MDP jesteśmy razem oficjalnie od 11 października 2005, więc po przyjeździe do Olsz. tylko chwilka i będzie nasz 2 rocznica Ale taki pierwszy buziaczek był 8 czerwca 2005... Przetrwaliśmy wtedy rozłąke wakacji, uczucie w każdym się wykluło i tak po przyjeździe do Olsz. zaczęliśmy być razem...
Ach, kochane, nawet nie wiecie jak ja tak uwielbiam pofilozofować, porozkładać wszystko na części pierwsze, każdą chwilę, każde słowo, pozwala to uchwycić, to, co na codzień nieuchwytne... Czasem jednak sprawia to, że popadam w jakąś melancholię i dzień jest na NIE. Dlatego próbuję się ograniczać w tym moim myśleniu
A co do wagi... Hmm, jak pisałam u Tluscioszka, to ja się zaczęłam bać ważyć... Kolejny punkt dla mnie, za głupotę hehe
Idę poodkurzać i zmyć podłogę w kuchni, bo mnie mamuśka przechrzci hehe
A co do biegania... Nie wiem, czy się zdecyduję w taki ziąb... Masakra Będę musiała się jeszcze bardziej nawyginać w domu, w takim razie. Aha, no i dziś znów plecki bola i obawiam się, że mogłam się tego nabawić przed'wczoraj, gdy biegałam wieczorem w bluzie, a było zimno i wiało, być może jak się zgrzałam, to wiatr owiał mi plecki i wystarczy by je znów odczuwać... Ja to się mam. Jak nie urok to sraczka hehe
Lecę, pojawię się później
-
Sprzataj snoi, sprzataj - to tez sa aeroby i spala sie przy tym kalorie
-
A ja ciągle nie mogę się przemóc by iśc pobiegać z rana... Chociaż te kilka dni do końca wakacji by sie przydało, bo po tem to już tylko pomarzyć będe mogła... ;|
Może jutro mi się uda, bo wieczorkiem nie mam czasu, bo rowerek, a po śniadanku i spotykam sie zaraz z Miśkiem.
Ale za to w niedzielę idę się sprawdzić - na 100%.
Miłego dietowania!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki