hehhe Kochana jakie plany kulinarne ja tez zawsze planuje i jak mam wene zrobiłabym wszytsko na raz! z czego potem wychodzi ze robie cosik na szypciocha i tyle z moich zapałów
hehhe Kochana jakie plany kulinarne ja tez zawsze planuje i jak mam wene zrobiłabym wszytsko na raz! z czego potem wychodzi ze robie cosik na szypciocha i tyle z moich zapałów
Oj, a mój Tomuś niestety pali. Teraz oczywiście mniej, bo nie pali w domu skoro ja rzucam, a leniwy jest Zabrania mi i się złości, kiedy jęczę, że bym sobie zapaliła, ale sam kurzy
Chusteczko, mam nadzieję, że ja, tak jak Ty, wytrwam przynajmniej te 4 miesiące
A o jakie koncerty chodzi? Bo ja łakoma na wszelkie koncerty i wieści muzyczne ??
Masz rację, towarzystwo palące nie pomaga. Najlepiej to chyba jest patrzeć na nich myśląc, że jest się lepszym, mądrzejszym i wytrzymalszym od nich i ma się zdrowsze płuca. Ale głupio tak o znajomych myśleć w kategoriach "lepszości i gorszości".
no wszystkie ciekawe w Wawie i nie tylko
Ten kotlet jest nie tylko mało kaloryczny ale i bardzo pordzo pożywny- wyczytałam to w jednej ksiażce o odchudzaniu i tam był polecany
A mogę prosic przepis na pieczone jabłuszko?
Ale o pysznościach tu piszecie...mniam...A co do kebabów, hamburgerów i takich tam ulubionych moich smakołyków to miałam ostatnio zabawną historię...Pojechałam sobie do hurtowni z kuzynką i z mężem...no i po zakupach postanowiliśmy się na owe cuda wybrać...
Każdy sobie zamawiał sam...ja oczywiście ostatnia...no i wiecie co...wyobraźcie sobie ,że dla mnie zabrakło Skończyła się surówka, która jak wiadomo do tego typu smakołyków jest niezbędna...No i patrzyłam jak jedzą sobie hamburgery...język uciekał mi wiadomo gdzie i normalnie ze złości miałam ochotę sie poryczeć...ale może to jakiś anioł stróż wpieprzył cała surówkę ,żebym nie grzeszyła...
jejku Romka to musiało być straszne przeżycie! Ale ja bym im zabrała te hamburgery i sama zjadła masz rację, pewnie dietowy Anioł Stróż pilnował
Nareszcie mam troszkę więcej czasu, żeby wpaść do siebie i Was poodwiedzać, co zaraz uczynię.
Sephrenko, jabłuszka pieczone się robi następująco:
bierzesz sobie juabłuszko, myjesz, przekrawasz (horyzontalnie ) mniej więcej w połowie, wyciągasz z niego bebechy będące w istocie gniazdem nasiennym, po czym ładujesz do środka mieszankę miodu, posiekanych drobniutko orzechów włoskich (obu składników niewiele, na pewno nie więcej niż po pół, nawet jedną trzecią łyżeczki) i obsypujesz cynamonem. Przykrywasz drugą połówką, owijasz w folię aluminiową ( w miarę szczelnie) i wstawiasz do piekarnika nagrzanego do ok. 190 stopni. Powinno się piec ok. 12-15 minut. Polecam, bardzo pychotliwe I ma, jak wyczytałam w przepisie, 74 kcal.
Romciu, co za pech, ja bym takiemu wrednemu Aniołowi Stróżowi za karę warkoczyki z jelit uplotła Ale może to i dobrze w gruncie rzeczy....? Chociaż oczy Ci uciekały wiadomo gdzie, to też niedobrze To jest nierozwiązywalny problem chyba
Chusteczko, a na jaki koncert się wybierasz w najbliższym czasie? Gra coś ciekawego? Aha, ja Ci powiedziałam, gdzie mieszkam. A Ty gdzie mieszkasz, bom ciekawa :P
Muszę Wam powiedzieć, że kotleciki rybne, które zrobił dziś Tomcio (z bardzo małą moją pomocą) okazały się arcypyszne. Zjedliśmy po dwa (razem 408 kcal) z dodatkiem wielkiej porcji surówki z sałaty, ogórka i kiełków fasolowych ( to oczywiście z sosikiem jogurtowym z ziołami). Najadłam się straszliwie, a mlaskałam przy tym okrutnie Muszę sobie ten przepis zapamiętać i od czasu do czasu powtarzać. Został mi wywar z mintaja, zrobię z niego jutro zupę, chociaż w życiu zupy rybnej nie robiłam. Ale zobaczę, może cosik wykombinuję Sam z siebie taki wywar też smakuje niczego sobie. Jak rosół, tylko trochę jakby rybny :P
Miałam jutro zrobić te wymarzone Tomkowe szaszłyki (w wersji z jabłkiem i boczkiem), ale skoro będzie ta zupa.... a niejadek nie toleruje dwudaniowych obiadków.....
Dobra, to ja sobie lecę zobaczyć, co się u Was dzieje Zostawiam Wam żabkę, bo żabka jest zielona, a wiosna idzie, a wiosna też bywa zielona, hihi:
A ja mieszkam pod wawką Ale chodzę do szkoły
A np. Hunter gra 10 kwietnia.
Hunter... hiehhh, może się przejdę... Mam sprawę do Draka, konkretnie muszę mu buzię obić
Jem sobie jogurt i mi przychodzi do głowy, że chyba sobie proceder śniadaniowego jogurtowania przerwę na jakiś tydzień, bo już mi niedobrze... zawsze wolałam serki... ale serki kaloryczne są niestety...
Dzisiaj mam zalatany dzień, tzn będę mieć, jak wreszcie wyjdę z domu.... tu coś załatwić, tam coś załatwić, tu się umówić, tam zanieść, jeszcze gdzie indziej odebrać. Chyba będę sobie powtarzać w duchu, że kalorie przy tym spalam
Przede mną eksperyment z zupą rybną... ciekawe co mi z tego wyjdzie....
Aha... bo ja tak piszę ciągle, że ja albo Tomek coś stworzyliśmy w kuchni i twierdzę, że to pyszne i pychotliwe... ja nie jestem jakiś narcyz, tylko chcę się podzielić fajnym przepisem i w ogóle.....
A propos narcyzów:
Misio zaczynam się Ciebie baćZamieszczone przez Misio
A poza tym to dobrze że się chwalisz swoimi zdolnościami w kuchni (ja to tylko pizze umiem zrobić, ewentualnie kanapkę ). Ja już mamie truję żeby mi zrobiła jabłuszka pieczone
Powodzenia w załatwianiu spraw
Zakładki