Witajcie Moje Kochane!
Wracam, bo się za Wami stęskniłam Ogromnieeee!
Miałam nie wracać póki nie zcznę czegoś w koncu z sobą robić a nie tylko mówić...
I w sumie to nie rozpędziłam się na dobre, ale za to wróciłam na siłownię
Teraz mam trochę gorszy dojazd tam, bo firma przeprowadziła się w inną część Warszawy...wiecie co?To w ogóle jakaś ironia losu...wcześniej jak wracałam, to mialam tę siłownię po drodze z pracy...więc zero problemu...a nie chodziłam tam za często, a od sierpnia to w ogóle a teraz jak mam ją kompletnie nie po drodze i musze stać w tych cholernych korkach, żeby tam dojechac po pracy to, mimo wszystko tam jeżdzę.Pewnie sobie myslicie,ze mogłabym chodzić, gdzies blizej mojej pracy.No tak, to tez wzielam pod uwagę i sprawdziłam 2 siłownie...jedna to w ogóle jakas totalna poraża z bieżnią "dla dzieci" napędzaną nie elktrycznie a nożnie!!a druga siłownia jest tak zajebiscie droga (bo licza tam czas na bipa tzn od wejscia za bramkę)czyli mycie sie,szatnia itd.w sumie niezly sparin,bo trzeba tak sie spieszyć, że w ogole to chodzenia mija sie z celem...
Tak więc wróciłam na stre śmiecie i dobrze mi z tym...
A co do diety...nie nie katuje sie niczym....wyznaję zasadę Aii,"jeśc wszystko ale w rozsadnych ilosciach"...a w ogole teraz jestem na etapie salatek...wiec jest ok...waze nadal 68kg,bo za silownie wzielam się dopiero w tym tyg. ale mam nazieję,że teraz pojdzie juz to z górki....

A co tam u Was Kochane?
Sibko, Szane.....i inne dziewczyny napiszcie jak Wam idzie w ta jesień...czy wygrywa kocyk i lózeczko w pojedynku z silownia/ruchem czy na odwrót?

Sciskam Was mocniście!I czekam na wiesci...