Dzięki za odzew
Yasminsofijo: To właśnie mi się w diecie niskokalorycznej podoba, że można jeść wszystko, parówki sobie odmawiam, bo zostawiam miejsce na nabiał. Ze względu na Józia, który ma pół roku i lubi possać - waży 9kg, hipopotam - staram się przede wszystkim dostarczać sobie dużo wapnia i białka. Zacisnę dzisiaj pięści i dalej będę liczyć, jak mi się już tak ciężko zrobiło to sobie pomyślałam: "skoro umiałaś sobie po 18 latach palenia odmówić papierosa, to możesz sobie odmówić talerza kanapek o 22-giej".
Peszymistin: spróbuję Twojej rady, rozłożę sobie swoje 1500 kalorii na takie małe posiłki, bo to mój największy problem - zapychanie żołądka. 1500 to wbrew pozorom dość sporo.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gotuję dla swojego męża, trzech starszych synów, dogadzam im, a sama przełykam ślinę. Największym chyba sukcesem jest to, że od początku kwietnia nie zjadłam kromki chleba, nie jem ziemniaków, klusek, ani innych zapychaczy. Na obiad do mięsa - marchewka, fasolka, Hortexową marchewkę mini można jeść bez przypraw nawet, pyszna! Nawiasem mówiąc bałam się strasznie świąt - teściowa potrafi takie pyszności uszykować... Ale w święta dalej chudłam, pełna zapału jadłam rozsądnie, po troszku, niewiele, a teraz? No dobra, biorę się w garść!
Pozdrawiam
Zakładki