-
No wreszcie udało mi się zalogować! Coś się dzieje z naszym forum, cały czas mnie wylogowywało I awatra nie ma...
Ja właśnie po obiadku ( sosjowy kapuśniak, dosyć dziwny jak na zupę, bo bez ziemniaków i marchewki, że o śmietanie nie wspomnę , ale całkiem smaczny. Wyszedł małokaloryczny, więc jeszcze sobie deser zaserwowałam - krem jogurtowy a la tiramisu - też był całkiem niezły). No a teraz pałętam się po domu i nic mi się robić nie chce, nawet nie mam gdzie posprzątać, bo tym zajęłam się już wczoraj, więc chyba jednak niesprzyjające okoliczności zewnętrzne zmuszą mnie do wzięcia się do pracy.
A, muszę się pochwalić, że wczoraj się zmobilizowałam i zrobiłąm dwudziestominutowy pilates na brzuch. Całkiem fajny, przynajmniej nie taki szybki jak 8 mniut ABs z tym szalonym facetem w niebieskich gaciach. Ale dziś już mi sie pewnie nie będzie chciało, więc chociaż z hula hop poćwiczę. Mógłby przyjechać mój siostrzeniec, bo przy nim zawsze hula hop jest nieustannie w ruchu - bardzo lubi patrzeć jak kręcę, więc zazwyczaj robię pokaz, dopóki nie padnę
Dobra, idę coś robić. Chyba
-
czesc !
no u mnie optymistycznie narazie ...mimo ze cos dziwnego ostatanio dzieje sie w mojej diecie ....
zaraz zmykam chyba tez pocwiczyc i cos zjesc buziaki
-
Witam!
Ja od dziś PORZĄDNIE biorę się za dietę, bo przez ferie mocno sobie pofolgowałam. Na razie waga pokazuje tyle samo, ale w końcu powinno ubywać, a nie stać w miejscu
Koniec ze słodyczami, ostatnio trochę za bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam. Na szczęście w poniedziałek wracam na zjęcia, więc nie będę miała tylke wolnego czasu, co teraz, a u mnie czas wolny zazwyczaj kończy się wylądowaniem przed lodówką.
Marlenko, co to znaczy, że coś dziwnego dzieje się z Twoją dietą? Przecież widzę, że na tickerze masz mniej, więc chyba w porządku, co?
Trzymaj się ciepło, buziaki
-
oh no tak...
ale coś taka słaba ostatanio jestem...
mało ćwicze przez to...ale dzis ide na aqua aerobic i mam nadzieje ze tam nadrobie zaległosci z tej sprawnosci fizycznej
miłego wieczorka :*! buziaki
-
Hmmm, zimowe osłabienie...skąd ja to znam Niezbyt przyjemna sprawa. Ja zaczęłam łykać taki wyciąg ze skrzypu polnego i pokrzywy z dodatkiem witamin, mam nadzieję, że coś pomoże, bo też ostatnio jestem jakś taka ...mało ruchliwa
Aqua aerobic - brzmi fantastycznie Koniecznie napisz, jak było. Kiedyś też się na to napaliłam, ale jak zwykle na zapale sie skończyło. No ale podobno daje bardzo dobre efekty i do tego wspaniale relaksuje, więc czekam na relację
A teraz idę na kolację, chyba sobie zaserwuje surówkę marchewkowo-pomarańczową. Właściwie to chyba jem za dużo tego karotenu ( marchewka i szpinak w dużych ilościach), bo zrobiłam sie jakoś dziwnie żółta ( a miało być - brązowo-złocista ). wygląda to dosyc dziwnie, ale poradzić nic nie mogę.
buźka!
-
czesc !
Dawno mnie nie było ,ale dlatego że weekand miałam w rozbiegu i non stop jakies zycie towarzyskie !Niestety odbiło sie to po czesci na mojej diecie ...bo jak zwykle był to kaloryczny weekand...a ja nie mam silnej woli by odmawiac to co mam przed oczami ...ale chyba bede musiala nad tym popracowac bo inaczej moja dieta bedzie zerowa to co zrzuce w tydzien nadrobie w weekand .No ale przynajmniej humorek lepszy i jakoś siły wróciły
Na aqua aerobic było tyle chetnych kobiet...ze zrobili zapisy na karnety ...i pierwszy karnet był na marzec za 50 zł (a nie tak jak bylo wczesniej ustalone ze wejscie od razu-czyli w piątek 17.02)- karnet ma 5 wejsc ,natomiast ustalili ze 2 ostatanie piątki lutego to beda jednorazowe wejscia w cenie 15 zł .Tak wiec majac przy sobie tylko te 50 zł,wolałam sobie kupic karnet poniewaz nie mialam pewnosci czy jak nastepnym razem przyjde to go jeszcze dostane - limit ograniczony-30miejsc na basenie.A poza tym 15 zł to troche duzo jak na jedno 45min wejscie .Tak wiec na aqua zaczne chodzic od marca .Mam nadzieje ze cos zrozumialas cos z tego pokreconego opisu.No fajna sprawa z tym jest ...ale dałoby efekty wiecej niz raz w tyg,niestety moje studia wieczorowe (pon.,wt.,śr.-16.30-20) wykluczaja moje uczestnictwo w aerobikach osiedlowych które przewaznie sa kolo godz 18 .
Tak ogólnie to kotleciki sojowe mi posmakowały ...i wykupiłam sobie mega pake 600 g wiec bede miala co najmniej na jakies 2 miesiace ...
A co do karotenu to ja chyba tez musze zaczac interesowac sie marchewką bo juz niebawem wiosna a ja taka blada ...a moze jednak zainwestowac pare złotych w samoopalacz ? hehe
Wow!Ale sie rozpisałam ...no ale przynajmniej nadrabiłam tą przerwe ....buziaki i miłego dnia! :P
-
Witam!
Mnie tez troche nie było, bo miałam pewien...hmmmm...problem.
Ale może zacznę tak od początku, chociaż może się troche zejść tą opowieścią.
Jestem naturalną blondynką, włosy zawsze miałam bardzo jasne, ale w ciągu ostatnich dwoch lat troche mi ściemniały, więc zrobiłam sobie lekki rozjaśniający balejaż. taki mały, wyglądał bardzo deliktanie, jak moje naturalne włosy, bo zawsze bardzo się boje wszelkich zmian. Z racji tego, że miałam ferie postanowiłam iśc do fryzjera, bo widać mi było lekkie odrosty. Zadzwoniłam,okazało się, że moja fryzjerka wyjechała do Australii Oczywiście bałam się iść do kogos innego, więc stwierdziłam, ze kupię rozjaśniacz i te odrosty ufarbuje mi mama. Tak też zrobiłyśmy. Niestety, okazało się, że znacznie przeceniłam jej zdolności. Zamiast lekkich paseczków maznęła mi ół głowy, do tego z łatami, tak, ze wyglądałam jak dalmatyńczyk. A kolor wyszedł jak u Geralda z Riwii, jeśli oglądałaś Wiedźmina to wiesz o czym mówię. Trochę sie podłamałam, ale następnego dnia stwierdziłam, że trzeba po prostu ufarbować całość, żeby było jakoś równo. Nałożyłyśmy farbę, zmyłyśmy, przejrzałam się w lusterku i myślałam, że padnę. włosy wyszły srebrno-fioletowo. taki przybrudzony siwy wpadajacy w odcień niebieskawy. Wyglądałam, jak babcia, której płukanka do włosów pomyliła się z Domestosem.
Rany, czego my juz nie robiłyśmy, jakieś płukanki po których włosy zrobiły się żółte, potem lekko zielonkawe, a na końcu w kolorze pomarańczy. W końcu zadzwoniłam do fryzjera, pewna, że czeka mnie fryzura a la Kojak. Kazał kupiś ciemniejszą farbę i maznąć się jeszcze raz. Wreszcie wyszło coś normalnego, blond, owszem bardzo jasny, ale całkiem ładny. Kamień spadł mi z serca. Mojej mamie też.
Nigdy w życiu już nic sama nie zrobię z włosami. To był pierwszy i ostatni raz. Przyrzekam.
I tak miałam szczęście.
Wczoraj z radości, że wreszcie jakoś wyglądam zjadąłm kawałek ciasta, więc też nie mogę powiedzieć, żebym jakoś rewelacyjnie trzymała dietę, bo wyszło w okolicach 1300.
Jutro wracam na I fazę SB, bo muszę się odzwyczaić od słodyczy.
Bedzie dobrze.
Ty też się trzymaj, pamiętaj, że masz plan
Wykonalność ma być 100% <grozi palcem>
No, do roboty
-
Hop, hop, jest tu kto?
Ja już wróciłam. Nawet względnie zadowolona.
Tak jak planowałam wróciłam na tysiąc z pierwszą fazą SB, ale przez ten częściowy powrót do węglowodanowego szleństwa w czsie ferii jakoś trudniej mi przychodzi trzymanie się reguł SB, wcześniej nie było to problemem, teraz muszę się bardziej powstrzymywać. dzis już, już prawie miałam się złamać i zjeść jabłko, ale ostatecznie dałam radę I tak mi minął chyba pierwszy w życiy tłusty czwartek bez żadnego pączka czy faworka. I dobrze
Ćwiczyć mi się jak zwykle nie chce, a dzis przekroczyąłm tysiąca o 120 kalorii. więc ogólnie się nie zachwycam ale musi być dobrze, nie ma bata, w marcu kończę dietę, bo już mnie trochę nudzi moja ospałość.
A teraz śmigam do pracy, bo mam jej dziś baaaaardzo dużo.
buźka!
-
czesc !
no faktycznie ładna miałas historie z tymi włoskami ale pociesze Cie ze prawie zawsze ja tez mam rózne historie jesli chodzi o tę czesc ciała...teraz posnaowiłam je troszke zapuscic
co u mnie? hmm ostatanio jestem mocno zabiegana i mam mało czasu na wszystko na forum tez a jakos tak mi sie przyswoiło ze brak forum to brak diety i niestety róznie było ostatanimi dniami -na szczescie nowy plan juz mam , wybór promotora za soba i specjalizacji tez ....trzeba bedzie jakos planowac ten czas bo oprócz zajęć dojda mi seminaria .
Dziś juz ładna dietka i tak ma być (i bedzie) az do świąt .
-
Witam!
U mnie wczoraj było skrajnie niedietetycznie (praca przy przygotowyaniu imprezy, brak stałych posiłków, ciągłe podgryzanie, najczęściej ciasta), SB diabli wzięli...
Jednym słowem klęska zupełna.
Wściekła jestem na siebie, bo szaleję tak już jakieś 2 tygodnie - 3-4 dni diety i 2 dni jedzenia w granicach 2000...
Chyna jo-jo mnie dopada...brrrrrrr....
Przybyło mi pewnie z kologram, na razie się nie ważę, muszę poczekać, aż mój biedny żołądek to strawi. Dzis daję mu odpocząć, więc tylko piję wodę i ziółka, robię jednodniowe oczyszczanie, naprawdę się przyda.
Jutro mam zamiar wrócic na SB, ale juz sama nie wiem, który raz to mówię. Wstyd mi, że nie dotrzymuje słowa, dieta idzie opornie, bo chyba zaczynam tracić motywację. Chociaz jak teraz patrzę na mój brzuch to wraca...
Nie bedę pisać, że biore się za siebie, bo zapisałam to nie raz... po prostu zaczynam działać, bo mam czas tylko do końca marca.
Co do braku czasu-dobrze Cie rozumiem, Marlenko. Studia...piekna sprawa, ale ile sie człowiek musi namęczyć..
A Ty teraz piszesz pracę licencjacką? Mnie ta przyjemność na szczęście ominie, bo jestem na pięcioletnich jednolitych.No chyba, że sama bym się domagała, ale raczej nie jestem chętna
a teraz zmykam, trzymaj się dietkowo
pa!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki