Moniczko, nie było Cię na Twoim wątku aż od środy, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku?
Mocno ściskam
Moniczko, nie było Cię na Twoim wątku aż od środy, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku?
Mocno ściskam
Witam was kochane!
Taaa... Nie było mnie przez kilka dni, bo wpadłam w kałużę - u nas leje jak z cebra, dzień w dzień, noc w noc, skutkiem czego dostałam migrenę... Fuj, paskudztwo... Poszukiwanie pracy bez rezultatów, ja wiecznie zmęczona... Innymi słowy nici z dietkowania, bo jestem tylko człowiekiem, a przy tylu negatywnych czynnikach po prostu rozkładam się na czynniki pierwsze... Robię konkurencję seattlańskiej pogodzie i wystarczy słówko, a beczę... W sobotę byliśmy ze znajomymi w restauracji etiopskiej no i tam właśnie dałam plamę... Strasznie mnie to dołuje, że nie umiem się powstrzymać przed ludźmi i tak sobie po prostu ryczę... Beksa jedna... Na szczęście trafiłam na wileke zrozumienie ze wszystkich stron i jakoś nie wyszło aż tak źle...
Ale wszystko do wczoraj, a w zasadzie przedwczoraj... Wczoraj wyszło słoneczko zza chmur, niebo było ślicznie niebieściutkie i prawie bezchmurne... Od razu nabrałam energii aby przetrwać dalsze deszcze (bo dzisiaj oczywiście znów leje, wrrr), poza tym mój mąż, widząc mnie taką załamaną zrobił mi niespodziankę w niedzielę: gdy wróciłam z bieżni (na której przez godzinę zastanawiałam sie po raz enty, dlaczego los rzuca mi tyle kółd pod nogi, oczywiście nic nie wymyśliłam) pokazał mi z zaaferowaną miną, że jakiś amant przysłał mi maile... Wszedł na mój email, a tam faktycznie dwa maile od jakiegoś me(małpa)yourpersonaladmirer(kropka)cosiktam... Hehehe... Nie wiem jak on to zrobił, ale właśnie niby z takiego maila przysłał mi trzy oferty pracy znalezione na monster.com!!! Kochany mój... Do tego udawał zdziwionego, że nawet nie jest zazdrosny o tego tam mojego wielbiciela, hehe... W czwartek jadę to tych miejsc osobiście oddać mój życiorys...
Poza tym stwierdziłam dzisiaj, że chyba posiadam zdolności telepatyczne, hehe... Wczoraj wieczorem zastanawiałam się, czy przypomnieć się mailem do jednego biura tłumaczeń z Polski, z którym zapoznałam się jakieś 2-3 miechy temu i do tej pory nie miałam okazji współpracować, a tu dzisiaj z samego rana dostaję od nich widaomość z prośbą, czy zechciałabym coś dla nich przetłumaczyć! Nic to wielkiego, ale i tak bardzo się cieszę. I chociaż to grosik ale zawsze coś, prawda?
Ach, i jeszcze bym nie zapomniała: Dziękuję wam, dziewczyny, że o mnie pamiętacie... I proszę, nie zapominajcie...
Monisiu jak mamy nie pamiętać skoro Ty tak o nas dbasz...
Jesteś zawsze wtedy jak Ciebie potrzebujemy , więc nie może być inaczej
A z pracą napewno się ułoży i znajdziesz coś co będzie Ciebie w pełni satysfakcjonowało- ja w to wierzę głeboko.Kto czyni dobro - ono właśnie dostaje z powrotem w podwójnej sile i to w najmniej oczekiwanym momencie.Mi osobiście wydaje się ,że odkąd jestem tu z Wami na forum staję się i do tego "chcę" być lepszym człowiekiem , więcej z siebie dawać.Niedawno nawet potrafiłam podać rękę osobie , do której czułam wielki żal i wydawało mi się ,że nigdy tego nie zrobię.Jest mi teraz lepiej. Próbuję też , choć nie jest to czasami łatwe mniej myśleć o swoich problemach a zająć się innymi , w ten sposób czas leci a zły nastrój mija.
Masz wspaniałego męża , który troszczy się o Ciebie i to jest najważniejsze! A niedługo zobaczysz jak ciemne chmury odpływają...
Kiedyś też przeczytałam jeden cytat , który zapadł mi głęboko w serce :
" płacz może zagłuszyć noc , lecz rankiem przychodzi radość" .Ty jesteś naszą radością i pozwól nam być Twoją.Masz Trini a to bardzo wiele.Jej energia fairy przenika na wskroś.Czasem jak z nią sobie pisze to zapiominam o czym chciałam jej opowiedzieć a cieszę się ,że mogę z nią spędzić parę chwil i czuję jej obecność w pokoju...
Tyle energii i uśmiechu odnajduję też na Twoim wątku !
A co do kałuży to przypomina mi się zdarzenie , kiedy bardzo wygodna animka postanowiła przejechać się rowerem do koleżanki mieszkającej 500 m dalej.Była pogoda coś + 2 stopnie , ale kałuże zamarznięte no i trochę lodu jeszcze wokół pozostało. Wyprowadziłam ładnie rower , wsiadam , jadę i bęc prosto w kałuże tylnią częścią ciała . Chciałam tylko dodać ,że akurat przechodził obok bardzo fajny chłopak...
Oczywiście chciał pomóc , ale co by powiedział na moje ociekające spodnie ????
Buziaki Moniko!
Witaj Moniczko - zglaszam sie jako ta nie zapominajaca (choc dawno mnie nie bylo ... buuu ) ... ale odwiedzam Cie pieknie dzis zyczac Ci duzej porcji cierpliwosci i sily w swoje sily a do tego jeszcze motywacji do dietkowania, choc wiem ze w takich chwilach ciezko jest dietkowac ... ja sama niezle zawalilam przez sesje swoje zdrowe odzywianie ... wiem ze to glupiutkie tlumaczenie - ze cos sie zle robi w jednej sferze przez cos co sie dzieje w innej Ale wazne ze nadal chcemy byc dzielne
Buziaki Ci przesylam i zycze aby deszczowe dni juz sie skonczyly (choc mi brakuje deszczu ale takiego wiosennego albo jesiennego ...a juz najlepiej - cieplego letniego )...
-BUZIAKI-
Oj, nie dziwię Ci się, że ten deszcz Cię dołuje. Wiesz, tu zawsze dużo pada, ale wszyscy mi mówią, że ten akurat rok jest pod tym wzgledem wyjątkowo paskudny, nie zawsze jest aż tak źle A poza tym w przyszłym tygodniu ma się podobno rozpogodzić, i to nareszcie na dłużej, niż pół dnia
A pracę na pewno w końcu znajdziesz, ja też szukałam bardzo długo i znalazłam dopiero teraz (i bardzo jestem z niej zadowolona, więc warto było czekać ). Ciągle trzymam za tą Twoją prace bardzo mocno kciuki
Jak tam tłumaczenie dla tego biura, które się z Tobą skontaktowało?
I czy wiesz już coś na pewno odnośnie soboty? Zrozumiem, jeśli nie będziesz mogła przyjechać, ale fajnie by było Cię znowu zobaczyć
Uściski
Monisiu co u Ciebie ?
Jak tam spotkanie z Trini?Mam nadzieję ,że do niego dojdzie i przywieziesz od niej troszkę słońca na ten brzydki deszcz....
Buziaki!
Moniczko, tu mam coś dla Ciebie:
Super było znowu się z Toba spotkać, nawet jeśli nie bardzo była okazja, by spokojnie usiąść i porozmawiać, bo naokoło dużo się działo. Jak się mężowi podobałaś w nowych kolczykach? No i daj znać, jak było na tym spotkaniu z Kaczmarkiem.
Uściski
JUZ NIEDLUGO ...
JUZ NIEDLUGO ...
Cześć dziewczyny... Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale mam sporo problemów natury, hm, jak by to powiedzieć..., prawnej... Ten popieprzony kraj, w którym mi przyszło mieszkać, nie ułatwia mi życia...
Powiem krótko: Pomimo moich dość intensywnych starań nie udało mi się dostać żadnej stałej legalnej pracy (do tego nie liczą się tłumaczenia przez internet, raz na ruski rok, które robię, aby całkiem nie zwariować), 1. kwietnia upływa ważność wizy do pracy mojego męża (moja wiza jest od niego 100% zależna, to typ "dependant", który nie daje mi prawa do pracy - jedyną możliwością dla mnie jest znalezienie pracodawcy-sponsora, który wystąpi o wizę do pracy dla mnie, sama nie mogę tego zrobić, niestety - i pomimo, iż sponsorowanie to tylko 190$, to wielu pracodawców nie chce tego robić!!!), w związku z czym od tygodnia informujemy się, jak tu przedłużyć moją wizę - jego zostanie automatycznie przedłużona na granicy z Kanadą (to zaledwie 2 godziny drogi stąd), bo jest Kanadyjczykiem, moja musi zostać przedłużona w ambasadzie, okazuje się, że wszystkie ambasady USA w Kanadzie nie mają wolnych "appointments" aż do końca kwietnia, czasami aż do maja! Do Meksyku okazało się, że też nie mogę pojechać... Pozostają mi Niemcy, gdzie mieszkają moi rodzice... Przymusowy strasznie drogi urlop (z dala od męża!!! nie stać nas na dwa drogie bilety...), nawet nie wiem na jak długo... Wyć mi się chce z rozpaczy... Dieta przy tym wszystkim to pestka!
Wczoraj byłam w USCIC (urzędzie dla imigrantów), gdzie -jak się dzisiaj okazało- podano mi fałszywą informację, że jakobym mogła przdłużyć moją wizę na granicy... Jako obywatelka Niemiec nie mogę jednak tego tak zrobić... Musze wyjechać... Idioci w tych instytucjach siedzą!!!
Mojemu mężowi powiedziałam, że jeśli jego pracodawca nie wystąpi w najbliższym czasie o green card dla nas (bo aby było "śmieszniej" - my sami nie możemy tego zrobić! Tylko pracodawca ma pozwolenie na to!), to szukamy jakiegoś innego rozwiązania... Nie wytrzymam już dłużej szykan tego typu... To nie na moje nerwy...
A więc wybaczcie mi moją chwilową nieobecność... Od poniedziałku do piątku ładnie dietkowałam, ale dzisiaj nie mam sił... Do tego dochodzi męcząca mnie od dwóch tygodnii migrena...
Motylisku kochany, dziękuję ci za krokusiki, wiesz, że u nas już od kilku dni słoneczko świeci i drzewa zaczynają się zielenić? Ślicznie się zaczyna tutejsza wiosna, gdyby nie te problemy, to mogłabym oddychać pełną piersią...
Animko, skarbie... Bardzo ładne jest to, co mi napisałaś... Wiesz, ja też mam dużą wiarę to, że będzie lepiej... Aż do momentu, gdy rzeczywistość brutalnie ściąga mnie na ziemię... Co ja mówię, miesza mnie z błotem... Nie chcę się poddawać, ma dość waleczną naturę, a co najważniejsze: mam męża, który mnie we wszystkim wspiera...
W poprzednią sobotę byłam na spotkaniu z panem Janem AP Kaczmarkiem - muzykiem rodem z Konina który w ubiegłym roku dostał Oskara za swoją muzyczną kompozycję do filmu "Finding Neverland" (tak film jak i muzyka sa przecudne, polecam wam). To bardzo życzliwa światu jak i ludziom osoba, z dużym poczuciem humoru i czarująca... Miałam okazję porozmawiać z Nim osobiście i podziękować Mu w szczególności za jedno zdanie, które wypowiedział podsumują swoją imigrację: Życie jest pełne niespodzianek... Mam nadzieję, że nie wyczerpałam tych pozytywnych w odniesieniu do mojej osoby... Trochę za dużo kamieni na mojej ścieżce życia...
Triniu, dziękuję ci za zdjęcia i pamięć... Niestety, jedno zdanie w twojej wypowiedzi wyprowadziło mnie trochę z równowagi... Proszę cię, nie porównuj twojego przypadku do mojego, bo to całkiem dwie różne sprawy... Kiedyś ci to wytłumaczyłam, ale jak widzę, pewnie o tym zapomniałaś... Bardzo mnie to boli, oględnie mówiąc, bo ja jestem w tym dziwnym kraju baaardzo dyskryminowana, w taki sposób, w jaki ty nigdy nie będziesz - ze względu na brak pieprzonego papierka, który tobie przysługuje bez żadnego "ale" po mężu Amerykaninie, a który ja nie mogę sama wystąpić, nie mam prawnego pozwolenia na to... Ja muszę o wszystko walczyć, a jeśli chodzi o znalezienie pracy, to powiem ci otwarcie: wszystko zależy od chęci, pracy nie brak i już kilkakrotnie powiedziano mi, że chętnie by mnie przyjęto - ale nie mam pozwolenia na pracę!!! Tylko to i aż tyle!!! I - za przeproszeniem- nie zasłaniam się ani kolorem włosów ani grafikiem w klubie fitness... Może uznasz to za złośliwość (tak jak w przypadku pewnej osoby, która to na gg powiedziała ci coś niemiłego na temat twojego wyglądu i zrobiła się z tego niezła awantura na twoim wątku), ale ja cię lubię, pomimo tego, że czasami wydajesz mi się trochę dziecinna... I egocentryczna... Szczególnie wychodzi to na jaw przy okazji naszych spotkań... W internecie jakoś trochę inaczej się prezentujesz... Zastanawiałam się, jak ci na to zwrócić uwagę, ale cóż, nie znalazłam odpowiedniego miejsca ani momentu, a więc robię to teraz tak prosto z mostu... Nie obraź się, Triniu, ale taką mi się czasami wydajesz... Ty wybrzydzasz, a mnie nie stać na żadne fochy - ja po prostu chcę pracować! Ale żeby było "ciekawiej" to muszę mieć jakąś specjalną pozycję mającą związek z moją biegłą znajomością pięciu języków oraz doświadzczeniem zawodowym - mój niedoszły pracodawca musi udowodnić, że nie może nikogo innego znaleźć na tę posadę, czyli żadnego tubylca lub osoby z green card... W innym przypadku w urzędzie nie wydadzą mi wizy do pracy...
Smutna rzeczywistość... Która nas baaardzo różni...
Oczywiście to, co przed chwilą napisałam nie ma to żadnego związku z dietą - z tą poradziłaś sobie brawuro, chylę czoło...
Zakładki